Grządki we połowie września. Wciąż pełne jedzenia! |
środa, 30 września 2020
Wrzesien 2020
środa, 23 września 2020
Recenzja książki "Kawy i herbaty z łąki i lasów" autorstwa Katarzyny Mikulskiej oraz Artura Bokły
- Kupiłam sobie, może u Was znajdę czas, żeby coś z tego zrobić. A może i Was zainteresuje?
piątek, 18 września 2020
Recenzja książki "Jak kompostować? To proste!" Joanny Baranowskiej
poniedziałek, 14 września 2020
Śmieci? Byle nie do pieca!
Papierek po batoniku? Owijka od paczki papierosów? Stara szmata? Siup! Do kuchennego pieca!
W miejscu, gdzie mieszkam pali się głównie drewnem. Odpady organiczne kompostuje lub oddaje do zjedzenia kurom albo świniom. Śmieci zmieszane wyrzuca do zielonych kontenerów stojących przy drodze. Plastik, szkło, metal i papier segreguje do specjalnych worków i wystawia przed gospodarstwo raz na miesiąc. Gabaryty, odpady elektryczne i inne kłopotliwe ślady ludzkiej egzystencji zbierane są w wyznaczonym terminie lub można odwieźć do gminnego PSZOKu (Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych). Wielu ludzi tak właśnie robi.
Dlaczego więc tak wiele śmieci zalega w leśnych wąwozach i wciąż przybywają nowe? Czemu z kominów niejednego domu unosi się biała, śmierdząca mgła? Czemu w gościnnych kuchniach sąsiadek widzę papierki-niepapierki lądujące w ogniu za drzwiczkami pieca? Nawyk? Praktyka odziedziczona od starszych pokoleń? Nie wiem, trudno mi to sobie wyjaśnić. Posiadam jednak informacje, jakie substancje znajdują się w tym dymie i jaki mają wpływ na kondycję ludzi oraz otaczającą nas przyrodę. Postaram się także wyjaśnić, czym różni się utylizowanie śmieci w specjalnych spalarniach od palenia nimi w domowych piecach i dlaczego pierwsze z tych rozwiązań jest mniejszym złem.