Początek kwietnia był słoneczny i ciepły. Nigdy jeszcze nie byłam opalona o tak wczesnej porze roku! Później bywało różnie. Jednak pomimo kilku mglistych, deszczowych, a nawet śnieżnych dni udało się wykonać sporo prac ogrodowo-polowych, pojeździć na rowerze i nacieszyć oczy zielenią!
|
Kwiaty tarniny. |
|
Beskid się zieleni... Samotne drzewo pomiędzy Przełęczą Małastowską a Gładyszowem. Dopóki nie wyciągnęłam aparatu na jego czubku siedział orlik. |
|
Kwiecień plecień. Pod koniec miesiąca postraszyło nas śniegiem. |
Oprócz kontynuowania porządków w zagajniku i malinach, posunęły się do przodu przede wszystkim prace ogrodowe. Założyliśmy pierwsze grządki i wysialiśmy na nich bób, zielony groszek, marchew, pietruszkę oraz rukolę, posadziliśmy też truskawki, cebulę i czosnek oraz sałatę i kapustę z własnych rozsad. Ze strachu przed mrozami i śniegiem przykryliśmy wszystko agrowłókniną.
|
Zakładamy agrowłókninę. |
Kilka pracowitych wieczorów i niemałą część weekendów zajęło nam złożenie tunelu z profili stalowych. Kilkadziesiąt profili zostało połączonych przez kilkaset śrubek i nakrętek, według załączonej instrukcji, nie do końca przetłumaczonej z języka rosyjskiego. Nawściekaliśmy się przy tym co nie miara! Z montażem tego ustrojstwa wiąże się także inna niewesoła przygoda. Jednego dnia bardzo wiało i przeturlało nam nie wkopany jeszcze w ziemię stelaż na drugi koniec pola. Ostatecznie udało się nam przenieść go na miejsce i w kopać, nie zdążyliśmy jednak jeszcze pokryć go folią ani przygotować ziemi pod uprawy.
|
Wieczorne składanie tunelu. Łuki gotowe! |
Przy pomocy znajomych przygotowaliśmy również ziemniaczane poletko.
|
Przygotowywanie pola. |
|
Sadzenie ziemniaków. |
Grządki i warzywa pod tunelem trzeba będzie podlewać. Bieganie z wiadrami na dłuższą metę nie wchodzi w grę - podlewanie zajęłoby nam pół dnia. Mąż postanowił wykorzystać fakt, że mamy staw położony na górce nad polem uprawnym - wymyślił, żeby ze stawu pociągnąć węża, zassać wodę i podlewać luksusowo. Pierwsze próby za nami i wygląda, że eksperyment się udał!
|
Końcówka węża zanurzona w stawie. |
|
Woda leci, znaczy, że działa! |
Obok grządek założyliśmy sad owocowy wsadzając w ziemię kilkadziesiąt krzaków i drzew, w tym: porzeczki, agrest, aronię, rokitniki, morwy, derenie, borówki amerykańskie, jagody kamczackie, jagody goji, świdośliwy, kasztany jadalne i orzechy włoskie.
|
Agrest. |
|
Aronia. |
|
Jagoda kamczacka. |
Ucieszyliśmy się też bardzo, że zasiane jesienią pestki pigwowca w końcu wykiełkowały.
|
Malutkie pigwowce. |
Wygląda też na to, że przyjęły się niezapominajki i konwalie sadzone w marcu.
|
Niezapominajki. |
|
Konwalie. |
W okolicach domu zasadziliśmy róże, kasztanowce, śnieguliczkę, oliwnika i tamaryszek.
Klomb pod domem także się rozrósł. Przybyły aksamitki, maciejka, różne rodzaje kwiatów cebulkowych w tym lilie, dalie oraz lawenda. Rozsady lwich paszczek spod lampy wsadzimy tam lada dzień.
A pod lampami moc rozsad. Pory i selery czekają już tylko na cieplejsze dni. Zasiane na początku kwietnia pomidory i ogórki szklarniowe wypuszczają kolejne liście, natomiast siane w tym samym czasie papryki, bakłażany i zioła dopiero wypuściły kiełki. W połowie kwietnia wysialiśmy też rozsady dyń i cukinii.
|
Rozsady spod lampy. |
Część ziół zasianych pod lampą w marcu (koper, kolendra, pietruszka, rukola) powędrowało na taras. Choć nie padły, to zimne dni wstrzymały ich wzrost.
|
Koperek. |
|
Kolendra. |
Kilka wieczorów spędziliśmy także na okorowywaniu bali na kładkę. Okazało się, że w tym celu nie sprawdza się ani nóż do okorowywania, ani siekiera, ale poczciwy szpadel. Sąsiad nasączył bale olejem, który ma zapobiec gniciu drewna i nie pozostało nic innego jak poczekać na ciągnik, który wkopie w brzegi wzmocnienia, a potem przerzuci ławę przez rzekę.
Kwiecień upłynął nam pod znakiem pokrzywowych eksperymentów w kuchni. Pod koniec miesiąca, gdy temperatury w nocy spadały poniżej zera jeszcze raz nacięliśmy klona i uzyskaliśmy kilka szklanek soku.
Ten miesiąc to także liczne odwiedziny, ogniska i ziemniaki z popiołu, spacery, rowerowe wycieczki, przygody i dwa starty w lokalnych zawodach.
|
Początek kwiatnia. Bobrowe jeziorka nad Regietowem. |
|
Na początku miesiąca łąki były jeszcze szare... |
|
Trzy tygodnie później w tym samym miejscu... |
|
Ogień ma w sobie coś magicznego, a ziemniaki z popiołu smakują wybornie! |
|
Na trasie maratonu w Wietrznie. |
Część zdjęć w tym artykule została zrobiona przez moich znajomych i przyjaciół - bardzo Wam dziękuję za te cudowne pamiątki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz