sobota, 31 marca 2018

Marzec 2018. Wiosno! Gdzie jesteś?

Marzyłam o cieple, pracach w grządkach, rowerowych przejażdżkach i zieleni. Marcowa aura jednak wciąż płatała nam figle. Ledwie śnieg się stopił, spadł nowy. Raptem błoto nieco obeschło, znów pojawił się deszcz. Poranne słońce szybko zmieniało się w ponurą szarugę dnia. Cieszę się, że ten miesiąc już minął. Że przedwiośnie, czas który znoszę najgorzej, jest za nami. Że będzie raczej cieplej i bardziej zielono. I że... mimo wszystko, udało się coś tego marca zrobić, do czegoś zmotywować.

7 marca, rzeczne lody i roztopy.



Początek miesiąca spędzałam w przy piecu lub brnąc w śnieżnych koleinach. Dzień Kobiet przyniósł nadzieję na roztopy, a w połowie marca, z pomocą koleżanki, zrobiłam porządek w foliaczku (czyli foliowym tunelu na uprawy). Kilka dni później zamiast siać szpinak szalałam z siostrzeńcami na... sankach! Pomimo kapryśnej pogody kładka przeżyła roztopy i ulewy.


Na zewnątrz ciągnęło nas wszystkich. I mimo zmęczenia wynikającego z przedzieraniu się przez śniegi, targaniu roweru z przyczepką po pośniegowej plusze i brnięciu w błocie starałam się motywować do wychodzenia z domu. Uszyłam dziecku nieprzemakalne spodnie i robiąc rozsady lub kucharząc na powietrzu pozwalałam mu zwiedzać okolicę...

Poniżej kilka migawek z tego miesiąca. Mam nadzieję, że choć w połowie oddają klimat naszych dziwnych marcowych dni. Ułożyłam je w porządku chronologicznym.
9 marca, wracam z przejażdżki. Planowałam dużo dłuższą trasę, ale wiatry i świadomość tej końcówki (wspinanie się z przyczepką pod dom po rozmokniętym śniegu) skutecznie mnie z tych zamiarów wyleczyły.

11 marca, spacer wśród bukowych staruszków.

12 marca, robię rozsady...
...a maleństwo bawi się na tarasie
12 marca, nad zamarznięty staw przyleciał czarny bocian.

13 marca, widok na nasz mały świat.

14 marca, zabawy tarasowo-błotne tak się spodobały, że uszyłam maleństwu dwie pary błotoodpornych spodni.


15 marca, idziemy na pocztę (fot. Kasia Rodacka).
16 marca, porządki w foliaczku (fot. Kasia Rodacka).

17 marca, widok na naszą krainę.
Po środku ta sama droga, co na pierwszym zdjęciu z rowerem. Tym razem "odśnieżona" (fot. Kasia Rodacka).


19 marca, czarnobocianie ślady na zamarzniętym i przyprószonym stawie (fot. Anna Warzyńska).

19 marca, zabawy nad rzeką (fot. Anna Warzyńska).

20 marca, sankowe szaleństwo z siostrzenicą (fot. Anna Warzyńska).
22 marca, sarnie odwiedziny.

24 marca, rowerowa przejażdżka. Widok z polany pod Kiczerką na Uście Gorlickie i zalew Klimkówka.

26 marca, mroźny świt.

26 marca, rowerowa przejażdżka bobrowym szlakiem.

29 marca, przednówkowe warzywa z własnych zbiorów, wystarczą prawdopodobnie do końca kwietnia. 

4 komentarze:

  1. Dziękuję za śliczną fotorelację.:) Spora różnorodność u Was.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj wszystkim nam chyba dopiekł marzec w tym roku.
    Gratuluję (i pozytywnie zazdroszczę) tak wspaniałych zbiorów (wystarczą do końca kwietnia?!)
    Serdecznie pozdrawiam
    A

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty brodzisz w śniegu, albo błocie, my w korkach stoimy lub męczymy się w zatłoczonym autobusie. Zazdraszczam więc, pięknie u was:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam takie marce że śnieg był widoczny.

    OdpowiedzUsuń