Szycie wciąga... Wczoraj opisywałam krok po kroku jak uszyć bawełnianą torbę na zakupy. Dziś coś podobnego, ale o wiele praktyczniejszego dla tych, którzy na co dzień korzystają z roweru i nie mają przy nim koszyka - przed Państwem - plecakowór!
Potrzebujemy:
- solidny materiał w podobającym się nam kolorze lub wzorze (najlepiej gdy będzie to gruba bawełna, płótno lub brezent) - 1 kawałek o wymiarach 100x50cm lub 120x70cm (gdy chcemy większy wór).
- nitkę w kolorze materiału
- 2 kawałeczki mocnej tasiemki lub spaghetti o długości 5cm każdy
- 300cm sznurka (lub więcej jeśli mamy długie i duże plecy)
Sprzęty:
- metr krawiecki
- nożyczki
- żelazko
- maszyna do szycia
Wycinamy prostokąt z materiału, składamy go na pół, prawą stroną do środka. W dolne rogi wkładamy zgięte na pół tasiemki (pętelkami do środka, czyli zszywamy materiał i końcówki tasiemek).
Zszywamy materiał z dwóch boków, pamiętając o dodatkowym przeszyciu rogów z tasiemkami. Najpierw stosujemy ścieg prosty, potem wykańczamy zygzakiem by ewentualne nitki wychodzące z materiału nie strzępiły się i nie osłabiały naszego wora.
Zszywamy materiał z dwóch boków, pamiętając o dodatkowym przeszyciu rogów z tasiemkami. Najpierw stosujemy ścieg prosty, potem wykańczamy zygzakiem by ewentualne nitki wychodzące z materiału nie strzępiły się i nie osłabiały naszego wora.
Górę torby wywijamy dwukrotnie by utworzył się solidniejszy pas. o grubości około 1,5 cm. Zaprasowujemy. Przeszywamy ściegiem prostym zostawiając z boków 1 cm przerwy w szwie na nawleczenia sznurka.
Sznurek przecinamy na pół, czyli na dwa kawałki po 150cm i jeśli był plastikowy opalamy każdy koniec by się nie strzępił.
Sznurek przecinamy na pół, czyli na dwa kawałki po 150cm i jeśli był plastikowy opalamy każdy koniec by się nie strzępił.
Sznurek przeciągamy tak by z jednej dziury wystawały nam oba końce każdego sznurka.
Końce sznurka przewlekamy przez pętelki i zawiązujemy supełki.
Gotowe!
EDIT (2016.10.25): Plecakowór sprawdza się w sytuacjach krytycznych! Dziś, gdy przechodziłam przez światła w Gorlicach, idącej obok kobiecie pękła plastikowa siatka (z tych "lepszych"). Część rzeczy się wysypało i potoczyło w różnych kierunkach, dwa znicze rozbiły się w drobny mak, a światło dla pieszych zdążyło zmienić kolor na czerwony. Jakoś uporałyśmy się z ogarnięciem bałaganu i wtedy przypomniałam sobie, że w kieszeni plecaka mam mój pierwszy uszyty samodzielnie plecakowór w łowickie kwiatki! Pani zarzekała się, że go nie chce, że kupi sobie kolejną plastikową torbę (sic!), że mi zapłaci, że moja szmacianka jest za ładna... W końcu, po namowach i zapewnieniach, że mój wór się jej nie urwie, posłuży długo, a ja uszyję sobie nowy - przygarnęła go z radością! Mam nadzieję, że będzie używać regularnie!
Yuhu!!! :D
OdpowiedzUsuń