Marzec minął nam pod znakiem prac około domowych i ogrodowych. Przekopywaliśmy grządki, sialiśmy pierwsze rzeczy do gruntu, sadziliśmy maliny i kwiatki, robiliśmy rozsady i przygotowywaliśmy drewno na kolejne zimy. Przy okazji staraliśmy się porządkować co się da. Pracy było dużo, czasu mało, ale narzekać nie ma na co, bo pogoda dopisywała!
|
Gdy śnieg stopniał całkowicie, powiesiliśmy huśtawkę, a korzystanie z rowerów i przyczepki okazało się o wiele łatwiejsze niż zimą! |
|
Na zdjęciu sieję groszek. Wzdłuż siatki, by miał się po czym piąć. Udało się też posiać pietruszkę i marchew oraz posadzić arcydzięgiel litwor i trochę kwiatków w klombie. Ku naszej radości w grządkach wykiełkował zasadzony jesienią czosnek, wyrósł już rabarbar i pojawił się szczypior wieloletniej cebulki.
|
|
Przygotowywaliśmy też rozsady! Do doniczek wysialiśmy selera, pora, pomidory, ogórki szklarniowe, papryki oraz aksamitki, nagietki i majeranek. |
Między pracą przy komputerze, a tą na świeżym powietrzu, podziwialiśmy bociany odwiedzające nasz staw, spotkaliśmy żmiję, zachwycaliśmy się przebiśniegami, czosnkiem niedźwiedzim, krokusami, żonkilami i prymulkami w przydomowym zagajniku oraz klombie. Kilka razy wybraliśmy się na rodzinne wycieczki. Maleństwo prawie każdą wolną chwilę spędzało na powietrzu.
|
Maleństwo wyciągało nas na długie spacery po zagajnikach wokół domu. |
|
Żmija napotkania w połowie marca podczas jednej z rowerowych wycieczek.
|
|
Bocian nad naszym stawem i maleństwo, które bardzo chciałoby go zobaczyć z bliska... |
|
Bobrowa tama w Regietowie. Ta akurat jest przerwana, ale dzięki temu widać dno basenu. |
|
A tu siedzimy na kłodzie i moczymy nogi w... lodowatej wodzie! |
W ramach aktywności społeczno-kulturalnych udało mi się wziąć udział w warsztatach lalek motanek i wyprzedaży garażowej. Oba wydarzenia miały miejsce w Zagrodzie Maziarskiej w Łosiu! Powoli, a przecież mieszkam tu już prawie 4 lata, odkrywam tu miejsca, z którymi mogę się identyfikować.
|
Na warsztatach lalek motanek powstały takie ślicznotki. Robiliśmy dziesiąciorączki, czyli magiczne lalki pomocnice. Powiem szczerze, że czasem sama chciałabym mieć tyle rąk! |
|
Po raz kolejny mieliśmy okazję zmienić właścicieli wielu porządnych rzeczy - z tych, u których się one kurzą i zalegają, na tych, którzy uznają je za potrzebne lub przydatne. Na wyprzedaż oddałam sporo fajansu. Wróciłam natomiast do domu z naturalnymi tkaninami, z których mam nadzieję uszyć hamaki i huśtawki, dwoma kolorowymi ręcznie malowanymi talerzykami śniadaniowymi oraz turkusowymi krótkimi spodenkami. Całkowity dochód z tego przedsięwzięcia poszedł na cele charytatywne, chcieliśmy pomóc rodzicom Antosi z Gorlic w zebraniu pieniędzy na operację. |
Zdjęcie maleństwa i bociana najlepsze, pięknie uchwycona chwila.:) Miło było poznać Waszą codzienność. Pozdrawiam serdecznie.:)
OdpowiedzUsuńZdjęcie na drzewie świetne, Maleństwo w liściach-trudno się nie uśmiechnąć! :) :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Uwielbiam właśnie ten moment, w którym wszystko na nowo się budzi do życia, a dzieci znowu mogą się bawić na świeżym powietrzu.
OdpowiedzUsuńProsimy o posty o wychowaniu dziecka tak, że tak się kocha tarzać w liściach :)
OdpowiedzUsuńHa, ha, ha! Wystarczy nie zabronić! ;)
Usuń