To zdjęcie zarobiła nam A. dokładnie miesiąc temu. Kilka godzin wcześniej napisała, czy nie zabierzemy się z nią i jej córeczką do mini zoo w Zdyni. Nie mogła trafić lepiej! Mieliśmy za sobą trudną noc, dzieci marudziły, krzyczały i piszczały, a my zastanawialiśmy się, jak przeżyjemy tamten poranek a potem cały dzień, gdy ciężko zebrać myśli i zrobić śniadanie. Kiedy tak bardzo chcieliśmy wypoczynku, ciszy, beztroski…
W aucie grałam z dziećmi w pytania z gry „5 sekund junior”, w mini zoo było cudownie, a dzień potoczył się później jak z płatka.
To zdjęcie jest dla mnie symbolem luzu i odpuszczania. Przyjmowania wsparcia. Beztroski. Braku konsekwencji. I tego, ile mogę nauczyć się od dzieci oraz innych ludzi. Jak ważne jest szukanie uproszczeń. Widzenia świata w całym spektrum barw, a nie tylko czerni i bieli.
Jakieś 10 lat temu postanowiłam nie chodzić do zoo. Jeszcze niedawno nie chciałam przyznać, że używanie jednorazowych pieluszek na wyjścia może pomoc mojemu kręgosłupowi i głowie. Zanim starszak poszedł do przedszkola uważałam dawanie dzieciom kupnych słodyczy i puszczanie bajek za coś niewskazanego.
I choć wciąż ważna jest dla mnie ekologia, niejeżdżenie autem, niejedzenie mięsa, niekupowanie za wiele i produkowanie jak najmniejszej ilości śmieci, to pozwalam sobie i mojej rodzinie na znacznie więcej luzu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz