tag:blogger.com,1999:blog-19631523409272861452024-03-18T03:59:05.227+01:00EkoEksperymentyDorota Czopyk. Blog o ekologii i miłości do przyrody.EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.comBlogger407125tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-4357403822953937112022-10-21T12:22:00.001+02:002022-10-21T12:22:00.193+02:00Rower elektryczny - pierwsze wrażenia<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Moje przekonania o rowerach elektrycznych zmieniły się bardzo na przestrzeni ostatnich 3 miesięcy. Pierwszy raz wsiadłam na niego 29 lipca. Z każdym kolejnym dniem jestem coraz bardziej zachwycona faktem, że istnieje mały, wciąż relatywnie lekki, ekologiczny pojazd, który umożliwia tak wiele.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Na początku było dziwnie.Czułam jakiś rodzaj smutku, żałoby i zażenowania, że mój pierwszy porządny rower, który totalnym fuksem wygrałam w radio 22 lata temu, stracił swój zgrabny, klasyczny wygląd. Do tego potwornie przybrał na wadze oraz ilości okablowania! </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">A równocześnie roznosiła mnie ekscytacja, że być może wyprawa z dziećmi za górę do koleżanki lub do ulubionej biblioteki w sąsiedniej gminie nie będzie musiała być wyczynem. Będę mogła przemieszczać się dużo bardziej ekologicznie niż autem i wciąż z wiadrem we włosach. Może nawet dojadę tą machiną aż do stacji kolejowej i wybierając się do Krakowa nie będę prosić o podwiezienie na pociąg. Na pewno wyjadę nią pod sam dom ze śpiochami i zakupami w przyczepce, a to dla mnie totalny luksus!</span></p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1lajLeTNyCn1loXi3u_ES8qHpMfU7aK_zxB3tXkBFl3hpwWqiImETYupvpKXGDeFGWORZIhj8BFsh6AAFhbZFQNOfM8qzLdk-daFx3otG-bEIb5MMtPKx0zROVGLwBKLc4pYSihEor1_ne0Hz33warpWTBip99HjH8jTsbpVyVRC0mnaB3j-RTIcy/s2424/D96E3DFE-1CF5-4947-8B0F-39E478BB2F50.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2424" data-original-width="2187" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1lajLeTNyCn1loXi3u_ES8qHpMfU7aK_zxB3tXkBFl3hpwWqiImETYupvpKXGDeFGWORZIhj8BFsh6AAFhbZFQNOfM8qzLdk-daFx3otG-bEIb5MMtPKx0zROVGLwBKLc4pYSihEor1_ne0Hz33warpWTBip99HjH8jTsbpVyVRC0mnaB3j-RTIcy/w578-h640/D96E3DFE-1CF5-4947-8B0F-39E478BB2F50.jpeg" width="578" /></a></div><p><br /></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Póki co przejechałam ponad 1000 km. Ciągnęłam przyczepkę z dziećmi i najróżniejszymi tobołkami. Dostałam się do miasta w godzinę od wyjścia z domu (szybciej niż autobusem). Nie musiałam myśleć czy kalosze z peleryną w sakwie albo spore zakupy to nie za duże obciążenie w jeździe po górach. Nie wściekałam się, gdy wiozłam dziecięce rowery, a u celu maluchy akurat tego dnia nie chciały ich używać. Droga na jogę zaczęła mi zajmować 30 zamiast 60 minut.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Wciąż musiałam kierować i pedałować, ale nie wyciskałam z siebie wszystkiego. Zaoszczędziłam sporo czasu i sił.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Czy rower elektryczny może być alternatywą dla samochodu, czy jest drogi, czy tani? Moim zdaniem to bardzo zależy ile, jak i gdzie jeździmy. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Zamiana codziennego roweru na elektryczny wymagało zakupu zestawu do konwersji (koło z silnikiem, bateria, sterownik, specjalne klamki hamulcowe, czujnik pedałowania i wyświetlacz kosztowały 2760 złotych) oraz kilku godzin pracy montażowej mojego męża. Policzyłam, że jeśli dalej będę jeździć na tym rowerze ponad 300 km miesięcznie, to pomijając koszty utrzymania pojazdu i przy założeniu, że litr paliwa kosztuje 7 zł, a auto pali 7 litrów na 100 km „inwestycja zwróci się” po 18 miesiącach!</span></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-79976823402522411842022-10-20T12:09:00.004+02:002022-10-20T12:09:00.196+02:00Wegańskie bajaderki, ziemniaczki, kulki mocy<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Ten przepis to próba odpowiedzi na dziecięcy wybiórczy apetyt, matczyną troskę o zdrowie oraz wspólne pragnienie słodyczy i zabawy.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Kulki obsypane kokosem lub kakao wyglądają jak sklepowe ziemniaczki - obiekt marzeń mojego synka! Jednak ich skład jest dla mnie dużo bardziej akceptowalny, czas spędzony na przygotowaniach bezcenny, a smak zadowala nas oboje!</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8S92rwviM2GZy1AaWzeWZRYMrEtO7nJ8MmzXFtOjW1RTqIKJr5w6ZuRDb06yVFMS4wMqlyQqnipcYkJoRjlDwCSd2WwDbK7BWLEQACcpfw1YirIoV81YnEZFBszLLrMYk9WRAh9z3vMsUCGduubCtVEtu5yaWrrJ6cRGDWbci6a6zrTdSF5S1NGQP/s1440/F6E4EA44-4A6F-465B-9D19-782C4B3D1D42.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1440" data-original-width="1440" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8S92rwviM2GZy1AaWzeWZRYMrEtO7nJ8MmzXFtOjW1RTqIKJr5w6ZuRDb06yVFMS4wMqlyQqnipcYkJoRjlDwCSd2WwDbK7BWLEQACcpfw1YirIoV81YnEZFBszLLrMYk9WRAh9z3vMsUCGduubCtVEtu5yaWrrJ6cRGDWbci6a6zrTdSF5S1NGQP/w640-h640/F6E4EA44-4A6F-465B-9D19-782C4B3D1D42.jpeg" width="640" /></a></div><span style="font-family: helvetica;"><br /></span><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">A zatem do dzieła!</span></p><p><span style="font-family: helvetica;">🥥ćwierć szklanki suszonych wiśni</span></p><p><span style="font-family: helvetica;">🥥ćwierć szklanki suszonych fig</span></p><p><span style="font-family: helvetica;">🥥pół szklanki suszonych daktyli </span></p><p><span style="font-family: helvetica;">🥥wrzątek </span></p><p><span style="font-family: helvetica;">🥥pół szklanki ugotowanej kaszy jaglanej</span></p><p><span style="font-family: helvetica;">🥥pół łyżeczki mielonego kardamonu</span></p><p><span style="font-family: helvetica;">🥥szklanka orzechów (włoskich, ziemnych, nerkowca, migdałów)</span></p><p><span style="font-family: helvetica;">🥥kakao lub wiórki kokosowe do dekoracji</span></p><p><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p><span style="font-family: helvetica;">🥜Suszone owoce ugniatamy w szklance i zalewamy wrzątkiem. Odstawiamy na kwadrans. Po tym czasie odcedzamy, dodajemy kaszę o kardamon i miksujemy na mus.</span></p><p><span style="font-family: helvetica;">🥜Orzechy mielimy w blenderze. Dodajemy do owoców z kasza i dokładnie mieszamy.</span></p><p><span style="font-family: helvetica;">🥜Z masy formujemy kuleczki wielkości orzecha włoskiego, obtaczamy w posypce i gotowe!</span></p><p><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p><span style="font-family: helvetica;">Z podanej porcji wychodzi talerz kuleczek (jak na zdjęciu). Resztki posypki można wrzucić do owsianki, ciasta lub… kolejnej ziemniaczkowej masy!</span></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-84700472837462942692022-10-19T12:12:00.002+02:002023-10-13T09:59:33.155+02:00O książce „Pieśń Ziemi” Robin Wall Kimmerer <p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Chciałabym mieć taką wiedzę o Przyrodzie, wrażliwość i czułość w stosunku do Niej, jaką ma Robin Wall Kimmerer! Profesor botaniki i członkini plemienia Potawatomi poprzez ponad trzydzieści felietonów zawartych w książce „Pieśń Ziemi” próbuje zaczarować czytelnika niesamowitością Natury!</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgd8A8HIn3hUHDMjdk2LN1ZSCdWx8EvB6Jxh7lgvD2ivsbnu27O4tNit2QnJcgFSfYCcbyAZlmGVW5Nvlo-KZlxfy3dNGlXAWyioDcnQsDaoPPSQUYKRgzdT4NurFYxFGpdQgNglkMcGL8onX1h7vi2P0OaQNRLMR6lN1eAa-Vo5WHrgYdcweCqqwIe/s1440/52971EA0-57BD-4063-85A5-2851E9EC1992.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1440" data-original-width="1440" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgd8A8HIn3hUHDMjdk2LN1ZSCdWx8EvB6Jxh7lgvD2ivsbnu27O4tNit2QnJcgFSfYCcbyAZlmGVW5Nvlo-KZlxfy3dNGlXAWyioDcnQsDaoPPSQUYKRgzdT4NurFYxFGpdQgNglkMcGL8onX1h7vi2P0OaQNRLMR6lN1eAa-Vo5WHrgYdcweCqqwIe/w640-h640/52971EA0-57BD-4063-85A5-2851E9EC1992.jpeg" width="640" /></a></div><p><br /></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Autorka na przykładzie pojedynczych anegdot z własnego życia osobistego i zawodowego, rdzennych mitów a także charakterystyk konkretnych roślin oraz zwierząt opowiada o związku ludzi z Przyrodą, a przy tym proponuje stworzenie alternatywy dla konsumpcyjnego społeczeństwa i kapitalistycznego sposobu myślenia.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Z kart książki przedziera też smutek nad utraconym światem pierwotnych społeczności obu Ameryk. Fragmenty, w których Robin Wall Kimmerer opisuje skutki kolonizacji tych kontynentów przez białego człowieka są niezwykle przejmujące!</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Lektura tej pozycji była dla mnie pięknym, poetyckim, magicznym wręcz przeżyciem, a pierwsze jej rozdziały pochłonęłam z takim apetytem, z jakim moje dzieci rzucają się na czekoladowe ciasto właśnie wyjęte z piekarnika. Potem nieco zwolniłam, czytanie stało się niespieszne i trwało kilka miesięcy. Przez cały ten okres ogarniało mnie jednak wzruszenie, splątane z dużą dawka innych, także tych trudnych, emocji.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">„Pieśń Ziemi” mnie urzekła!</span></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-58256174806359225272022-10-18T12:04:00.011+02:002023-10-13T09:59:50.060+02:00O książce „Jane Goodall. Pani od szympansów” autorstwa Danuty Tymowskiej<p></p><blockquote><p style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: helvetica;"> „W wieku trzech lat Grub lepiej znał zwyczaje lwów i szympansów niż krów czy owiec, jak jego mali rodacy w Anglii. Owszem mówił po angielsku, lecz sprawnie władał również afrykańskim językami KiSuahili i KiHa. Jego dzieciństwo było tyleż egzotyczne, co szczęśliwe, czego jednak odwiedzający rodziców przyjaciele nie potrafili dostrzec. Surowo krytykowali metody wychowawcze Jane w dużym stopniu oparte na wioskach z obserwacji szympansich matek. Uważali, że życie w dziczy niekorzystnie odbije się na rozwoju chłopca, a widząc go rozkrzyczanego i biegającego nago po lesie, lamentowali, że zdziczeje. Nie mieli też cienia wątpliwości, że pocieszając synka ilekroć zapłakał Jane go rozpuszcza. Metody wychowawcze praktykowane w tamtych czasach w angielskich domach zakładały bowiem, że dziecko powinno czasem sobie popłakać, bo tylko w ten sposób nauczy się samodzielności.</span></i></p><p style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: helvetica;">Ale Jane miała na ten temat własny pogląd. Odwieczne metody wychowawcze stosowane przez szympansie matki, zwłaszcza przez doświadczoną Flo, uważała za bardziej naturalne niż stale zmieniającej się metody propagowane przez niedoświadczonych psychologów, do tego zazwyczaj mężczyzn. I bardziej skuteczne, bo dzieci Flo zajmowały najwyższe miejsce w hierarchii szympansów. Dlaczego z Grubem miałoby być inaczej?</span></i></p><p style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: helvetica;">Jane zobaczyła, że bezpieczne dzieciństwo kształtuje w potomstwu poczucie samodzielności, natomiast lęk i bezradność pozbawiają je pewności siebie. Wyglądało na to, że największy wpływ na rozwój dziecka ma charakter matki, jej sposób postępowania z nim, a w pewnym stopniu także jej pozycja oraz stosunki z pozostałymi członkami społeczności. Matki takie jak w Flo - czułe, tolerancyjne, opiekuńcze i wspierające swoje potomstwo wychowywały dzieci zdolne po osiągnięciu dojrzałości dobrze funkcjonować w społeczeństwie. Jane podziwiała serdeczność, z jaką stara samica traktowała swoje dzieci, widziała jak dużo czasu poświęca na ich iskanie i pieszczenie. Na każde zawołanie Flo natychmiast biegła do małego synka, a gdy widziała, że swoim postępowaniem może narazić się na niebezpieczeństwo, sprytnie odwracała jego uwagę łaskotkami. </span></i></p><p style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: helvetica;">Owszem nie wszystkie szympansie matki zachowywały aż tak wielki spokój i czułość. Były wśród nich także matki ostre i nieczułe, które nigdy nie bawiły się ze swoimi dziećmi, choćby taka Passion. Ale ich potomstwo płaciło za to nerwowością i brakiem pewności siebie. (…)</span></i></p><p style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: helvetica;">Jane uznała, że najważniejsze dla rozwoju dziecka jest to, co dzieje się z nim w okresie niemowlęctwa i wczesnego dzieciństwa, gdy wzorce zachowania kształtują się od zera. Oczywiście nie miała pewności, czy czynniki które wpływają na szympansie niemowlęta będą działały podobnie na chłopca, lecz w tym przypadku jej przewodnikami była intuicja i zdrowy rozsądek. Dbała więc, by Hugo jak najczęściej miał z nią kontakt fizyczny, nigdy nie rozstawała się z nim na dłużej, przy każdej sposobności okazywała mu czułość, a czas spędzony na wspólnych zabawach był nienaruszalnym punktem porządku dnia. Przez pierwszy rok na każde żądanie karmiła go piersią, a gdy płakał nigdy nie zostawał sam w łóżeczku.”</span></i></p></blockquote><p></p><p><br /></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">To cytat z niesamowitej książki Danuty Tymowskiej „Jane Goodall. Pani od szympansów”, której krótką recenzję znajdziecie poniżej. </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimY6Pns2gc26BqN-rv374ZYWjDIAGot_G9WOkCgaBzLoXPBAy7SFZlC7bEmQTP5yTRCtWA8OCDlbQb-6_yoO5mVpgF9MBCfGLHaKvbUzrKTv15PoWMBpwtC_WxtI17C9AtWCiPqxW5vC8AM4IsybDrmyhFDxWJ109gzFTv4QmgZc4SKykSxD1GYjoj/s2048/BA5D3F6A-F614-47FA-996E-04F943C1C99E.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="2048" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimY6Pns2gc26BqN-rv374ZYWjDIAGot_G9WOkCgaBzLoXPBAy7SFZlC7bEmQTP5yTRCtWA8OCDlbQb-6_yoO5mVpgF9MBCfGLHaKvbUzrKTv15PoWMBpwtC_WxtI17C9AtWCiPqxW5vC8AM4IsybDrmyhFDxWJ109gzFTv4QmgZc4SKykSxD1GYjoj/w640-h640/BA5D3F6A-F614-47FA-996E-04F943C1C99E.jpeg" width="640" /></a></div><p><br /></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Szukałam w bibliotece „Księgi Nadziei” autorstwa Jane Goodall, znalazłam biografię niezwykłej przyrodniczki i spędziłam z tą książką świetny weekend - bardzo cieszę się, że dzięki niej mogłam poznać tę naukowczynię od wielu stron.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Dowiedziałam się, jak z dziewczynki kochającej zwierzęta wyrosła badaczka dokonująca przełomowych obserwacji dotyczących szympansów, aktywistka i obrończyni praw zwierząt. Jakim cudem w wieku dwudziestu jeden lat trafiła do serca Afryki i pozwolono jej na taką pracę, mimo że nie skończyła studiów, a ówczesny świat naukowy nie traktował jej poważnie. Z jakimi trudnościami musiała się zmierzać. Jak wyglądały jej relacje z innymi ludźmi. Jakie wywoływała kontrowersje. Co jako prozwierzęcej aktywistce udało jej się wywalczyć.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Najbardziej chwytające za serce były dla mnie opisy obserwacji szympansich matek oraz relacji szympansiątek z mamami i rodzeństwem, a imponujące wnioski, jakie wyciągnęła z tych obserwacji i przełożyła na własna relację z synem…</span></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-74669457226268309332022-10-17T11:58:00.001+02:002022-10-17T11:58:00.181+02:00Krótka recenzja „Wielkiej księgi ogrodnika i działkowca” autorstwa Wolfganga Kawolleka<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Bardzo często ktoś pyta mnie, skąd czerpię wiedzę warzywniczą. Skąd wiem co, kiedy i jak uprawiać. A gdy wymieniam kilka sposobów pozyskiwania informacji o uprawie warzyw, słyszę, że fajnie byłoby mieć to wszystko w jednym miejscu. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjT36AqwBBNZ_4g2iSbV69SSYhzU0iP3LyVZnE58ahbhY0hI50iwpN3fxFbTflpiQayJ6WhjOQyxTjA0e5qw4AhlpGBAQtXhMN7fWDo7IeYAVFfML0L6Jd_76ecttOW7rbaJKj2pRdFwfYLHh9wjRoMqBRzVfCJPPaiX5lgnysWqgGY0_NRRYQD4JvP/s1440/FC060460-72CF-4CE9-892C-BC73343C3E2E.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1440" data-original-width="1440" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjT36AqwBBNZ_4g2iSbV69SSYhzU0iP3LyVZnE58ahbhY0hI50iwpN3fxFbTflpiQayJ6WhjOQyxTjA0e5qw4AhlpGBAQtXhMN7fWDo7IeYAVFfML0L6Jd_76ecttOW7rbaJKj2pRdFwfYLHh9wjRoMqBRzVfCJPPaiX5lgnysWqgGY0_NRRYQD4JvP/w640-h640/FC060460-72CF-4CE9-892C-BC73343C3E2E.jpeg" width="640" /></a></div><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Wreszcie mam w jednym miejscu! W dodatku nie tylko o warzywach, ale też o trawniku, kwiatach, sadzie owocowym i roślinach ozdobnych. O szklarniach, podporach i innych ogrodowych konstrukcjach. O uprawie w gruncie i w donicach. O nawożeniu, pielęgnacji, wreszcie zapobieganiu chorobom i szkodnikom. A wszystko to na 720 stronach wspaniałe zilustrowanej, zindeksowanej i zredagowanej dla polskich czytelników książki! </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">„Wielka księga ogrodnika i działkowca” autorstwa Wolfganga Kawolleka to kompendium wiedzy o współczesnym ogrodnictwie. Ja zaczytuję się w niej od dwóch miesięcy i Wam też bardzo polecam!</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Wydawnictwo Publicat serdecznie dziękuję za sprezentowanie mi najnowszego wydania tej publikacji, a M. za zrobienie zdjęcia pośród październikowych pomidorów i trukw!</span></p><p> </p><p><br /></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-48410940864512853502022-10-16T11:53:00.001+02:002022-10-16T11:53:00.199+02:00Klimatyczne lekcje<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Prowadzenie lekcji na temat zmian klimatu w szkołach jest dla mnie wyzwaniem, bo czuję się trochę jakbym burzyła system od środka. Poruszam kwestie z jednej strony niewygodne, z drugiej przerażające. Jak rzetelnie informować, ale nie straszyć, gdy mówimy o katastrofie? Jak w pozytywny sposób pokazać najważniejsze działania, jeśli te są wbrew ogólnie akceptowanym, utartym normom, a do tego bywają naprawdę trudne?</span></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDVFyyoYQ5vrNNjtv6O9gU95iS6dmqplZ3G4GaJfRepRTHHItbBrNPzcukIjKx5PvGjg6uriSqhiwk-BZt0jr5GO_8WrHsybI6rwrABhpWKk8hKMReVJoo8k2OLTIZctPeSFDJnYRYPXJyaufMvHRrCWbNHDOL9CLMeWjfWuWUgmKMkDxnfdP7yQls/s3786/12C14D9E-7F80-477B-A9B7-5803DE98E2BE.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3786" data-original-width="2964" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDVFyyoYQ5vrNNjtv6O9gU95iS6dmqplZ3G4GaJfRepRTHHItbBrNPzcukIjKx5PvGjg6uriSqhiwk-BZt0jr5GO_8WrHsybI6rwrABhpWKk8hKMReVJoo8k2OLTIZctPeSFDJnYRYPXJyaufMvHRrCWbNHDOL9CLMeWjfWuWUgmKMkDxnfdP7yQls/w502-h640/12C14D9E-7F80-477B-A9B7-5803DE98E2BE.jpeg" width="502" /></a></div><span style="font-family: helvetica;"><br /></span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Najczęściej jestem proszona, żeby uświadomić dzieciom, co one mogą zrobić, żeby klimat się nie ocieplał. Równocześnie nie potrafię zapomnieć o tym, że to nie najmłodsi są odpowiedzialni za globalne ocieplenie. Jak to pogodzić?</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Ostatnio uczniowie dostali karteczki z kilkudziesięcioma rożnymi działaniami mającymi pozytywny wpływ na klimat i mieli przyporządkować je do osób, które mogą się podjąć tych aktywności. Mieli też wybrać działania ich zdaniem najważniejsze - choć było wśród nich wiele zmian systemowych, za które odpowiedzialni są rządzący, najczęściej wskazywali oszczędzanie wody i segregowanie śmieci.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Kiedy puściłam edukacyjny materiał Kasi Gandor, o tym jakie wybory jednostki mają największy wpływ na emisje CO2 do atmosfery, byli zaskoczeni, że wymienione zostało ograniczanie lub rezygnacja z jazdy autem i ograniczanie lub rezygnacja z jedzenia mięsa. Mówili też, że nigdy nie myśleli o demonstrowaniu, strajkowaniu lub głosowaniu w wyborach jako czymś, co może zmiany klimatu powstrzymać.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Cieszę się bardzo, że miałam przywilej posłuchać dzieci i młodzieży, a przy okazji powiedzieć od siebie coś ważnego. Marzę jednak, żeby móc wkrótce rozmawiać nie o tym, co zrobić trzeba, tylko jak to przeprowadzić najfajniej! Żeby nie musieć burzyć starego systemu, a wspólnie tworzyć nowy - przyjazny ludziom i środowisku!</span></p><p><br /></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-25564564001231596132022-10-15T11:50:00.000+02:002022-10-15T11:50:00.205+02:00O książce „Dziki ogród” Łukasza Łuczaja<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Z książki Łukasza Łuczaja „Dziki ogród” dowiedziałam się jak zaprojektować i tworzyć ogród przyjazny środowisku a zarazem taki, którego utrzymanie nie wymaga ogromnych nakładów pracy i ilości spalonej ropy. Mogę nazwać więcej rodzimych gatunków roślin oraz zwierząt i wiem, co można zrobić, by zaprosić je do swojej przestrzeni. Lepiej rozumiem, czym jest las, łąka, mokradło, jak działania człowieka wpływają na te przestrzenie, a także na czym polega sukcesja w przyrodzie. Umiem nieco dokładniej odpowiedzieć na pytanie po co, dlaczego i jak dbać o bioróżnorodność. Będę do niej wracać, doczytywać, sprawdzać. Ale przede wszystkim jeszcze uważniej obserwować przyrodę wokół mnie. </span></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlwqr-tF4Uud5ucX1TIenFRZxbCeqT0c8RNcU70ODCRL8zEek1NMgATAzAzYVsCLB7hiuycxC_6kHuFULeMphlFTVpEdnmjq-sZxlPOA_1esdwWYgO3TlfcNnAnuuFl0SCtFfsR6r2-p95GE1TgkBIkHRJCCB_v_Th11bZr34sPug_82CQSrvqzf0U/s1800/ABC00415-7287-452E-8AAB-8F11B29C4A83.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1800" data-original-width="1440" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlwqr-tF4Uud5ucX1TIenFRZxbCeqT0c8RNcU70ODCRL8zEek1NMgATAzAzYVsCLB7hiuycxC_6kHuFULeMphlFTVpEdnmjq-sZxlPOA_1esdwWYgO3TlfcNnAnuuFl0SCtFfsR6r2-p95GE1TgkBIkHRJCCB_v_Th11bZr34sPug_82CQSrvqzf0U/w512-h640/ABC00415-7287-452E-8AAB-8F11B29C4A83.jpeg" width="512" /></a></div><br /><span style="font-family: helvetica;"><br /></span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Jeśli oprócz uprawy warzyw, drzew i krzewów owocowych oraz kwiatów ozdobnych, interesują Was temat ogrodowej przestrzeni kojarzącej się raczej z lasem i łąką niż uporządkowanym parkiem, to z całego serca chciałabym Wam polecić pozycję wydaną przez Wydawnictwo Nasza Księgarnia! Dała mi ona sporą dawkę potrzebnych informacji i odpowiedziała na wiele pytań.</span></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-90904876975152869922022-10-14T11:48:00.007+02:002022-10-14T11:48:54.221+02:00Bulion z resztek<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Przerośnięta cukinia, łykowate łodygi pietruszki naciowej i lubczyku, zgrubiała fasolka szparagowa, dwie popękane cebule, łodygi jarmużu i głąby brokułów, kilka marchewek, które dzieci chciały chrupać, ale porzuciły w połowie, nadgryzione jabłko, kiść pomidorów, trzy garście bobu, kilka liści laurowych i kuleczek ziela angielskiego, goździk, pojedynczy grzyb znaleziony w lesie, łyżeczka kurkumy. Do tego sól, dużo wody oraz moc cierpliwości!</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPU9r741KVNsOfYmOnMdTbgPhORYDongsC871i4pJkwf0qNEYWipDMG7z1SQbMm1t9fZS-N1S2lcxzJ3qljo6r8aOYKN8obMqXewal2cByjDxSXLHDaXmbk_Sj3R3JIwjUtQHAwStxdQ9z9wyJAOpKHs6O4MMkQygNRSjNpKeuoTj0Ya6Omn6vW1Kd/s1440/C0AA959C-8045-4AF4-A1DD-02FBF258003E.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1440" data-original-width="1440" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPU9r741KVNsOfYmOnMdTbgPhORYDongsC871i4pJkwf0qNEYWipDMG7z1SQbMm1t9fZS-N1S2lcxzJ3qljo6r8aOYKN8obMqXewal2cByjDxSXLHDaXmbk_Sj3R3JIwjUtQHAwStxdQ9z9wyJAOpKHs6O4MMkQygNRSjNpKeuoTj0Ya6Omn6vW1Kd/w640-h640/C0AA959C-8045-4AF4-A1DD-02FBF258003E.jpeg" width="640" /></a></div><br /><p><br /></p><p><span style="font-family: helvetica;">Wyszedł pyszny i aromatyczny letni wegański bulion z tego, co akurat miałam pod ręką! </span></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-46248086990824978402022-06-23T10:56:00.002+02:002022-07-04T09:22:01.011+02:00Recenzja książki „Odpowiedzialna moda” Katarzyny Zajączkowskiej<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Jak działa przemysł odzieżowy i jaki ma wpływ na nas, nasze społeczeństwa, środowisko i klimat? Czym jest zdrowa relacja ze swoim wyglądem, ciałem, szafą i dlaczego dobrze byłoby o tę relację dbać? Na co warto zwrócić uwagę podczas ubraniowych zakupów? Jak dbać o ciuchy? Dlaczego i jak pozbywać się tego, czego nie nosimy?</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGkJzwikTwpqyp0EAYh48OpcHIhTY-9HOPrrmXbjSBUOsCOR2YCswhQXurPdC4zPTtcteQfS-7Z6jnUKAhMU3e-JUdiyfJbsh4zPo9eGfeolYq_zjdg02jOmq_JQQgmzJPBGAOPTLzwD4_H094SsbeJXdCrCa9XD8d_FqLPp3quhsPFadxJPqI5KUM/s1440/9D886CA6-83BF-4C9B-B049-DC7A1A16969A.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1440" data-original-width="1440" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGkJzwikTwpqyp0EAYh48OpcHIhTY-9HOPrrmXbjSBUOsCOR2YCswhQXurPdC4zPTtcteQfS-7Z6jnUKAhMU3e-JUdiyfJbsh4zPo9eGfeolYq_zjdg02jOmq_JQQgmzJPBGAOPTLzwD4_H094SsbeJXdCrCa9XD8d_FqLPp3quhsPFadxJPqI5KUM/w640-h640/9D886CA6-83BF-4C9B-B049-DC7A1A16969A.jpeg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">O tym wszystkim przeczytałam w książce Katarzyny Zajaczkowskiej „Odpowiedzialna Moda. Guilty-free przewodnik po slow fashion”. </span></p><span style="font-family: helvetica;"><span></span><span><a name='more'></a></span></span><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Najciekawszy był dla mnie rozdział dotyczący produkcji i właściwości różnych materiałów oraz lektura wywiadów ze specjalistkami (trochę nawet żałuję, że tych rozmów nie było więcej). </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Myśl, która została ze mną na długo po lekturze (i mam nadzieję, że będzie już zawsze) to cytat znaleziony rownież na tyle okładki:</span></p><p><span style="font-family: helvetica;"><i></i></span></p><blockquote style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: helvetica;">Modą można się cieszyć i bawić, łącząc to z misją ekologiczną i społeczną!</span></i></blockquote><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Chciałabym, żeby odpowiedzialne myślenie nie tylko o ubraniach, ale też o innych sferach ludzkiego życia było właśnie czymś, co zamiast przytłaczać, daje lekkość, radość, pozytywną ekspresję i energię!</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Katarzyna Zajączkowska to ekspertka w dziedzinie ekologicznej produkcji i świadomej konsumpcji ubrań. Więcej o jej pracy przeczytacie <a href="https://katarzynazajaczkowska.com/" target="_blank">tutaj</a>. Książkę dostałam do recenzji od Wydawnictwa Znak.</span></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-50813871449706184632022-04-29T06:17:00.003+02:002022-04-29T06:21:01.588+02:00Recenzja książki „Niesamowite nasionka” Ewy Podleś<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Nie ma chyba lepszego czasu na czytanie z dziećmi książki „Niesamowite nasionka” niż wiosna, kiedy wszystko bujnie kiełkuje i gdy można wsadzać do ziemi ziarna różnych roślin, a potem cały sezon obserwować, co z nich wyrosło.</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzjMuE76kzSU7QfllQBeYyHNI2A3BJT-4djSCpJo47VIwsEhQwaoRUNltNmmckwSCY0MloYlCV6o43Brp38NS_cHaA4RQ3RzoFTGcHZQriP_o-JQ-RIFfliyXpJzFimUt4-SYYyNpg6kM4Bo4zwe8gILL5ESYT8TB44IBCV5ybMkT3qHvJS3xU6bJM/s1528/F225DC04-7151-452C-A2D5-EAFFA38EF960.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1528" data-original-width="1528" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzjMuE76kzSU7QfllQBeYyHNI2A3BJT-4djSCpJo47VIwsEhQwaoRUNltNmmckwSCY0MloYlCV6o43Brp38NS_cHaA4RQ3RzoFTGcHZQriP_o-JQ-RIFfliyXpJzFimUt4-SYYyNpg6kM4Bo4zwe8gILL5ESYT8TB44IBCV5ybMkT3qHvJS3xU6bJM/w640-h640/F225DC04-7151-452C-A2D5-EAFFA38EF960.jpeg" width="640" /></a></div><br /><p><br /></p><p><br /></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Ewa Podleś, autorka zarówno tekstu, jak i rysunków do tej publikacji, wykonała masę mrówczej pracy zbierając w jednym miejscu moc podstawowych wiadomości oraz wyjątkowych ciekawostek o nasionach. </span></p><span style="font-family: helvetica;"><a name='more'></a></span><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Jakie są rodzaje nasion? Czym się od siebie różnią? Jakie mają kształty i wielkości? Jak wędrują? Które nasiona jemy i w jakiej postaci? W książce znajdziemy odpowiedzi na te i wiele innych pytań. Mnie urzekły także propozycje zabaw z nasionami! </span></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOI9ZYlmgG0KLOMpdl1x4V4EAiGbQnPQfY-mERAu10iDDjEgCF8fpZZaCelbp-VcfWsJ4P68U30ESm8QEB_omTTWcFnOE2VgWEXoJ7iMyNnXO9twEwRMQingSgJA_I26ZbWwijpTNcqhaKOAu7AYPV1a-Nx-6IPlweFYjlFQ39xT6gXMlyYwRj7mIX/s2162/88ED9F70-8D2E-4B8B-A196-0365220C0415.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1715" data-original-width="2162" height="508" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOI9ZYlmgG0KLOMpdl1x4V4EAiGbQnPQfY-mERAu10iDDjEgCF8fpZZaCelbp-VcfWsJ4P68U30ESm8QEB_omTTWcFnOE2VgWEXoJ7iMyNnXO9twEwRMQingSgJA_I26ZbWwijpTNcqhaKOAu7AYPV1a-Nx-6IPlweFYjlFQ39xT6gXMlyYwRj7mIX/w640-h508/88ED9F70-8D2E-4B8B-A196-0365220C0415.jpeg" width="640" /></a></div><br /><span style="font-family: helvetica;"><br /></span><p></p><p style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: helvetica;">Jeśli fascynują Was nasiona i chcecie zgłębiać ich tajemnice razem z maluchami, to książka Wydawnictwa Dwukropek zauroczy Was prawdopodobnie podobnie jak mnie!</span></b></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-30988449105074799512022-01-26T11:17:00.002+01:002022-01-26T11:17:19.810+01:00Prosta gra terenowa dla przedszkolaka<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Prosta gra terenowa, w której już czterolatek może poradzić sobie samodzielnie i świetnie się bawić? </span><span style="font-family: helvetica;">Tak, to jest możliwe!</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiVJly9-nSvcCx5qh-8anA5ap2XlyZoDVZDAthZUbCLiAbBuiCzKZ8-guogovPRm9as1U0zTyE4F4BqvSjXIXQK3migI0-mG_pn8ggC6iRrAxJ689R5OWYRZleIe5UjHrIvGW2Ior7Z1s5EeBZVGD5pq5bZS0qyvqMVLW0JJ1g2Z3TihwFFsXbgaodv=s1440" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1440" data-original-width="1440" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiVJly9-nSvcCx5qh-8anA5ap2XlyZoDVZDAthZUbCLiAbBuiCzKZ8-guogovPRm9as1U0zTyE4F4BqvSjXIXQK3migI0-mG_pn8ggC6iRrAxJ689R5OWYRZleIe5UjHrIvGW2Ior7Z1s5EeBZVGD5pq5bZS0qyvqMVLW0JJ1g2Z3TihwFFsXbgaodv=w640-h640" width="640" /></a></div><br /><span style="font-family: helvetica;"><br /></span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Dziś chciałabym podzielić się z Wami pomysłem na grę ze skarbem dla jednego lub więcej dzieci. Ta aktywność nie wymaga od dziecka umiejętności czytania liter.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Żeby ją przygotować potrzebujemy kartki papieru, ołówka oraz przestrzeni z charakterystycznymi przedmiotami (mieszkanie, przydomowy ogród, plac zabaw, podwórko, znany wszystkim fragment lasu, grządki). Przyda się mały skarb (jedzenie: kanapka, kawałek czekolady, pudełko, cukierek, domowe ciasteczko, obrazek do kolorowania, banki mydlane, książka). </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: helvetica;"><br /></span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Kartkę dzielimy na małe karteczki i schematycznie rysujemy na nich charakterystyczne miejsca, w których dzieci będą szukać wskazówek.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Karteczki rozkładamy w przestrzeni.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><b>Na przykład:</b> wręczamy dziecku karteczkę z rysunkiem stołu, na stole leży kartka z rysunkiem wózka dla lalek, w wózku dla lalek leży kartka z rysunkiem buta, a w bucie jest kartka z rysunkiem kubka z kredkami, tam dziecko znajduje kartkę z rysunkiem swojego plecaka, a w plecaku jest buteleczka baniek mydlanych.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><b>Lub:</b> dajemy dziecku kartkę z rysunkiem wiadra w szklarni, w wiadrze w szklarni dziecko znajduje kartkę z rysunkiem sterty cegieł, w stercie cegieł jest kartka z rysunkiem kompostu, przy kompoście jest kartka z rysunkiem roweru, na kierownicy roweru leży kartka z rysunkiem piaskownicy, a w piaskownicy z rysunkiem mostka nad rowem, na mostku można znaleźć kartkę z rysunkiem stołu w kuchni. Na stole w kuchni są naleśniki a gra jest zaproszeniem do kolacji.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Im więcej miejsc wymyślimy, tym ciekawsza okaże się gra i dłużej będzie trwała. Czym większy będzie obszar zabawy, tym więcej dzieci nabiegają i poruszają się. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Dla mnie takie gry są okazją do wygonienia dzieci z domu choć na chwilę w deszczowe zimne dni, gdy trudno namówić je na spacer lub do uatrakcyjnienia długich zimowych wieczorów. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Duma z rozszyfrowania rysunków i odnalezienia skarbów jest u maluchów przeogromna! Minuty ciszy i spokoju rodzica bezcenne! A gdy dzieciaki się wkręcą to one przygotowują takie atrakcje rodzicom.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Za inspirację dziękuję siostrze i siostrzenicy!</span></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-34929725393929300722022-01-03T21:25:00.004+01:002022-01-03T21:25:51.786+01:00Recenzja książki „Światy wzniesiemy nowe” Urszuli Jabłońskiej <p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><span style="-webkit-text-size-adjust: auto;">Od kiedy zaczęłam się interesować tym, jak żyć, by jak najmniej szkodzić przyrodzie i w jak najmniejszym stopniu wpływać na ocieplenie klimatu, w moim życiu pojawiła się tęsknota za społecznością ludzi mających podobne ideały. Na równi z tęsknotą jest niedowierzanie, że taka może istnieć, obawa przed zaangażowaniem całego życia w coś nieznanego i alternatywnego oraz strach przed porażką.</span><span style="-webkit-text-size-adjust: auto;"> </span></span></p><p class="p1" style="-webkit-text-size-adjust: auto; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px; text-align: justify;"><span class="s1"><span style="font-family: helvetica;">Dlatego też, gdy przypadkiem trafiłam na wywiad z Urszulą Jabłonską, autorką reportażu „Światy wzniesiemy nowe”, wiedziałam, że szybko sięgnę po tę lekturę. </span></span></p><p class="p1" style="-webkit-text-size-adjust: auto; font-size: 17px; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px;"><span class="s1" style="font-family: UICTFontTextStyleBody;"><br /></span></p><p class="p1" style="-webkit-text-size-adjust: auto; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px;"></p><div class="separator" style="clear: both; font-size: 17px; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEghe4w9aQSr_U0zi9YQ1z0DSTbzPfpbpzBn7xll2Dm1UrkGpBcWVt2W_vHnZP0BeMBAEgcJCYdK0IoqxkHgJG95my84IJ_cHtUi5HnrN3tcMkux5Xjh04RxxfgiFlIXFbBkgNJseTItYlT6dDd9bc5dDLPCvnTInntOfL85EfzAyHBOt4ozgrNiKF5h=s1502" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1502" data-original-width="1440" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEghe4w9aQSr_U0zi9YQ1z0DSTbzPfpbpzBn7xll2Dm1UrkGpBcWVt2W_vHnZP0BeMBAEgcJCYdK0IoqxkHgJG95my84IJ_cHtUi5HnrN3tcMkux5Xjh04RxxfgiFlIXFbBkgNJseTItYlT6dDd9bc5dDLPCvnTInntOfL85EfzAyHBOt4ozgrNiKF5h=w614-h640" width="614" /></a></div><br /><span style="font-size: 17px;"></span><span class="s1"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Książka opowiada o wspólnotach utopijnych, komunach, społecznościach intencjonalnych i ekowioskach, które istnieją w Europie (a niektóre z nich także na całym świecie) od lat 60’ i 70’ aż do teraz.</span></div><div style="text-align: justify;"><span><a name='more'></a></span><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span></span></div></span><p class="p1" style="-webkit-text-size-adjust: auto; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px; text-align: justify;"><span class="s1"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></span></p><p class="p1" style="-webkit-text-size-adjust: auto; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Przeciekawie było poczytać o tym, jak wyglądają w alternatywnych społecznościach kwestie finansowe, modele rodziny, pomysły na opiekowanie i edukowanie dzieci oraz najróżniejsze sposoby podejmowania decyzji dotyczących wspólnoty (rozwiązywania pojawiających się problemów wewnętrznych, ale też prowadzenia kontaktów z otoczeniem). </span></p><p class="p1" style="-webkit-text-size-adjust: auto; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p class="p1" style="-webkit-text-size-adjust: auto; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Wnikliwemu opisowi każdej ze społeczności (historii jej powstania i rozwoju) towarzyszą osobiste opowieści ludzi związanych z każdą z tych wspólnot. Zarówno przedstawienie faktów, jak i prywatnych doświadczeń wiele wniosło do mojej głowy.</span></p><p class="p1" style="-webkit-text-size-adjust: auto; font-size: 17px; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px;"><br /></p><p class="p1" style="-webkit-text-size-adjust: auto; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Spora część lektury porusza temat zagrożeń, możliwych nadużyć oraz kontrowersyjnych działań autorytarnych przywódców. Te rozdziały były dla mnie bardzo trudne, ale czuję, że nie mogło ich zabraknąć. </span></p><p class="p1" style="-webkit-text-size-adjust: auto; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p class="p1" style="-webkit-text-size-adjust: auto; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Urzekły mnie za to fragmenty dotyczące empatycznej komunikacji między członkami wspólnoty i dbania o dobrostan oraz harmonijny rozwój dzieci. Pokazywały one, że żeby zbudować zdrową ekowioskę nie wystarczy znać się na projektowaniu lub zarządzaniu pieniędzmi, ale przede wszystkim trzeba nieustannie uczyć się dogadywać, traktować siebie i drugiego z uważnością, ciekawością, współczuciem i wyrozumiałością. Codzienność członka społeczności to ciągła praca dla wspólnoty i praca nad sobą. Z zainteresowaniem czytałam, jak wspólnoty się zmieniały, gdy pojawiało się i dorastało w nich młodsze pokolenie, a dzieci urodzone i wychowywane w komunie, przeistaczały w dorosłych.</span></p><p class="p1" style="-webkit-text-size-adjust: auto; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p class="p1" style="-webkit-text-size-adjust: auto; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Trochę niezrozumiałe, wręcz zagadkowe (ale też bardzo interesujące), były dla mnie pomysły na realizację ludzkiej duchowości i seksualności, których w tej książce znalazłam sporo. </span></p><p class="p1" style="-webkit-text-size-adjust: auto; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p class="p1" style="-webkit-text-size-adjust: auto; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px;"><span style="font-family: helvetica;"><span class="s1"></span></span></p><p class="p1" style="-webkit-text-size-adjust: auto; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Lektura okazała się bardzo pouczająca. Książka pokazuje, jaki potencjał drzemie we wspólnym działaniu, jaką moc może mieć społeczność, przestrzega przed niebezpieczeństwami i uczy nas wiele na cudzych błędach.</span></p><p class="p1" style="-webkit-text-size-adjust: auto; font-size: 17px; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px;"><span class="s1" style="font-family: UICTFontTextStyleBody;"> </span></p><p class="p1" style="-webkit-text-size-adjust: auto; font-size: 17px; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px;"><span class="s1" style="font-family: UICTFontTextStyleBody;"><br /></span></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-78146117692430730842021-12-15T14:45:00.006+01:002021-12-15T14:45:36.792+01:00Podłaźniczka zamiast choinki?<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Interesuję się bardzo kulturą ludową i fascynuję tym, co z niej przetrwało do dziś. Lubię wiedzieć, dlaczego coś robiono. Te informacje pozwalają mi lepiej rozumieć miniony oraz współczesny świat i ludzi w ogóle. </span></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi-XSBzMaCUwYsi_L5D0aCAgFPPWphFlgM87hI5XUkoJIrVqfezqbm5ntDy4gO2WAmzJ-meXPTNI53WxQF_HID7O_IxgSgzCUbOikdTJQ0EPq2gSIWcyt03kH2YMGowp02OFgGLQrfZhfI-VnQGec-21Xp_U11PM5JCklHMY5Ibyu88X3uu5u-0bn-F=s3685" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3685" data-original-width="2735" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi-XSBzMaCUwYsi_L5D0aCAgFPPWphFlgM87hI5XUkoJIrVqfezqbm5ntDy4gO2WAmzJ-meXPTNI53WxQF_HID7O_IxgSgzCUbOikdTJQ0EPq2gSIWcyt03kH2YMGowp02OFgGLQrfZhfI-VnQGec-21Xp_U11PM5JCklHMY5Ibyu88X3uu5u-0bn-F=w476-h640" width="476" /></a></div><br /><span style="font-family: helvetica;"><br /></span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Gdy przed świętami trwa dyskusja czy choinka powinna być prawdziwa, sztuczna, w doniczce czy cięta albo też alternatywna, chciałabym przypomnieć o staropolskim zwyczaju wieszania pod sufitem podłaźniczek zrobionych z zielonych gałązek drzew iglastych.</span></p><span><span style="font-family: helvetica;"><a name='more'></a></span></span><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Ta ozdoba świąteczna zaczęła być wypierana przez choinkę w miastach na przełomie XVIII i XIX wieku, z wiejskich chat zniknęła po drugiej wojnie światowej.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Zielone gałązki przynoszono z lasu w dzień wigilijny, a pozyskiwanie ich miało często znamiona rytualnej kradzieży! Na podłaźniczce wieszano jabłka, orzechy i światy (kuliste ozdoby z opłatków zalepionych śliną). </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Bardzo popularne były także dekoracje z zbóż - zdobiące gałązki lub stanowiące osobne konstrukcje, jak snopek zwany diduchem czy przestrzenne pająki ze słomy. Wszystkie świąteczne akcenty miały znaczenie symboliczne - pomagały zapewnić dobrobyt, szczęście, urodzaj, płodność, dostatnie życie, radość, zdrowie… Przekazy mówią, że podobnie jak siano pod obrusem i dodatkowe nakrycie podczas wigilijnej wieczerzy mają swoje przedchrześcijańskie korzenie. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Mnie urzeka fakt, że ozdoby robiono z naturalnych rzeczy, które były w domu, a nie kupowano. Że na to robienie trzeba było się spotkać, natomiast rękodzieła uczono się z pokolenie na pokolenie. Podoba mi się także praktyczność tych rozwiązań, jak choćby to, że powieszone pod sufitem nie denerwują dzieci i zwierząt domowych.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Opowieść o podłaźniczce to dla mnie także opowieść o tym, że czasy i tradycje się zmieniają, że możemy je dopasowywać do potrzeb współczesnego świata i samych siebie. Możemy też zmieniać i tworzyć nowe. Powodować, że coś zniknie bezpowrotnie, a co innego przetrwa. Możemy wybrać to, co wspiera. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Kto w tym roku wiesza podłaźniczkę? A może ktoś robi pająka?</span></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-15120779879691303002021-12-10T09:55:00.284+01:002021-12-10T21:30:03.848+01:00Recenzja książki „Być jak Kopenhaga” Mikeala Colville-Andersen<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Co powoduje, że niektóre miejsca na świecie sprzyjają jeździe na rowerze a inne nie? Od czego zależy to, iż na drodze czujemy się bezpiecznie, a dwa kółka napędzane siłą naszych mięśni są pierwszym przychodzącym do głowy wyborem transportowym? Dlaczego w Polsce mamy moc wymówek (że za chłodno i śnieżnie zimą, a za ciepło latem, że często pada deszcz, że męcząco, niewygodnie, nieelegancko oraz mało da się przewieźć), natomiast w Danii leżącej na podobnej szerokości geograficznej mało kiedy takie wytłumaczenia słyszymy?</span></p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi_Zufs5O8cDkynUVpoYl7iACQzDb54nHf-hZ9ql5c00oMoTHzoI13XcE1xgcb6_CdfCzWWZQiFh5YoQssNu984zePPfCeZP3k73imVXJ8iGG8UGBu-d6hFzv7DhvSsRg9aLLIObRDgJ1QSXtjUZ__j9PeYI3S2L2DGHg13oBWBC36dt8WuihHxLx5O=s2048" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1962" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi_Zufs5O8cDkynUVpoYl7iACQzDb54nHf-hZ9ql5c00oMoTHzoI13XcE1xgcb6_CdfCzWWZQiFh5YoQssNu984zePPfCeZP3k73imVXJ8iGG8UGBu-d6hFzv7DhvSsRg9aLLIObRDgJ1QSXtjUZ__j9PeYI3S2L2DGHg13oBWBC36dt8WuihHxLx5O=w614-h640" width="614" /></a></div><p style="text-align: left;"></p><p><br /></p><p><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Odpowiedzi na te pytania szukałam w książce „Być jak Kopenhaga”, przy okazji poznałam duński przepis na miasto szczęśliwe!</span></p><span style="font-family: helvetica;"><a name='more'></a></span><p><span style="font-family: helvetica; text-align: justify;"><br /></span></p><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Mikeal Colville-Andersen, autor tej pozycji, jest urbanistą, ekspertem do spraw mobilności i specjalistą od tworzenia infrastruktury zachęcającej do codziennej jazdy na rowerze.</span></div><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Według niego podstawowym narzędziem zachęcającym ludzi do jazdy rowerem na co dzień jest infrastruktura przyjazna dwóm kółkom a nieprzyjazna pojazdom silnikowym - ścieżki rowerowe tworzące spójną sieć, oddzielone od jezdni dla samochodów i chodników dla pieszych, rowerowe parkingi i stojaki, łatwość przewożenia rowerów pociągiem... To właśnie infrastruktura przyciąga kolejnych użytkowników, pozwala im poczuć się bezpiecznie, przejechać do celu <b>szybko </b>(najlepiej szybciej niż autem)<b> oraz bezkolizyjnie</b>, a przy okazji doświadczyć innych zalet tej formy transportu. Duża część książki to szczegółowy opis, jak dokładnie powinna wyglądać taka infrastruktura i dlaczego właśnie tak.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Bardzo ważną kwestią jest prawo. Z książki dowiedziałam się, że w Danii i Holandii broni ono rowerzystów jako niechronionych uczestników ruchu i daje im szczególne przywileje. Traktuje też z wielkim szacunkiem dzieci, a przede wszystkim nie ogranicza ich korzystania ze wspólnej przestrzeni.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><i></i></span></p><blockquote style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><i>Jeśli w środku nocy przejadę nieoświetlonym rowerem na czerwonym i ktoś mnie potrąci, to kierujący pojazdem i tak będzie musiał wypłacić mi 50 procent wartości odszkodowania. W Holandii, jeśli rowerzysta ma mniej niż 14 lat, odszkodowanie zawsze wynosi 100 procent, niezależnie od tego, kto zawinił. Jako niechroniony uczestnik ruchu nie muszę udowadniać, że kierowca spowodował wypadek przez niedbałość lub celowo. Tak wyglada wyrównywanie szans. </i></span></blockquote><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">W Danii zakup i utrzymanie auta to bardzo droga sprawa. Duńczycy płacą niezwykle wysokie podatki za używanie samochodu, a mimo to nie są to wszystkie koszty:</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><i></i></span></p><blockquote style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: helvetica;">Za każdym razem, kiedy wsiadam na rower do społeczeństwa trafia równowartość 26 centów. Czysty zysk. Wynika to z korzyści zdrowotnych, jakie daje jazda rowerem. (…) Z drugiej strony, kiedy ktoś pokonuje kilometr samochodem, kosztuje nas to 89 centów. Wrzucamy te pieniądze do wielkiej czarnej dziury i tracimy je na zawsze.</span></i></blockquote><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">W Polsce często mówi się natomiast, że budowa infrastruktury rowerowej się nie opłaca. Mikeal zupełnie nie zgadza się z taką tezą. Przedstawia dowody na to, że inwestycja zwraca się w kilka lat. W książce jest sporo analiz i wyliczeń dotyczących kosztów budowy dróg oraz ścieżek dla rowerów. Poniżej przykład inicjatywy jednej z linii kolejowych, która miała na celu zachęcić do jazdy pociągiem poprzez zniesienie opłaty za rower:</span></div><p></p><p></p><blockquote><p style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: helvetica;"></span></i></p><p style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: helvetica;">W 2010 roku DSB postanowiło znieść opłaty za transport roweru z kolei S-Tog, która wozi mieszkańców do stolicy z falach obrzeży aglomeracji i z powrotem. To było śmiałe posunięcie ale nie chodziło o zagranie z zakresu CSR. Decyzja opierała się na inteligentnym modelu biznesowym. Racjonalnie i trafnie koleje założyły, że roweru nie jeżdżą same, więc gdy przewóz rowerów będzie darmowy, pojawi się spora szansa, że koleją zacznie jeździć więcej pasażerów płacących za bilety. Trafili w dziesiątkę. DSB zamówiło kreatywne kampanie reklamowe, które informowały o zniesieniu opłat za rowery w S-Tog. Przykladowo nad drogą rowerową zamontowano prowizoryczny tunel, udający wagon kolejowy i wyposażony w grzejniki, które grzały rowerzystów - choć przez krótka chwilę - w zimny grudniowy dzień. Wyszli na tym dobrze. </span></i></p><p style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: helvetica;">„Dobrze” to tak naprawdę niedopowiedzenie. Liczba pasażerów jeżdżących z rowerami wzrosła z 2,1 miliona do 9 milionów. To oznacza łączny wzrost liczby pasażerów o zawrotne 300 procent. I liczba ta nadal rośnie. Utrata przychodów z tytułu opłat za rowery zwróciła się z wielokrotna nawiązką dzięki większej liczbie pasażerów, według szacunków, obecnie 10 procent pasażerów podróżuje ze swoim jednośladem. Sondaż potwierdził, że 91 procent pasażerów pozytywnie ocenia możliwość zabrania roweru do pociągu; 27 procent rowerzystów w pociągu odpowiedziało, ze nie jechaliby kolejką, gdyby nie mogli zabrać ze sobą roweru; 8 procent, że odkąd transport roweru jest darmowy jeżdżą częściej. </span></i></p></blockquote><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Co ciekawe, utrzymywanie infrastruktury rowerowej w dobrej kondycji jest tak ważne, że odśniezanie ścieżek rowerowych zimą, jest priorytetowe i śnieg tam odgarniany jest wcześniej niż na ulicach dla samochodów. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Mikeal Colville-Andersen pisze też o tym, jak korzystanie z roweru wpływa na zdrowie społeczne:</span></p><p style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: helvetica;"></span></i></p><blockquote><p style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: helvetica;">Profesor Lars Bo Andersen z Uniwersytetu Południowej Danii jest jednym z najszerzej publikowanych naukowców na świecie zajmującym się korzyściami zdrowotnymi w populacji jeżdżącej rowerami. Jego szeroko zakrojone badania dostarczają szeregu danych statystycznych, które trzeba mieć na względzie projektując miasto pod katem rowerów. Jak twierdzi prof. Andersen przy obecnej licznie Duńczyków jeżdżących do pracy rowerem udaje się nam zapobiec około 10 tysiącom zachorowań na: raka, choroby serca i cukrzycę typu drugiego; także 2,5 tysiącom przedwczesnych zgonów. Co roku. Według jego obliczeń dziecko, które jeździ do szkoły nawet na dystansie jednego kilometra, jest zauważalnie zdrowsze niż dzieci, które chodzą pieszo, o dzieciach wożonych samochodem nie wspominając. Międzynarodowe badania konsekwentnie potwierdzają te wyniki.</span></i></p><p style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: helvetica;">W 2017 roku naukowcy z Uniwersytetu w Glasgow zbadali, ze jeżdżenie rowerem do pracy zmniejsza ryzyko zachorowania na raka o 45%, zapadnięcia na choroby serca o 46% i ryzyko przedwczesnej śmierci spowodowanej tymi chorobami o 41%. I pamietajmy, że korzyści zdrowotne przewyższają wszelkie potencjalne zagrożenia związane z poruszaniem się rowerem dwudziestokrotnie.</span></i></p></blockquote><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Co z małymi dziećmi i dużymi rzeczami, które według wielu Polaków pomieści tylko samochód? W Danii do ich przewożenia używa się nierzadko rowerów cargo!</span></p><p style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: helvetica;"></span></i></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">W książce poza tekstem znajdziemy wiele zdjęć z kopenhaskich ulic oraz infografik. Te, które najbardziej dały mi do myślenia, przedstawiam poniżej:</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhTQuBDh3hFHHlEq-Ix64VjhobzSIbxkfoVuVip929RB7SrW1a_mdXOWw-AIlygoAX_mDRYMx2tVLgG0I3Hx1QrGThDDWDHUMWyXokouc409ryq9f0sQ408KO2lKNcEstCwEKVClDpqMgXbk4Kvy-KFvNVxN1BgGncY7qJwguN-dXCaJQ972BzchT7M=s4029" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4029" data-original-width="2041" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhTQuBDh3hFHHlEq-Ix64VjhobzSIbxkfoVuVip929RB7SrW1a_mdXOWw-AIlygoAX_mDRYMx2tVLgG0I3Hx1QrGThDDWDHUMWyXokouc409ryq9f0sQ408KO2lKNcEstCwEKVClDpqMgXbk4Kvy-KFvNVxN1BgGncY7qJwguN-dXCaJQ972BzchT7M=w203-h400" width="203" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhTz8oq0wZC5XMJPfY-dnALlKaXyp7WRv_BssKN9SuhTZQD0l4T8mYdnYsvYqha3Q4QvjCwNlX05qKqMzwmbg6z03ngKHmgNy1qMDdYLMP9mfcYrISNuk5bfTKJxq6PT0cJxUdsvxkWgeeiPcOE5O3pQUpU3u6N013-oNWBGxmLvfoEsnKDz-tTtJX0=s3832" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3832" data-original-width="2072" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhTz8oq0wZC5XMJPfY-dnALlKaXyp7WRv_BssKN9SuhTZQD0l4T8mYdnYsvYqha3Q4QvjCwNlX05qKqMzwmbg6z03ngKHmgNy1qMDdYLMP9mfcYrISNuk5bfTKJxq6PT0cJxUdsvxkWgeeiPcOE5O3pQUpU3u6N013-oNWBGxmLvfoEsnKDz-tTtJX0=w216-h400" width="216" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjO5_8tvzlbU54j7rpFfX84G5ll8CpHBIHvyxm2frX3jhXzHTM-PhNcESDH833uC5FJBouON6tierF6v-oJTSQroMhF67cjt4EiOmoh8PgaRouACuwjGe02RI3B3RxpTD2HrWWGWkBhBAV_J6VZrwCdhiHUBzrbd6MacPT4tj9boQnyYd5kyI868dEO=s3826" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3826" data-original-width="3022" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjO5_8tvzlbU54j7rpFfX84G5ll8CpHBIHvyxm2frX3jhXzHTM-PhNcESDH833uC5FJBouON6tierF6v-oJTSQroMhF67cjt4EiOmoh8PgaRouACuwjGe02RI3B3RxpTD2HrWWGWkBhBAV_J6VZrwCdhiHUBzrbd6MacPT4tj9boQnyYd5kyI868dEO=w506-h640" width="506" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjYJdzn1rYeYCq7dLNBu5u6G5dnsPpmDK51AYdEH7Hw4HPNPrvJhcp9KmEVyIw5uom9SNjOFkXCMXpz7VSVdBLvIxlMWmUqy-u98BrOPFw_Dkng14_wUThRmKCfligoPQ96JM4979Cy_joc_OrtJ1rjC6BnkMtaLwTWG3qXWk26pzMfzpWodoVE0yMD=s3024" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="596" data-original-width="3024" height="126" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjYJdzn1rYeYCq7dLNBu5u6G5dnsPpmDK51AYdEH7Hw4HPNPrvJhcp9KmEVyIw5uom9SNjOFkXCMXpz7VSVdBLvIxlMWmUqy-u98BrOPFw_Dkng14_wUThRmKCfligoPQ96JM4979Cy_joc_OrtJ1rjC6BnkMtaLwTWG3qXWk26pzMfzpWodoVE0yMD=w640-h126" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Muszę przyznać, że przez długi czas lektury miałam w sobie niezgodę na „dyskryminowanie” pojazdów silnikowych. Mam wbite do głowy, że jako rowerzystka na drodze powinnam dbać nie tylko o swoje bezpieczeństwo, ale też innych, a swoją jazdą nie przeszkadzać nikomu. R</span><span style="font-family: helvetica;">zetelne podsumowania danych na temat tego, jakie jest prawdopodobieństwo spowodowania poważnego uszczerbku na zdrowiu i śmierci w zależności od prędkości, przekonało mnie ostatecznie do bezwzględnej ochrony prawnej pieszych oraz rowerzystów.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Według statystyk w pierwszym kwartale 2020 roku na milion mieszkańców zginęło </span><span style="font-family: helvetica;">na drogach </span><span style="font-family: helvetica;">w Danii 27 osób, w Polsce 65. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">A w głowie pojawiły się kolejne pytania! Dlaczego skoro jazda samochodem przynosi tak wiele kosztów oraz szkód - środowiskowych, społecznych, zdrowotnych, w Polsce wciąż jest stawiana na pierwszym miejscu! Czemu za prędkość wyjściową przyjmujemy średnią prędkość z jaką porusza się samochód, a nie rower? Jak to się stało, że mając sprawdzone wzorce do naśladowania, od lat</span><span style="font-family: helvetica;"> promujemy kaski i odblaski, zamiast zmniejszać dopuszczalną prędkość, z którą powinno jechać auto? </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Tak się złożyło, że kiedy ja zaczytywałam się w lekturze „Być jak Kopenhaga” nasz czteroipółletni syn uczył się jeździć na rowerze i ta czynność sprawiała mu moc radości. Szukałam więc pomysłów na kolejne przejażdżki, wycieczki i trasy, którymi moglibyśmy bezpiecznie pokonać drogę do przedszkola i z powrotem. Zaczęłam jeszcze wyraźniej dostrzegać, że przestrzeń wokół nas jest nie tylko nieprzyjazna osobom niebędącym kierowcami samochodu, ale też niebezpieczna. Myślałam, jak nie zabić dziecięcej radości i entuzjazmu, a przy okazji nie narazić nas na nieszczęście. Ogarniał mnie smutek, złość, poczucie bezradności… jednak dzięki książce również nadzieja! Recepta na przyjazną i bezpieczna przestrzeń, uwzględniającą wszystkich już jest!</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Potem, kilka tygodni po przeczytaniu tej pozycji, uświadomiłam sobie kilka rzeczy:</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🚸 Jednym z autorytetów w dziedzinie wychowywania dzieci jest dla mnie <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Jesper_Juul_(autor)" target="_blank">Jesper Jull</a>, również Duńczyk. Obydwaj panowie prezentują w swojej pisarskiej twórczości światopogląd oparty na wielkim szacunku oraz zaufaniu do drugiego człowieka, w tym do dzieci, traktują je jak równorzędnych członków społeczeństwa, których należy pytać, słuchać, brać pod uwagę i traktować poważnie. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🚲 W 2008 roku miałam okazję doświadczyć jazdy po duńskich drogach i ścieżkach rowerowych na wyspie Bornholm. Dopiero po lekturze książki, przypomniałam sobie, jak swobodnie i dobrze się na nich czułam. Pomyślałam, że byłoby wspaniale doświadczyć tego znów, zabierając na podobną wyprawę własne maluchy.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">❄️ Duńczycy są dumni z tego, że rower jest tak obecny w ich codzienności, że gdy spadnie u nich pierwszy śnieg, chwalą się zimową jazdą w oficjalnych social mediach swojej ambasady.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Podejście Duńczyków do kompetencji najmłodszych, zaufanie do nich i pragnienie przekazania im praktycznych życiowych umiejętności w przystępnej formie, a także zwyczajna ludzka radość z przygód i doświadczeń, doskonale zawiera się w kolejnym cytacie:</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><i></i></span></p><blockquote style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><i>W szóstej klasie [duńskie] dzieci robią nieobowiązkowy egzamin na kartę rowerową. I to jest ważne wydarzenie w ich życiu, prawdziwa próba. Muszą się nauczyć nawigować w okolicach szkoły i nie popełnić błędów. W klasie mojej córki wszyscy zdali. Tylko jeden chłopak się zgubił i pojechał do innej dzielnicy, ale wrócił samodzielnie, a więc zdał. Dzieci są z tego dumne, przynoszą do szkoły dyplom, a rodzice się z tego cieszą.</i></span></blockquote><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">To również słowa pana Mikeala Colville-Andersen i tym razem jest to fragment z wywiadu udzielonego dla portalu Zielone Mazowsze, całą przeciekawą rozmowę możecie przeczytać <a href="http://zm.org.pl/?a=rozmowa_z_MCA-18b" target="_blank">TUTAJ</a>.</span></p><p style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: helvetica;">Zostaję z marzeniem, żebyśmy zarazili się współczesnym duńskim podejściem do naszych ulic, rowerów i dzieci… Książkę bardzo polecam!</span></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-81527442536490612792021-11-30T07:00:00.021+01:002021-11-30T07:00:00.177+01:00Przygoda z aromaterapią i test dyfuzora nebulizujacego do olejków eterycznych <p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">W jesienne i zimowe dni najchętniej robiłabym sobie gorącą herbatę, jadła drożdżówki cynamonowe, otulila się ciepłym kocem i położyła na kanapie z książką. Cóż, kanapy brak, za to mam dwoje małych dzieci i przez kilka lat wiele relaksujących rzeczy jest prawie niemożliwe do przeprowadzenia. Gdybym miała wannę, czasem na relaks byłaby kąpiel, ale mamy tylko prysznic.</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjtiNGtJmYMtnekJF5jBix7JvGRVDjiYDUQSHoVXYYuprv-aaddcAcLCDARr0nNvpLOG4L2lfV1fxOPHkXniD71eSx9pO-OxL_IZ6iFghez4XvNyBJ3O-3m2rCz-c1GKigc2swDTdFsXZB3Zrt8727Vm8dl_7X6HKJQ5LgsYgjxjcqHGYYOZzmcNor2=s2048" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1632" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjtiNGtJmYMtnekJF5jBix7JvGRVDjiYDUQSHoVXYYuprv-aaddcAcLCDARr0nNvpLOG4L2lfV1fxOPHkXniD71eSx9pO-OxL_IZ6iFghez4XvNyBJ3O-3m2rCz-c1GKigc2swDTdFsXZB3Zrt8727Vm8dl_7X6HKJQ5LgsYgjxjcqHGYYOZzmcNor2=w510-h640" width="510" /></a></div><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Łapię więc jedynie chwilki oddechu w wymagającej codzienności i staram się nimi rozkoszować najbardziej jak potrafię. Radość sprawia mi każdy łyk niewystygniętej herbaty, gdy dzieci oglądają Muminki i cieszę się wiatrem, kiedy jadę na rowerze. Raz na kilka miesięcy udaje mi się wyrwać z domu na jogę.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Aromaterapia kojarzy mi się właśnie z chwilami odpoczynku, relaksu czy wytchnienia. Dlatego, gdy firma <a href="http://organicaromas.pl" target="_blank">Organic Aromas</a> zaproponowała wysłanie dyfuzora olejków do testów, nie zastanawiałam się długo. </span></p><span style="font-family: helvetica;"><span></span><span><a name='more'></a></span></span><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Dyfuzor Organic Aromas wyróżnia się tym, że jest złożony z drewna, szkła i elektroniki, a olejki eteryczne mają kontakt jedynie ze szklaną częścią, co jest szczególnie ważne, gdy pragniemy rozpylać olejki cytrusowe. Dodatkowo dyfuzor ten rozprasza olejki<span style="-webkit-text-size-adjust: 100%; background-color: white; caret-color: rgb(119, 119, 119);"> bez użycia wody i temperatury. </span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="-webkit-text-size-adjust: 100%; background-color: white; caret-color: rgb(119, 119, 119);"><span style="font-family: helvetica;"><a href="https://www.organicaromas.pl/collections/dyfuzor-olejku-essential/" target="_blank">Dyfuzor Organic Aromas</a> ma bardzo prostą budowę i jest łatwy w obsłudze. Gdy chcemy go użyć, podłączamy ładowarkę, lejemy olejek do szklanej części i włączamy pokrętłem ustawiając moc działania. Dyfuzor ma także włącznik światełek, które zmieniają kolory podczas rozpraszania olejki. Mi na początku te iluminacje świetlne się nie podobały, z czasem i za namową dzieci, przekonałam się do nich. Dyfuzor pracuje bardzo cicho i zajmuje niewiele miejsca. Jeśli przypadkiem zbije nam się szklana część, możemy ją dokupić osobno. </span></span></p><p><span face="Lato, sans-serif" style="-webkit-text-size-adjust: 100%; background-color: white; caret-color: rgb(119, 119, 119); color: #777777;"><br /></span></p><p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgoSziPNP1XIFzWb3gyTdCmR0vU6uzLYpwlBebPYSZJ-ZYxdtCvZuzNb8tWKHnGvqc7coeZZZzfXAXnH2guMvau1VMi_fmWZfaMpXOBzST25ePphY0L5LKyrvTMxlLmaI25xzM631XnunOXvdWGLW__xkFzeWyfNRs6HbjM9Ctj5S-GNkN4wurJb2EW=s2048" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="2048" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgoSziPNP1XIFzWb3gyTdCmR0vU6uzLYpwlBebPYSZJ-ZYxdtCvZuzNb8tWKHnGvqc7coeZZZzfXAXnH2guMvau1VMi_fmWZfaMpXOBzST25ePphY0L5LKyrvTMxlLmaI25xzM631XnunOXvdWGLW__xkFzeWyfNRs6HbjM9Ctj5S-GNkN4wurJb2EW=w640-h640" width="640" /></a></p><p><br /></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><span style="-webkit-text-size-adjust: 100%; background-color: white; caret-color: rgb(119, 119, 119);"><b>Jakich olejkow używam?</b></span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><span style="-webkit-text-size-adjust: 100%; background-color: white; caret-color: rgb(119, 119, 119);">Przyznam szczerze nie przepadam za gotowymi mieszankami olejków. Lubię sama konstruować zapachy. Moją ulubioną kompozycją jest <a href="https://www.organicaromas.pl/products/olejek-eteryczny-ze-slodkiej-pomaranczy-100-czysty-i-organiczny/" target="_blank">olejek pomarańczowy</a> połączony z cynamonowym z kory. Gdy kogoś w rodzinie łapie przeziębienie, wlewam do dyfuzora olejek tymiankowy lub <a href="https://www.organicaromas.pl/products/olejek-eukaliptusowy100-czysty-i-organiczny/" target="_blank">eukaliptusowy</a>. Czasem dodaję <a href="https://www.organicaromas.pl/products/olejek-eteryczny-z-lawendy-100-czysty-i-organiczny/" target="_blank">olejek lawendowy</a> do wanienki z wodą, w której kąpię dzieci. Bardzo lubię też smarować się olejkami paczulowym, geraniowym oraz lawendowym rozpuszczonymi w oleju z orzechów laskowych i używam tej kompozycji jako perfum. </span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><span style="-webkit-text-size-adjust: 100%; background-color: white; caret-color: rgb(119, 119, 119);"><b>Skąd wiem, jaki olejek kupić?</b></span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><span style="-webkit-text-size-adjust: 100%; background-color: white; caret-color: rgb(119, 119, 119);">Wiedzę o olejkach poszerzam przez lekturę bloga Klaudyny Hebdy. Wybierając olejki do dyfuzji, kąpieli lub smarowania, kieruję się ich właściwościami, ale też bardzo ważne jest dla mnie, </span><span style="-webkit-text-size-adjust: 100%; background-color: white; caret-color: rgb(119, 119, 119);">czy lubię dany zapach.</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><span style="-webkit-text-size-adjust: 100%; background-color: white; caret-color: rgb(119, 119, 119);"><b>Kiedy używam dyfuzora?</b></span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><span style="-webkit-text-size-adjust: 100%; background-color: white; caret-color: rgb(119, 119, 119);">Najczęściej podczas pracy, stawiam go na stole. Czasem dyfuzuję olejki, gdy dzieci są w domu. Wtedy jednak bardzo uważam, żeby maluchy nie strąciły urządzenia na ziemię i nie miały dostępu do buteleczek z olejkami. Staram się nie rozpraszać olejków dłużej niż 2 godziny.</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><span style="-webkit-text-size-adjust: 100%; background-color: white; caret-color: rgb(119, 119, 119);"><br /></span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><span style="-webkit-text-size-adjust: 100%; background-color: white; caret-color: rgb(119, 119, 119);"><b>Kto tu lubi aromaterapię? Jak ją stosujecie?</b></span></span></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-80190342132493051102021-11-26T10:28:00.002+01:002021-11-26T10:28:17.476+01:00Zupa krem z jarmużem i solanką spod kiszonych ogórków<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Zupa krem z jarmużem jest przepyszna ale (mimo soczyście zielonego koloru) okazała się szalenie niefotogeniczna. To nic! Przepis jest warty wypróbowania! Dzielę się nim, zanim z głowy wylecą mi proporcje!</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjX0oc4C91-Ol9GkGurtI5CpAy8cAHLp-2CmPV--v4Tb0mAUR4ku83gfULh-i-nXuCBY5_KMewP6MbCxR8mvqUsvPZgj3f6qrIq7xQTzkRauNR7FSocJYYC5m20A14zx9OaAABChLM9BhbYS576lLPr2tdOoVj0fO6QIHzEjcLVNLwHpWt-eLysyjBG=s1440" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1440" data-original-width="1440" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjX0oc4C91-Ol9GkGurtI5CpAy8cAHLp-2CmPV--v4Tb0mAUR4ku83gfULh-i-nXuCBY5_KMewP6MbCxR8mvqUsvPZgj3f6qrIq7xQTzkRauNR7FSocJYYC5m20A14zx9OaAABChLM9BhbYS576lLPr2tdOoVj0fO6QIHzEjcLVNLwHpWt-eLysyjBG=w640-h640" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p><b><span style="font-family: helvetica;"><span></span></span></b></p><a name='more'></a><b><span style="font-family: helvetica;"><span><!--more--></span><div style="text-align: justify;"><br /></div></span></b><p></p><p style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></b></p><p style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: helvetica;">Składniki:</span></b></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">600 ml wody</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">pół szklanki czerwonej soczewicy</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">duży por</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">kawałek selera</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">6 ziemniaków</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">8 liści jarmużu</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">600 ml solanki spod ogórków kiszonych</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">kopiasta łyżka drobno pokrojonego świeżego koperku</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">pieprz (do smaku)</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">ryż i olej lniany (do podania)</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🥦Do garnka wlewamy wodę i wsypujemy soczewicę.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🥦Białą część pora, ziemniaki i seler kroimy na kawałki i wrzucamy do soczewicy.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🥦Doprowadzamy do wrzenia, trzymamy na małym ogniu aż soczewica się rozgotują a warzywa zmięknie.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🥦Liście jarmużu (bez łodyżek) i zieloną cześć pora kroimy drobno, wsypujemy do ugotowanych warzyw z soczewicą, dolewamy solankę i wszystko blendujemy na gładko!</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🥦Zupę doprawiamy koperkiem i pieprzem.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🥦Podajemy z ryżem i olejem lnianym.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Kto spróbuje</span>?</p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-43943062604423660922021-11-23T11:19:00.005+01:002021-11-23T11:19:45.394+01:00Gry planszowe? Zrób je samodzielnie!<p><span style="font-family: helvetica;">Na pewno nie wszystko da się stworzyć samodzielnie, ale gra planszowa dla przedszkolaka to coś, co można narysować w pół godziny. Używamy tego, co już mamy w domu, kreatywności swojej oraz dzieci, a przy tym oszczędzamy czas, pieniądze i zasoby planety.</span></p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi0I9M6SqO_tqDvEClfYzaLS89yWfehbbokjOPpKAaPTkTCi8njsuROijDaVXLy-7fAuwU8diZgqoDNVwYd2VFCxQ8mEZDQBDjfgXnFyB7I3UyXbIlWaAFeuLH9jj9dJUa2jhsCr9nJJgkg_f63XRIgWzzyXBqnlpTLY63aVmEDNVj0uqsCVTBTtltL=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi0I9M6SqO_tqDvEClfYzaLS89yWfehbbokjOPpKAaPTkTCi8njsuROijDaVXLy-7fAuwU8diZgqoDNVwYd2VFCxQ8mEZDQBDjfgXnFyB7I3UyXbIlWaAFeuLH9jj9dJUa2jhsCr9nJJgkg_f63XRIgWzzyXBqnlpTLY63aVmEDNVj0uqsCVTBTtltL=w480-h640" width="480" /></a></div><br /><p><br /></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">W ostatnią niedzielę, korzystając z nieobecności dzieci, machnęłam dwie planszówki i tak mnie to wciągnęło, że już myślę o kolejnych!</span></p><span><span style="font-family: helvetica;"><a name='more'></a></span></span><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Pierwsza polega na wymyślaniu słów na literę, na której staniemy. Cyferki oznaczają ilość pajacyków, które trzeba wyskakać. Drabiny pozwalają iść skrótem. Wczoraj syn dorysował jeszcze rury strażackie, po których trzeba zjechać w dół.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Druga gra jest przyrodnicza. Na polu ze śladem trzeba powiedzieć, jakie zwierze go zostawiło. Czerwone pola to zabawy ruchowe polegające na udawaniu dzięcioła, kukułki, żaby i komara, na czarnych wymieniamy różne rodzaje drzew i zwierząt z danej kategorii, żółte powodują cofnięcie się o podaną ilość kroków. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Kto by pograł z czterolatkiem?</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Komu udało się rozpoznać tropy zwierząt?</span></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-22257111372243738892021-11-15T12:59:00.001+01:002021-11-23T11:20:15.476+01:00Ogrodowe zabawy dla małych dzieci<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Jakiś czas temu postanowiłam, że stworzę poradnik dla rodziców małych dzieci, którzy marzą o uprawianiu własnych warzyw. Chciałam podać dalej magiczną listę grządkowych zabaw, które można szybko i bezboleśnie zaanimować, a potem dyskretnie wycofać się do spokojnego siania, plewienia, podlewania i tym podobnych… </span></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhG_ivKk6sBHD0tSXZtskRoG37Lsz4VzJy1RfSAOnyJH8L8_9TJ_8FXRdKCm3-tjq9VaZsRMiC8N6EGVElh7Ui3Q2tpyAWzttCOeD7RWwV8U21mtHhziGO0FHMZOwMjIEGad7lUT-EOLwuY9DMz4y1c28y1fzoqR2r3mNXWHV0y7XmeV8cyzL61rKo9=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhG_ivKk6sBHD0tSXZtskRoG37Lsz4VzJy1RfSAOnyJH8L8_9TJ_8FXRdKCm3-tjq9VaZsRMiC8N6EGVElh7Ui3Q2tpyAWzttCOeD7RWwV8U21mtHhziGO0FHMZOwMjIEGad7lUT-EOLwuY9DMz4y1c28y1fzoqR2r3mNXWHV0y7XmeV8cyzL61rKo9=w480-h640" width="480" /></a></div><br /><span style="font-family: helvetica;"><br /></span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Zaczęłam je spisywać. Wraz z rozwojem sezonu ogrodniczego myślałam coraz częściej: „Ha ha ha! Babo, ale masz tupet!”. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Bo z dziećmi tak jest, że to, co sprawdzi się przez dwa tygodnie wiosną, niekoniecznie zadziała latem. Co zaciekawi kilka razy, w końcu przestaje być interesujące. Co nie wkurza nas rodziców w ciepły dzień, często denerwuje w dni chłodniejsze. Zapraszając dzieci do ogródka trzeba też liczyć się z rozsypanymi nasionami, podeptaną grządką, pourywanymi liśćmi warzyw, hektolitrami wylanej wody, ubraniami przemoczonymi oraz wysmarowanymi błotem z każdej strony, a także marudzeniem, że nudno czy głodno albo na odwrót, że nigdy się bawić nie przestaną i chcą nocować w szklarni! Maluchy wciąż potrzebują uwagi i zaangażowania. </span></p><p style="text-align: justify;"><span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: helvetica;"><br /></span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Każda z aktywności zapisanych w moim notatniku albo działała przez chwilę, albo po jakimś czasie żałowałam, że ją dzieciom pokazałam, bo ciągnęła sie bez końca i generowała straty… </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">W ogólnym rozrachunku uważam jednak, że warto jest ciągać dzieci w grządki, a propozycje zabaw mogą się przydać innym rodzicom.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Co się u nas jako tako sprawdziło?</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">💦podlewanie grządek wężem, konewkami i wiadrami;</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🌱sianie, wsadzanie fasolek i rozsad;</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🐁tropienie gryzoni, czyli rozkopywanie podziemnych tuneli;</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🪱kolekcjonowanie dżdżownic w wiadrze z ziemią;</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🥬pomoc w zrywaniu zielenin;</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🫐zbieranie a właściwie podjadanie borówek, poziomek, porzeczek, agrestu, truskawek i innych małych owoców prosto z krzaczków;</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🍅wyszukiwanie dojrzałych pomidorów i ogórków;</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🥕kopanie warzyw korzeniowych i ziemniaków;</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🧅obieranie cebuli lub czosnku z wierzchnich warstw / łuskanie strączków; </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🌼zrywanie kwiatków;</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🦋obserwowanie zapylaczy;</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">✂️koszenie trawy nożyczkami;</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🧹zamiatanie chodniczków, grabienie i kopanie;</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🪨robienie domków i innych konstrukcji ze znalezionych w ziemi kamieni;</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🌊tworzenie morza, oceanu, stawu, jeziora czy rzek, poprzez drążenie zagłębień i zalewanie ich wodą;</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🏖bieganie po górze piasku;</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">🦖przekopywanie ogródka celem znalezienia kości dinozaurów;</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Dajcie znać, czego odważycie sie spróbować! A może macie własne magiczne ogrodowe sztuczki?</span></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-14080242328550124872021-11-14T09:53:00.000+01:002021-11-14T09:53:00.163+01:00Więcej luzu…<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">To zdjęcie zarobiła nam A. dokładnie miesiąc temu. Kilka godzin wcześniej napisała, czy nie zabierzemy się z nią i jej córeczką do mini zoo w Zdyni. Nie mogła trafić lepiej! Mieliśmy za sobą trudną noc, dzieci marudziły, krzyczały i piszczały, a my zastanawialiśmy się, jak przeżyjemy tamten poranek a potem cały dzień, gdy ciężko zebrać myśli i zrobić śniadanie. Kiedy tak bardzo chcieliśmy wypoczynku, ciszy, beztroski…</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhtvBpobAwNojOTKW0ARSAsTjzIBW-R_B14t11zpXCxYy3PfeiuEhZKA5xiYdRC-3tlV3IM29qplwK9SMDMYxxMeI7XkWZowCJHJZtKvPA9Y6zS2Q-C7qF13fl8cEwaCjco4ybm_7-vawH4nJ7tOjiUxZDYS86qXEn8ezj-__DlfjRNHGIZiFb8GvgO=s1489" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1489" data-original-width="1489" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhtvBpobAwNojOTKW0ARSAsTjzIBW-R_B14t11zpXCxYy3PfeiuEhZKA5xiYdRC-3tlV3IM29qplwK9SMDMYxxMeI7XkWZowCJHJZtKvPA9Y6zS2Q-C7qF13fl8cEwaCjco4ybm_7-vawH4nJ7tOjiUxZDYS86qXEn8ezj-__DlfjRNHGIZiFb8GvgO=w640-h640" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">W aucie grałam z dziećmi w pytania z gry „5 sekund junior”, w mini zoo było cudownie, a dzień potoczył się później jak z płatka.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">To zdjęcie jest dla mnie symbolem luzu i odpuszczania. Przyjmowania wsparcia. Beztroski. Braku konsekwencji. I tego, ile mogę nauczyć się od dzieci oraz innych ludzi. Jak ważne jest szukanie uproszczeń. Widzenia świata w całym spektrum barw, a nie tylko czerni i bieli.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Jakieś 10 lat temu postanowiłam nie chodzić do zoo. Jeszcze niedawno nie chciałam przyznać, że używanie jednorazowych pieluszek na wyjścia może pomoc mojemu kręgosłupowi i głowie. Zanim starszak poszedł do przedszkola uważałam dawanie dzieciom kupnych słodyczy i puszczanie bajek za coś niewskazanego.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">I choć wciąż ważna jest dla mnie ekologia, niejeżdżenie autem, niejedzenie mięsa, niekupowanie za wiele i produkowanie jak najmniejszej ilości śmieci, to pozwalam sobie i mojej rodzinie na znacznie więcej luzu…</span></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-29715515338819844952021-11-13T10:08:00.001+01:002021-11-13T10:08:00.163+01:00„Mąka i czas” oraz „Chleb i okruszki” - dwie świetne książki o wyrabianiu domowego pieczywa!<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Kilka tygodni temu po długiej letniej przerwie wróciłam do pieczenia chleba. Pomogły mi w tym dwie książki, gliniany garnek pożyczony od koleżanki i wskazówki kolegi. Głównym napędem była motywacja do jedzenia zdrowiej i smaczniej oraz produkowania mniejszej ilości śmieci (w naszej okolicy bardzo trudno o kupne pieczywo nieopakowane w foliowy worek).</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Chciałabym napisać co nieco o książkach, bo obie pozycje, z których korzystam uważam za warte uwagi.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj664FPWSUSfzhvpp43dl6Mu2FM0xtuaDx17pYXQjgG4OVmRSCQynOI2emBPMV_K5-6DMabujl1OR7_jTVAXMnMYhj1cPc-yPuwLfiswWjlg_Cc3t8-P-Yl9srOwC-ep-TJvGFarjyNp0OqCOcRFguBKAa-D259LHUkQDqPhiMV3D53e30F-J5jaWpe=s1734" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1734" data-original-width="1440" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj664FPWSUSfzhvpp43dl6Mu2FM0xtuaDx17pYXQjgG4OVmRSCQynOI2emBPMV_K5-6DMabujl1OR7_jTVAXMnMYhj1cPc-yPuwLfiswWjlg_Cc3t8-P-Yl9srOwC-ep-TJvGFarjyNp0OqCOcRFguBKAa-D259LHUkQDqPhiMV3D53e30F-J5jaWpe=w532-h640" width="532" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Pierwsza z nich to „Chleb i okruszki” Elizy Mórawskiej-Kmity autorki bloga White Plate, którą kupiłam rok temu. W pozycji znajdziemy liczne wskazówki jak stworzyć domową piekarnię oraz przepisy na chleby, bułki i drożdżówki. Poznamy etapy robienia chleba i tworzenia własnego zakwasu. Receptury są opisane w taki sposób, że dokładnie wiemy co, jak, po co i kiedy z pieczywem zrobić. Z tej książki najczęściej piekę kardamonowe ślimaczki z cynamonem. Dzięki niej nauczyłam się piec chleb tostowy i odważyłam przetestowania przepisów na chleby z garnka.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Druga pozycja to „Mąka i woda” Sabiny Francuz, dostałam ją od Wydawnictwa Znak. Autorka tej książki jest włascicielką restauracji Głodne Kawałki. W jej publikacji oprócz receptur na zakwasowe oraz drożdżowe chleby, znajdziemy przepisy na różnego rodzaju pieczywo z całego świata. Przed lekturą tej książki nie miałam pojęcia jak zrobić smaczne domowe krakersy, macę, filo, bourekas, scones, chaczapuri, precle jerozolimskie czy grecką pitę. Tutaj mamy zebrane wszystko w jednym miejscu! Dodatkowo dostajemy też cały rozdział wskazówek, jak przyrządzić nietuzinkowe potrawy z czerstwego chleba i bułek. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEimT1RBndzoS81dPxxV9IppyGgZLL9WdcFTJl84sSjcOLPlFGUJSblJSn3TNs28zkqq0s_K2UhDKRRvTWp7kewV1m1lyEUkK9GinH5RtBFH6DdbvZ3Y_ZRgMSl3Bv5QWHsDSbZR8mPWMQ_Ts0ouBQBrzQ4V5TUeHI3hWOfgxXeas-WJVSm_tSIHrZdS=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1757" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEimT1RBndzoS81dPxxV9IppyGgZLL9WdcFTJl84sSjcOLPlFGUJSblJSn3TNs28zkqq0s_K2UhDKRRvTWp7kewV1m1lyEUkK9GinH5RtBFH6DdbvZ3Y_ZRgMSl3Bv5QWHsDSbZR8mPWMQ_Ts0ouBQBrzQ4V5TUeHI3hWOfgxXeas-WJVSm_tSIHrZdS=w550-h640" width="550" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Wypiekanie domowego pieczywa to czynność, którą warto zacząć jesienią lub zimą, kiedy więcej czasu spędzamy w domach. Aromat i ciepło z piekarnika dostajemy w gratisie, a smak jest absolutnie wyjątkowy!</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Kto już pokochał pieczenie, a kto chciałby spróbować robić własny chleb?</span></p><p><br /></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-3219010189157923332021-11-11T09:57:00.010+01:002021-11-11T09:57:00.161+01:00Flaga z liścia, czyli o patriotyzmie…<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"> Gdy wróciliśmy z rowerowej wycieczki i dreptalismy do domu, usłyszałam:</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">- Mamoooo! My musimy powiesić flage!</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">- Taaak?</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">- Noo tak! Śpiewaliśmy ostatnio w pjećkolu „Z ziemi polskiej do polskiej” i ceba jesce powiesić flage!</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">- Aha...</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">- Wiem! Psykleimy taśmom ten liść do tego patyka i jus będziemy ją mieć.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">- Podoba mi się taka flaga!</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Jakiś czas temu rozmawialiśmy z mężem o tym, co jak i dlaczego chcielibyśmy świętować. Dużo było w tej rozmowie marzeń o celebrowaniu zielenienia się trawy, pierwszego ciepłego dnia wiosny, zbioru truskawek latem, grzybów jesienią i marchwi przed zimą. Flaga z wielkiego liścia żywokostu wpisałaby się w te święta niesamowicie.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg2cttyjcUXF4nzXvMwNHFTiOEhogLgK-DRBep7YxTDnw3XU4hW3TFUMwmOFXWm-TlpuZCmP2AoDvBgEVaumbbohDFm6lA6LrxfbKvNrLSnaN81bnPajzhEc61fxCj8NDz97YbVXQ-EOFqGCO7Ej7sy_YwxEUHf5d-ERSkwnEN09kzSFQIypfx-gzer=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1826" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg2cttyjcUXF4nzXvMwNHFTiOEhogLgK-DRBep7YxTDnw3XU4hW3TFUMwmOFXWm-TlpuZCmP2AoDvBgEVaumbbohDFm6lA6LrxfbKvNrLSnaN81bnPajzhEc61fxCj8NDz97YbVXQ-EOFqGCO7Ej7sy_YwxEUHf5d-ERSkwnEN09kzSFQIypfx-gzer=w570-h640" width="570" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">A co z moim patriotyzmem? Nie lubię słowa patriotyzm, mam z nim problem. Czuję się obywatelką świata i kimś, kto doświadcza człowieczeństwa w towarzystwie innych ludzi ale też przyrody. Mam poczucie, że nikt z nas nie ma wpływu na czas, miejsce i kulturę, w których się urodził oraz wychował. Nie mam ochoty nikogo zabijać i z nikim walczyć. Nie czuję, żeby flaga i hymn (pełny przemocy) czyniły mnie lepszą. Ani żeby to, kto wygra mecz czy wyścig było najważniejszą rzeczą na świecie (choć uwielbiam, kiedy ludzie uprawiają sport i czerpią z tego radość). Lubię lokalność i starania, by najbliższej okolicy i ludziom tu mieszkającym było ze mną jak najlepiej. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Bliskie mi są wartości ekologiczne, bo zakładają dbanie o bliższe i dalsze środowisko oraz ludzi, którzy je zamieszkują.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Jak jest u Was z patriotyzmem? A ze świętowaniem? Podoba Wam się flaga z patyka i liścia?</span></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-576305100734851512021-11-10T09:43:00.000+01:002021-11-10T09:43:00.168+01:00Zakupy spożywcze <p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Dziś chciałabym opowiedzieć Wam o tym, jak zaopatrujemy się w różne produkty sypkie - strączki, bakalie, nasiona, przyprawy, kasze, ryż i tym podobne.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"> </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: helvetica;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjrUSt0hW-7UtATCoVgPHVdaNcxnQtQPl3PxmQeepatC6vb4jaXDlnvpFr40x9yq68-Qav84CLKjPHMta_ccpfip_T19_Tc47kYjUXMp8FiuTXp9sXDGN79Wxpner9bspCfBqs5QCliAlklOBjMviXG9kiZx9HQ9-xKXOPomVSfNmrBzOUhbBgaUTXM=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1756" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjrUSt0hW-7UtATCoVgPHVdaNcxnQtQPl3PxmQeepatC6vb4jaXDlnvpFr40x9yq68-Qav84CLKjPHMta_ccpfip_T19_Tc47kYjUXMp8FiuTXp9sXDGN79Wxpner9bspCfBqs5QCliAlklOBjMviXG9kiZx9HQ9-xKXOPomVSfNmrBzOUhbBgaUTXM=w549-h640" width="549" /></a></span></div><span style="font-family: helvetica;"><br /></span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Gdy robię takie zakupy, to ważne jest dla mnie, by produkty spożywcze miały prosty skład, były jak najbardziej ekologiczne i opakowane w jak najmniej plastiku, ale też nie kosztowały fortuny i nie zajmowały dużo czasu.</span></p><p style="text-align: justify;"><span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: helvetica;"><br /></span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Osiem lat temu, kiedy jeszcze mieszkaliśmy w Krakowie, ze względów ekonomicznych zaczęliśmy kupować tego typu rzeczy przez internet, hurtowo, w grupie znajomych. Mąż stworzył tabelkę i każdy chętny wpisywał, ile czego potrzebuje. Gdy przychodziła paczka, naszą kuchnię wypełniały wielokilogramowe worki, a ludzie wpadali na wspólne odważanie. Była to okazja do wymiany kilku słów czy nawet dłuższych spotkań przy herbacie. Do dziś wspominam te wieczory z wielkim sentymentem. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Po przeprowadzce w Beskid wciąż zaopatrujemy się w hurtowe ilości, mniej więcej raz na pół roku. Worki z jedzeniem trzymamy w metalowych koszach z przykrywką, a ich zawartość przesypujemy do litrowych słoików stojących na kuchennych półkach, by mieć łatwiejszy dostęp do suchej żywności na codzień.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Kupujemy w sklepie, który sprzedaje żywność ekologiczną i nie, z Polski i z całego świata, w paczkach jednokilogramowych ale też dziesięciokilogramowych. To pozwala wybierać takie i takie opcje w jednej przesyłce. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Chciałam zaznaczyć, że nie uważam tego sposobu za jedyną słuszną opcję, a raczej podzielić się naszym patentem i odpowiedzieć zarazem na liczne pytania: „A jak zaopatrujecie się w żywność?”.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Pomyślałam, że przy tej okazji warto zebrać w jednym miejscu najróżniejsze patenty zakupowe. Dlatego piszcie w komentarzach, jak radzicie sobie kupowaniem żywności i co jest dla Was ważne, gdy to robicie.</span></p><p style="text-align: justify;"><br /></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-81002512610177454482021-11-09T09:29:00.000+01:002021-11-09T09:29:00.181+01:00Co tracimy rezygnując z samochodu?<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Gdy ktoś dowiaduje się, że nie mamy auta, dostaję pytania, jak bardzo mnie to ogranicza i ile tracę rezygnując z takiej formy transportu.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEig1X1GVRxaapNWw8ZFeITdPzJW37TIIOnYv0n4H7oLCZ4ZbDspmjcHVwNtiJrowJ3IzpAAODBPPRKiS0pn2hLMfuz1po7KD28ymVzQ-6hf1eyZ50tNbhHcMFkhMqNHPmqH_DiU4p5eM_eHoIHUssHQxzf0_QMhBPfQVkUvktRqXEEXpaLFlLcJjtNx=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1938" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEig1X1GVRxaapNWw8ZFeITdPzJW37TIIOnYv0n4H7oLCZ4ZbDspmjcHVwNtiJrowJ3IzpAAODBPPRKiS0pn2hLMfuz1po7KD28ymVzQ-6hf1eyZ50tNbhHcMFkhMqNHPmqH_DiU4p5eM_eHoIHUssHQxzf0_QMhBPfQVkUvktRqXEEXpaLFlLcJjtNx=w606-h640" width="606" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Nie da się zaprzeczyć, że nie chcąc jeździć samochodem i nie mając dostępu do dobrej komunikacji, zasięg codziennych dojazdów zawęża się do promienia 5, 10, maksymalnie 15 kilometrów.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Rezygnację z samochodu porównałabym do usunięcia mięsa z diety. Szukamy innych, z początku może nieoczywistych rozwiązań. Wprowadzamy sobie ograniczenia, które czasem okazują się zdrowe i wspierające, a czasami frustrujace. Niewątpliwie coś tracimy, ale zawsze coś innego mamy w zamian, bo życie nie znosi próżni.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Jakiś czas temu dotarło do mnie, że nie jestem w stanie fizycznie robić wszystkiego, co mi się marzy, bo doba się nie rozciąga. Uświadomiłam też sobie obecność wielu lokalnych opcji i fakt, że nigdy nie starczy mi czasu, by z wszystkich skorzystać. Braki dają motywację do tworzenia rzeczy na miejscu. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Wątpię, czy da się wyliczyć i porównać stratę z zyskiem, ograniczenia z potencjałem.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">A Wy? Zastanawiacie się, co tracicie jeżdżąc autem? A co rezygnując z tej jazdy?</span></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-47312304850071797312021-11-08T09:04:00.003+01:002021-11-09T11:10:23.798+01:00Zachwyty nad książką „Jadłonomia po polsku” Marty Dymek<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Gotować uwielbiam, ale że robię to wciąż i wciąż, czasem lubię odetchnąć od tego zajęcia.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Dziś chciałabym Wam pokazać książkę kucharską, dzięki której jem roślinnie, zdrowo, pełnowartościowo, do syta, swojsko i pysznie, ALE SPĘDZAM W KUCHNI MNIEJ CZASU!</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhhGPAd2ZhmhqNiCr_nXgnG4gnMiAc-7wyc9dRZEeJMfxUtIBTUi-rDdWDPExIDl2ooplpPU4Tpw5b7yz4XqnDL9ZML1Lbt6gqrn5Afk0KAoodqPi6miOmYjv_WLxb8-_-kZyts6vbYJ-nOAWRP3C2lgYfKWd8v4PStddAObnnrnST5oAdmmhimM2Dx=s2048" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhhGPAd2ZhmhqNiCr_nXgnG4gnMiAc-7wyc9dRZEeJMfxUtIBTUi-rDdWDPExIDl2ooplpPU4Tpw5b7yz4XqnDL9ZML1Lbt6gqrn5Afk0KAoodqPi6miOmYjv_WLxb8-_-kZyts6vbYJ-nOAWRP3C2lgYfKWd8v4PStddAObnnrnST5oAdmmhimM2Dx=w480-h640" width="480" /></a></div><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">A to dlatego, że od jakiegoś czasu przygotowaniem gara zupy, który starcza naszej rodzinie za dwa sycące obiady, zajmuje się coraz częściej mój mąż - osoba wcześniej nie gotująca prawie nic. </span></p><span><span style="font-family: helvetica;"><a name='more'></a></span></span><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Przepisy z książki „Jadłonomia po polsku” są tak skonstruowane, że trudno coś zepsuć. Dzięki nim, wiemy dokładnie co po czym dodać i ile wsypać przypraw. Składniki dań są sezonowe i możliwie lokalne, a receptury pogrupowane według pór roku. Jak we wszystkich książkach Jadłonomia tak i w tej znajdziemy na końcu indeks, szczególnie pomocny, gdy mamy dużą ilość czegoś do szybkiego zużycia.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Nigdy bym nie pomyślała, że moją ulubioną książką kucharską stanie się ta, z której gotuje inny członek rodziny!</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Na blogu recenzowałem też inne książki Marty Dymek <a href="http://ekoeksperymenty.blogspot.com/2016/01/recenzja-ksiazki-jadonomia-kuchnia.html" target="_blank"><i>Jadłonomia. Kuchnia roślinna. 100 przepisów nie tylko dla wegan</i></a> oraz <i><a href="http://ekoeksperymenty.blogspot.com/2017/11/recenzja-ksiazki-kucharskiej-nowa.html" target="_blank">Nowa Jadłonomia. Roślinne przepisy z całego świata</a>.</i></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Jaka jest Wasza ulubiona kniga z przepisami i dlaczego? Jak radzicie sobie, gdy brak czasu, zapału oraz sił na gotowanie?</span></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1963152340927286145.post-37649546918933875732021-11-07T09:24:00.000+01:002021-11-07T09:24:00.165+01:00Sytuacje zagrażające życiu lub zdrowiu i brak auta…<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"> „A co jak się dzieje coś, co zagraża życiu lub zdrowiu i trzeba pilnie do szpitala? Jak radzicie sobie bez auta?”</span></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjhYO6aQtxrdmHxm_nTOtLsNlyRSIsErqGR1UAYMXGg3SzOxeirQtRzh4AWxkLOLtXEjNuW8eUs2HjZ44-64-l_fexMiU6UCKU9qhCMjCQQm34vsk4rPZK9lkTi0zIvqnifrOO2HrclSx8_fIlrK2eHr7bqpZM4Zw477_M4XVIg1fo5u12kr0bG9PNT=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjhYO6aQtxrdmHxm_nTOtLsNlyRSIsErqGR1UAYMXGg3SzOxeirQtRzh4AWxkLOLtXEjNuW8eUs2HjZ44-64-l_fexMiU6UCKU9qhCMjCQQm34vsk4rPZK9lkTi0zIvqnifrOO2HrclSx8_fIlrK2eHr7bqpZM4Zw477_M4XVIg1fo5u12kr0bG9PNT=w480-h640" width="480" /></a></div><br /><span style="font-family: helvetica;"><br /></span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Cóż, mam w tym temacie pewne doświadczenie i myślę, że przyszedł czas, żeby się nim podzielić.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span></span><span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: helvetica;"><br /></span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Gdy sytuacja jest poważna, WZYWAM KARETKĘ (licząc się z tym, że gdy dyspozytor uzna moje wezwanie za niezbyt pilne lub ważne, spotkam się z odmową).</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">W Beskidzie wzywałam do siebie karetkę 2 razy. Za każdym ratownicy przybyli do 10 minut i zawieźli mnie do szpitala w minut 20. Jazda karetką daje mi poczucie bezpieczeństwa, bycia zaopiekowaną w najlepszy możliwy sposób i niestwarzania dodatkowego zagrożenia dla innych - jako przeciwniczka łamania przepisów drogowych, w tym ograniczeń prędkości, uważam, że jeśli sytuacja zdrowotna wymaga szybkiej jazdy do szpitala, warto zadzwonić po karetkę.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">W przypadkach, gdy sytuacja zdrowotna nie kwalifikuje do wzywania karetki, o pomoc w transporcie prosimy sąsiadów, znajomych, rodzinę lub radzimy sobie jak co dzień - rowerem z przyczepką. Za mną dwie sytuacje, kiedy musiałam pojechać na SOR okulistyczny. Najbliższy nas jest w Krośnie, czyli ponad 60 kilometrów od miejsca, w którym mieszkam. Dwa razy jechaliśmy na SOR z dzieckiem - ze złamanym paluszkiem i złamaną nogą. Raz dostaliśmy też natychmiastowe skierowanie do szpitala na oddział dziecięcy po konsultacji telefonicznej.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Można narzekać, że nie mając auta, w sytuacjach krytycznych jesteśmy zależni od innych. Możemy też po prostu przyznać, że nawet mając je zależni będziemy. Sytuacje zagrażające życiu lub zdrowiu to często takie, w których wymagamy pomocy drugiej osoby i czasem warto skorzystać ze wsparcia kogoś spoza rodziny. Dlatego dla mnie dużo ważniejsze niż posiadanie auta, jest budowanie mocnych sieci społecznych kontaktów na co dzień. Dbania o relacje. Dawania innym wsparcia na moją miarę, ale ich potrzeby. Między innymi po to, żeby móc prosić o pomoc, kiedy wydarzy się coś, na sprostanie czemu ja nie mam zasobów. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;">Auta czasem psują się w najmniej oczekiwanych momentach, możemy też mieć zapalenie rogówki ze światłowstrętem lub złamaną nogę i nie być w stanie kierować samochodem, co wtedy?</span></p>EkoEksperymentyhttp://www.blogger.com/profile/10511296354909341902noreply@blogger.com2