Dzień po powrocie ze szpitala do domu, kiedy nie wiedziałam jak poradzić sobie z płaczem naszego maleństwa, przypomniałam sobie o chuście złożonej równiutko i czekającej na swój czas w kącie szafy. Zamotałam kołyskę i poczułam się jak czarodziejka...
Romans z chustami okazał się z początku bardzo burzliwy, nie wiedziałam co robić z dyndającymi ogonami, miałam wrażenie, że materiału jest za dużo, bałam się, że dziecko mi wypadnie. Motać uczyłam się z internetu, więc gdy moje próby zostały zweryfikowane i skorygowane przez siostrę, doświadczoną już chuściarkę, załamałam się. Po jej wizycie przerażona, że zaszkodzę maleństwu, bo sama sobie tak tych wiązań tak nie podociągam, miałam rzucić wszystko w kąt, czekać aż dziecko zacznie siedzieć i będzie można włożyć je w nosidło. Kiedy zorientowałam się, że nastąpi to najwcześniej za pół roku, postanowiłam dać chuście jeszcze jedną szansę i pokornie te upiorne wiązania dociągać. Teraz nie wyobrażam sobie macierzyństwa bez szkraba przywiązanego szczelnie do mojego brzucha... Od wspomnianego wcześniej magicznego momentu wiedziałam, że uwielbiam je nosić, a ono kocha być blisko. Jako osoba aktywna i niezależna, uwielbiająca spacerować po leśnych ścieżkach i wąwozach oraz grzebać w ogródku, nie widziałam siebie siedzącej w domu, gdy za oknem wiosna rozkwitała zielenią (prawdę powiedziawszy w zimie też byłoby mi ciężko nie wychodzić na łono przyrody... ;)).
Pierwsze dwie chusty pożyczyłam od siostry. Choć szybko zrezygnowałam z wiązania kołyski, w tej zaczarowanej kółkowej zakochałam się od razu i uwielbiam ją do dziś. Umożliwia mi szybkie i pewne zamotanie dziecka, a do wiązania nie potrzebuję lustra. Zajmuje niesamowicie mało miejsca, sprawdza się przy przenoszeniu malucha z przyczepki rowerowej do gabinetu lekarza lub na szybkich zakupach w lokalnym sklepie. Druga - prostokątna chusta tkana o długości prawie pięciu metrów - dalej doprowadza mnie przy motaniu do szewskiej pasji. W końcu nie wytrzymałam i znalazłam nieco krótszy, używany model chusty prostokątnej i tak pojawiła się w naszym domu trzecia chusta, która umożliwia mi zawiązanie kangurka bez dyndających ogonów, a co za tym idzie wygodne, długie spacery. By zabezpieczyć maleństwo przed chłodem i deszczem pożyczyłam od koleżanki specjalną bluzę, a do swojej przeciwdeszczowej kurtki uszyłam dopinany klin.
Mimo, że matkę z dzieckiem w chuście można zobaczyć w Polsce coraz częściej, chustonoszenie budzi sporo obaw. Najczęściej pojawiające się pytanie brzmi: Czy to bezpieczne i zdrowe dla dziecka? Można spotkać się też z różnymi mniej lub bardziej zabawnymi reakcjami: "Temu to dobrze!", "Ono zawsze śpi, jak pani to robi?", "Nie udusi się?", "Myślałam, że pani w ciąży, a tu wystaje głowa.", "No ja nie wiem, czy to zdrowe dla kręgosłupa?". Poniżej chciałabym przedstawić najważniejsze zalety tego szczególnego sposobu opieki nad maluszkiem.
Zalety dla dziecka:
- zamotanie w chustę uspokaja dziecko, bo słyszy ono znane, kojące odgłosy i czuje bliskość matki,
- maleństwo w chuście umożliwia matce szybkie zauważenie wysyłanych przez nie sygnałów i reakcję na nie,
- dopasowane do wieku i prawidłowo zamotane wiązanie odciąża kręgosłup dziecka i sprzyja jego poprawnemu rozwojowi,
- noszenie w chuście stymuluje błędnik, wspomaga rozwój zmysłu równowagi oraz rozwija zdolności psychomotoryczne,
- przebywanie w chuście umożliwia maleństwu uczestniczenie w domowym życiu, czynnościach codziennych rodziców oraz obserwowanie świata z innej perspektywy niż na leżąco,
- bliskość opiekuna daje ciepło, a nieco szersza kurtka ochroni dziecko przed niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi.
Zalety dla rodzica:
- maleństwo w chuście to dwie wolne ręce jego opiekuna, można mieć dziecko blisko a równocześnie wykonywać potrzebne działania, jak na przykład zmywanie naczyń, nastawianie prania, gotowanie obiadu, czy podlewanie ogródka,
- dziecko w chuście jest spokojniejsze i więcej śpi, co daje rodzicowi nieco wytchnienia,
- z dzieckiem owiniętym chustą łatwiej wejść do sklepu czy tramwaju niż z wózkiem, wygoda i kompaktowość tego rozwiązania pozwala dreptać absolutnie wszędzie, gdzie tylko sobie wymarzymy,
- chusta umożliwia spacery i aktywność poza domem nawet w deszczowe i mroźne dni, opiekun ogrzewa dziecko, a wspólna bluza lub kurtka zabezpiecza przed chłodem i wodą,
- noszenie w chuście jest zdrowe dla kręgosłupu rodzica,
- chusta jest bardzo uniwersalna i wielofunkcyjna, może na przykład posłużyć za koc lub hamak podczas postoju w przechadzce,
- chusta jest tania, łatwo kupić używaną, a potem ją sprzedać.
Zalety dla świata:
- chustonoszenie to najbardziej ekologiczny sposób przemieszczania się z dzieckiem, nie generuje odpadów ani zanieczyszczeń.
Polecane artykuły:
Zamotanie dziecka w chustę postrzegam trochę jak powrót do korzeni, sprzed epoki samochodów z fotelikami i plastikowych wózków. Chusta ujmuje mnie swoją estetyką i prostotą!
Chustonoszenie to dla mnie jedna z najbardziej satysfakcjonujących czynności w opiece nad maleństwem. Warto było przeżyć te wszystkie kryzysy, znaleźć chustę dopasowaną do swoich potrzeb i nauczyć się cierpliwego dociągania wiązań, by cieszyć się magią bliskości i wolności.
Wow, Malenstwo juz takie duze!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, dzieki za artykul
A
Mam nadzieję, że coś pomógł. :)
Usuńkocham chusty, kocham chustonoszenie, ale od kiedy moja Pola stała się bardziej ruchliwa (i niecierpliwa!!!) nie wyobrażam sobie życia bez nosidełka.
OdpowiedzUsuńświetnie napisany post.
na pewno będę tutaj zaglądać, pozdrawiam :)
Ten etap jeszcze przed nami. Nosidełko czeka w szafie... :D
UsuńPiękne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńZdjęcie zrobiła moja mama! :D
UsuńU nas to właśnie chusta generowała ryk. Moje dziecko okazało się nosidłowym. Przez jakiś czas używaliśmy elastyka, bo nie trzeba dociągać, pyk i dziecko w środku, ale i tak musiałam zaraz wyjść na dwór. Niektóre dzieci chyba nie lubią marketingu ;) BTW żałuję, że nie znałam wiązania torso, ono jest mało znane w Polsce, a na zachodzie b.polecane dla noworodków, o wiele bardziej niż kangur czy kieszonka (która dla noworodków jest wręcz szkodliwa, bo złe ustawienie nóżek i bioder).
OdpowiedzUsuńKażde dziecko jest inne! Superowo, że znalazłaś coś dobrego dla Was. Też nie słyszałam o torso, ale kangurek się sprawdził i działa dalej.
UsuńZupełnie nie wiem o co chodzi z tym marketingiem... :(
Jest to mega, mega wygodne, ktoś to super wymyślił:) Ja dużo chodzę tak z dzieckiem. Teraz się przeprowadzamy to pełno rzeczy na głowie, no i też duże zakupy. Nowa pościel dziecięca do kompletu z łożkiem się przyda na pewno.
OdpowiedzUsuńNoszenie dziecka w chuście to genialna sprawa. Sama początkowo miałam obawy, ale z czasem przekonałam się że to najlepsza opcja. Ogromna wygoda i bliskość.
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis
OdpowiedzUsuńZadbanie o siebie jako mama jest niezwykle ważne, aby móc w pełni cieszyć się macierzyństwem. Nie zapominajmy o swoim zdrowiu i urodzie, ponieważ to właśnie od nas zależy, jak będziemy się czuły. Polecam zerknąć na blog https://malabelle.pl/ gdzie można znaleźć wiele cennych porad dotyczących zdrowego stylu życia dla mam. Warto sprawdzić, poczytać i zacząć działać!
OdpowiedzUsuńSuper wpis
OdpowiedzUsuń