Pierożki momo po raz pierwszy widziałam i jadłam w indyjskiej Dharamśali. Od tamtej pory za każdym razem, kiedy mam z nimi styczność przypominają mi to wyjątkowe miejsce...
Cóż to za potrawa? Momo to tak naprawdę pierogi w kształcie sakiewki. Trwają kłótnie o to, czy to przysmak oryginalnie tybetański, nepalski czy mongolski. Moim zdaniem to zupełnie nieważne, bo skąd by nie pochodziły - smakują wybornie! Najczęściej spotyka się je z nadzieniami kapuścianym, mięsnym, serowym lub soczewicowym. Czym więc różnią się od naszych pierogów? Orientalną nutą przypraw i faktem, że gotuje się je nie w wodzie, a na parze! Jest z tym trochę zachodu, przygotowanie potrawy wydaje się jeszcze bardziej czasochłonne niż ulepienie i ugotowanie zwykłych pierogów, ale zdecydowanie warto się natrudzić!
Ja zdecydowałam się na pierożki w wersji pełnoziarnistej. Jeśli akurat nie macie takiej mąki, te ze zwykłej białej też są pyszne!