Kilka lat temu rozpoczęłam przygodę z pieczeniem chleba, na zakwasie. Wtedy właśnie dostałam zakwas od mamy i od tamtej pory mieszka on w tej samej szklance po nutelli! Trzymam go w lodówce, dokarmiam cierpliwie, zużywam po trochu, a gdy z jakiegoś powodu jest go za dużo kiszę żurek. Zakwasowe wypieki wychodzą mi dużo lepiej niż te drożdżowe. Mam wrażenie, że zakwas jest bardziej cierpliwy i odporny na moje dziwne pomysły niż kupne drożdże. Wytrzymuje też niskie temperatury. Do tego zawsze mam go w domu i nie muszę biegać po niego do sklepu. Rzadko odwiedzamy piekarnię, bo domowy chleb jest tani, szybki w przygotowaniu, o niebo smaczniejszy i na pewno dużo zdrowszy niż ten sklepowy.
Od kiedy doszłam do pewnej wprawy w pieczeniu chleba marzyłam, by kiedyś upiec go w piecu opalanym drewnem. Nie wiedziałam, że to marzenie tak szybko się spełni... Choć jeszcze nie odważyłam się na wyrobienie ciasta w wielkiej bali, rozpalenie ognia w piecu chlebowym i upieczenie kilku bochenków na raz, to pieczenie w szabaśniku dostarcza na ten moment wystarczająco dużo wrażeń!
Pieczenie w piecu kuchennym jest przeżyciem niesamowitym. Najpierw trzeba przygotować drewno - pociąć, porąbać, wysuszyć... Dopiero gdy mamy zapas opału możemy myśleć o rozpalaniu pieca. Szybrami regulujemy, gdzie ma lecieć ciepłe powietrze i którą część pieca chcemy rozgrzać... Jeśli dobrze rozpalimy, to w 15 minut mamy w szabaśniku 300, a nawet 400 stopni (mój absolutny rekord)! Z paleniska dobiegają trzaski drewna i szum ognia... Który piekarnik to potrafi?
Przepis, który zaprezentuję poniżej jest pomyślany dla osób, które z pieczeniem chleba mają już trochę do czynienia. Nie da się procesu wyrabiania, rośnięcia i pieczenia chleba włożyć w sztywne ramy. Każdy ma inną temperaturę w domu, używa innych mąki i innego piekarnika. Trzeba być cierpliwym, obserwować i wąchać to, co dzieje się z naszym chlebowym zakwasem, zaczynem i ciastem. Jest to jednak prosty przepis na chleb, pieczony przeze mnie co kilka dni. O jego zamieszczenie na blogu poprosiła mnie siostra, którą serdecznie pozdrawiam. Przepis może wydawać się czaso-i-pracochłonny, ale tak naprawdę to kilka krótkich czynności wykonywanych raz na parę godzin - prawie jak mycie zębów!
Składniki na zaczyn:
50g aktywnego zakwasu żytniego
50g mąki żytniej
50g mąki pszennej pełnoziarnistej
50g mąki pszennej białej
180g wody
Do dużej miski wsypujemy mąki, wkładamy zakwas i wlewamy wodę. Wszystko dokładnie mieszamy, przykrywamy i odstawiamy w temperaturze pokojowej (18 stopni) na około 20 godzin. Jeśli masz w domu cieplej, czas na wyrastanie zaczynu będzie krótszy. Jeśli zimniej, można poczekać jeszcze kilka godzin. W każdym razie gotowy zaczyn powinien mieć słodko-kwaśny zapach fermentacji i bąble powietrza oraz podwoić swoją pierwotną objętość.
Składniki na ciasto chlebowe:
380g zaczynu
250g mąki żytniej
250g mąki pszennej pełnoziarnistej
250g mąki pszennej białej
500g letniej wody (najlepiej spod gotowania fasoli - chleb będzie wtedy jeszcze smaczniejszy!)
25g soli
kopiasta łyżka kminku lub dwie garści nasion słonecznika (lub to i to)
olej
- Do gotowego zaczynu wsypujemy mąki.
- W wodzie rozpuszczamy sól i wlewamy solankę do zaczynu z mąkami. Wsypujemy kminek. Jeśli chcemy dodać słonecznik, to trzeba go wcześniej uprażyć na patelni by lekko się zarumienił.
- Wyrabiamy ręcznie tak długo, aż wszystkie składniki się połączą. Jeśli palce będziemy mieć oblepione jakby glutem o konsystencji mokrej gliny to dobrze. Znaczy to, że wystarczy oczyścić palce z tego gluta za pomocą mąki, jeszcze trochę powyrabiać i gotowe! Ciasto powinno się odlepiać od miski, ale być bardzo plastyczne. Im luźniejsze ciasto tym lepszy efekt końcowy - ładniej nasz chleb wyrośnie i będzie mniej zbity.
- Oczyszczone ręce polewamy olejem i wcieramy go w powierzchnię ciasta z każdej strony. Olej sprawi, że ciasto nie będzie się lepić do miski.
- Miskę z wyrobionym i naolejowanym ciastem, szczelnie przykrywamy i odstawiamy pod przykryciem na około 4 godziny, jeśli wyrobiliśmy ciasto rano i śpieszymy się do pracy, dajmy mu powyrastać godzinę, a potem włóżmy je na 8-10 godzin do lodówki.
- Dużą formę chlebową wykładamy papierem do pieczenia i przekładamy do niej ciasto z miski. Powinno zająć maksimum 2/3 wysokości bo inaczej wypłynie nam z formy podczas wyrastania. Zwilżamy dłonie i wcieramy wodę w ciasto od góry - by nie wyschło. Przykrywamy i znów czekamy około 4 godziny, w tym czasie powinno wyrosnąć do brzegów formy (tu podobnie jak w punkcie 5, możemy się wspomóc na jakiś czas lodówką).
- Rozgrzewamy piekarnik do 260 stopni, wstawiamy formę z chlebem i pieczemy około 45 minut. Po 15-20 minutach od pieczenia odwracamy formę w drugą stronę (z reguły piekarnik bardziej wypieka z tyłu). Zaraz po włożeniu chleba do piekarnika temperatura spadnie, dobrze by po 15-20 minutach osiągnęła stan około 200 stopni i utrzymała się na takim poziomie aż do końca pieczenia.
- Studzimy na kratce. Kroimy po wystudzeniu.
Osobom chcącym zacząć swoją przygodę z pieczeniem chleba polecam doskonałą książkę Małgorzaty Zielińskiej pod tytułem "Domowa piekarnia". Ta sama pani prowadzi też stronę: chleb.info.pl. Znajdziecie tam porady jak przygotować i przechowywać zakwas, jak zrobić zaczyn oraz wyrabiać i piec chleb.
Nie zrażajcie się jednak, jeśli nie macie w domu 26 stopni! Ja mam ich dużo, dużo mniej, zakwas trzymam prawie na okrągło w lodówce, a i tak wszystko wychodzi! Zawas jest cierpliwy i w niższych temperaturach nie umiera, a włącza wolniejszy bieg. Niektóre piekarniki, trudno rozgrzać do bardzo wysokich temperatur, inne grzeją tylko od dołu i przypalają dolną skórkę... To frustrujące, ale i w takiej sytuacji chleb da się upiec. Trzeba tylko piec go dłużej w nieco niższej temperaturze (zaczynamy od 240, a kończymy na 180 stopniach), ciasto chlebowe też jest cierpliwe.
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńChleb z pieca smakuje najlepiej. Można bawić się w stawianie prowizorycznych budowli, jednak lepiej zdecydować się na profesjonalny piec. Smak chleba z takiego piec jest wart wysiłku.
OdpowiedzUsuń