Strony

środa, 5 maja 2021

Recenzja książki "Mama na roślinach" autorstwa Asji Michnickiej

Ileż to razy słuchałam, że dieta roślinna może jest spoko, ale do czasu aż zostanę mamą. Że jeśli zdecyduję się zostać przy weganiźmie, to na pewno i ja i moje dzieci będziemy miały niedobory. Pamiętam jak pięć lat temu szukałam informacji o mamach wegankach oraz jak łakomie chciałam chłonąć ich doświadczenia.

Z braku laku zdałam się na wiedzę o komponowaniu wartościowej diety zdobytą już wcześniej, słuchanie ciała, własną intuicję, zdrowy rozsądek i miłość do gotowania. Do jedzenia mięsa nie wróciłam nigdy, ale nabiał znów zagościł w mojej kuchni, z czego nie jestem szczególnie dumna. 



Być może byłoby inaczej, gdyby pięć lat temu wpadła mi ręce książka "Mama na roślinach" - rzetelny przewodnik po wegańskiej ciąży, porodzie i laktacji, napisany przez pedagożkę, aktywistkę, propagatorkę rodzicielstwa bliskości oraz miłośniczkę prostego gotowania Asję Michnicką, skonsultowany z dwoma dietetyczkami Iwoną Kibil i Małgorzatą Jackowską, poparty aktualnymi badaniami naukowymi.

Oprócz informacji dotyczących przebiegu ciąży i karmienia piersią oraz tego, na co mamy rezygnujące w swojej diecie z produktów odzwierzęcych powinny zwrócić szczególną uwagę, znalazłam w publikacji ponad 100 przepisów na pyszne, sycące, pełnowartościowe roślinne potrawy. Dania służące wegańskiej mamie, na pewno nie szkodzą pozostałym członkom mojej rodziny, większość nadaje się dla niemowląt oraz dzieci. Mąż i maluchy zjadają je z ciekawością i smakiem, właśnie te receptury są teraz najbardziej pomocne przy komponowaniu posiłków dla wszystkich domowników.

Głupio byłoby nie wspomnieć, że "Mama na roślinach" to nie jedyna publikacja Asji Michnickiej. Autorka wydała niedawno e-booka "Roślinne BLW". Ta pozycja jest zbiorem samych przepisów - prostych, praktycznych receptur dla całej rodziny, uwzględniających przede wszystkim potrzeby niemowląt i małych dzieci oraz ograniczone moce przerobowe ich rodziców.

Z obu publikacji bije profesjonalizm, ale ja odnalazłam w nich przede wszystkim ciepło domowej kuchni, w której człowiek chce się rozsiąść i po prostu być. Cieszyć ze wspólnego czasu przy stole, rozmowy, macierzyństwa. Dzielić trudnościami i radościami. Wymieniać doświadczeniami. Szukać jedzeniowych inspiracji lub odpowiedzi na konkretne dietetyczne pytania.


1 komentarz: