Ostatnio jakby przejadły mi się nasze codzienne pasty do chleba. Zapragnęłam jakiegoś nowego smaku. Przeglądając szafkę w poszukiwaniu inspirującego składnika spojrzałam na tofu, zakupione dwa tygodnie temu przy okazji wizyty w mieście i postanowiłam zrobić pierwszą w życiu pastę bezrybną. Smak przerósł moje najśmielsze oczekiwania - gdybym sama nie przygotowała tego smarowidła do chleba, byłabym pewna, że króluje w nim wędzona makrela!
125 g wędzonego tofu*
arkusz glonów nori
4 łyżki wody
4 łyżki nierafinowanego oleju rzepakowego tłoczonego na zimno
pół małej czerwonej cebuli
pieprz do smaku
- Tofu kroimy w drobną kostkę i wrzucamy do naczynia blendera.
- Arkusz nori tniemy nożyczkami na malutkie kwadraciki lub paseczki i dodajemy do tofu.
- Dolewamy wody oraz oleju.
- Blendujemy na gładko.
- Cebulę drobno siekamy i wmieszujemy do masy.
- Doprawiamy pieprzem.
*W tym przepisie użyłam wędzonego tofu z serii enerBIO, które można kupić w sklepach ROSSMANN. Ponieważ tego produktu używam bardzo rzadko, nie wiem jak będzie smakować pasta z wędzonym tofu innej firmy. Tofu, które stanowiło bazę pasty jest dosyć słone samo w sobie, dlatego nie dodawałam już ani odrobiny soli.
Zrobiłam dziś, tylko bez cebulki. Jest przepyszna! Miałam to samo tofu ;)
OdpowiedzUsuńAle fajnie!
Usuń