Kilka lat temu wybrałyśmy się z mamą, siostrą i jej małą córeczką na wycieczkę w góry. Jechałyśmy samochodem i w pewnym momencie siostra zarządziła postój, mama zjechała na bok, z bagażnika wyjęto nocnik, ustawiono go na poboczu drogi i posadzono na nim moją dziewięciomiesięczną siostrzenicę. Z jednej strony miałam poczucie, że robimy straszny cyrk, z drugiej wywarło to na mnie duże wrażenie.
Gdy przygotowywałam się do macierzyństwa zastanawiałam się jak w sprawach opieki i pielęgnacji niemowląt radzono sobie, kiedy nie było samochodów, fotelików, wózków i pampersów. Ba! Jak rozwiązywano problem higieny takich małych szkrabów gdy nawet stosy tetry, pralki i żelazka nie były w powszechnym użyciu? Przecież dzieci załatwiały się również 1 000, 10 000, czy 100 000 lat temu... Choć Kinga Cherek nie drąży historii załatwiania potrzeb toaletowych dzieci na przestrzeni tysiącleci, to z sukcesem obala mit, jakoby w wychowaniu dziecka niezbędne były stosy pieluch, a siedzenie na nocniku można było opanować w wieku co najmniej dwóch lat.