sobota, 12 grudnia 2020

Recenzja książki "Serce" autorstwa Radki Franczak

Na powieść Radki Franczak "Serce" wpadłam przypadkiem. Dała mi ją pani bibliotekarka w pakiecie z kilkoma innymi lekturami na długie wieczory. Autorki nie znałam, opis na okładce nie zaciekawił mnie bardziej niż inne, więc zanim sięgnęłam po tę książkę, pochłąnęłam ponad połowę stosu przytarganego z biblioteki. 

A potem, fragment odczytany na jednej z pierwszych stron, jakoś tak szczególnie rzucił się w oczy i nie dał o sobie zapomnieć:

Zasnęliśmy za stacją benzynową schowani w zbożu. Noc pachniała łąką i sianem i śnił mi się dziadek, który we śnie złorzeczył nam, dzieciom, kiedy latem urządzając w jego zbożu "domy" i "labirynty", łamaliśmy i niszczyliśmy uprawę. "To jest chleb! To jest chleb!" - krzyczał do nas.

Wiele lat później, kilka dni temu, stojąc w największym w Berlinie trzypoziomowym supermarkecie BIO Organic Food na pierwszym piętrze pełnym biochleba, biobułek, biowarzyw, bioowoców i przyprac, zrzuciłam zbyt szybko i zbyt mocno do papierowej torebki organic pain d'olive. Ciężki chleb przebił dno torebki i potoczył się po podłodze. Podniosłam go od razu, z irytacją, niemal natychmiast przyciskając do ust, ale nie pocałowałam go w końcu, zawstydzona wykonałam tylko gest, namiastkę ruchu. Tu, na Prenzlauer Berg, w samym środku dobrobytu białych, sytych młodych Europejczyków, czułam wielką niezręczność całowania chleba, obcość aktu sprzed lat, czegoś, co dla moich dziadków było wciąż i zawsze istotą codziennego życia.

Zaznaczyłam go. Zaskoczona i coraz bardziej zafascynowana czytałam dalej.


środa, 30 września 2020

Wrzesien 2020

W trudnym czasie żyję wspomnieniami. Tym, że kiedyś było lepiej i że lepiej być może. W dobrych okresach wspomnienia gromadzę. Wrzesień był czasem gromadzenia pięknych wspomnień. Bo choć nie działo sie nic spektakularnego, to zapamiętam kolorowe zbiory, popołudnia na placu zabaw i nad jeziorem, kilka spacerów po lesie i rodzinne rowerowe wycieczki. 

Grządki we połowie września. Wciąż pełne jedzenia!

Droga do domu. Z grządek, z przedszkola, ze sklepu. Tym razem wieziemy warzywa na obiad. 

środa, 23 września 2020

Recenzja książki "Kawy i herbaty z łąki i lasów" autorstwa Katarzyny Mikulskiej oraz Artura Bokły

Od dłuższego czasu marzyłam o tym, by nazbierać, sfermentować i/lub zasuszyć tyle ziół oraz kwiatów z naszej okolicy. Żeby nie kupować już herbat, a robić je samemu. W tym roku miałam mocne postanowienie się tym zająć. Okoliczności wszelakie nie sprzyjały. Ale! Przyjechała siostra z książką w ręku: 

- Kupiłam sobie, może u Was znajdę czas, żeby coś z tego zrobić. A może i Was zainteresuje?



Trafiła jak nie wiem! Zaczęłyśmy zrywać. Liście malin i porzeczki. Kwiaty chabra bławatka i koniczyny. Wszystko to rosło kilka kroków od domu. Wybrałyśmy się też nieco dalej na poszukiwanie wierzbówki kipszycy. 

Po kilku latach życia w przekonaniu, że nie dam rady sfermentować liści tak, żeby nie spleśniały i że nie sposób samodzielnie nazrywać i ususzyć tyle zielska, żeby starczyło dla nas i naszych gości na rok, w końcu się udało! Kuchenna półka ugina się pod ciężarem słoiczków z suszem wszelakim, a fermentowanie herbatek ziołowych tak mnie wciągnęło, że liście malin obrywam teraz przy każdej wizycie w sadzie.

Książka Katarzyny Mikulskiej i Artura Bokły odczarowała trudności fermentacji. Udowodniła raz jeszcze, ile dobra rośnie wokół mojego domu i zapędziła do roboty.

Zaczerpnęłam z niej też wiele informacji, jakie jest działanie konkretnych roślin i kiedy warto je szczególnie stosować. Wiedza ta została przedstawiona w maksymalnie prosty sposób, co dla mnie, zielarki amatorki, jest bardzo ważne!

piątek, 18 września 2020

Recenzja książki "Jak kompostować? To proste!" Joanny Baranowskiej

Jakże cieszę się, że kompostowanie doczekało się w końcu książki po polsku! Joanna Baranowska z bloga Organiczni.eu stworzyła kompendium wiedzy o kompoście dla każdego. W swojej publikacji przekazuje cenne informacje na temat tego, po co kompostować, jak to robić i dlaczego zająć się tym może każdy, niezależnie od tego, czy mieszka w domu z ogrodem, czy w bloku. 



poniedziałek, 14 września 2020

Śmieci? Byle nie do pieca!

Papierek po batoniku? Owijka od paczki papierosów? Stara szmata? Siup! Do kuchennego pieca! 

W miejscu, gdzie mieszkam pali się głównie drewnem. Odpady organiczne kompostuje lub oddaje do zjedzenia kurom albo świniom. Śmieci zmieszane wyrzuca do zielonych kontenerów stojących przy drodze. Plastik, szkło, metal i papier segreguje do specjalnych worków i wystawia przed gospodarstwo raz na miesiąc. Gabaryty, odpady elektryczne i inne kłopotliwe ślady ludzkiej egzystencji zbierane są w wyznaczonym terminie lub można odwieźć do gminnego PSZOKu (Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych). Wielu ludzi tak właśnie robi. 


Dlaczego więc tak wiele śmieci zalega w leśnych wąwozach i wciąż przybywają nowe? Czemu z kominów niejednego domu unosi się biała, śmierdząca mgła? Czemu w gościnnych kuchniach sąsiadek widzę papierki-niepapierki lądujące w ogniu za drzwiczkami pieca? Nawyk? Praktyka odziedziczona od starszych pokoleń? Nie wiem, trudno mi to sobie wyjaśnić. Posiadam jednak informacje, jakie substancje znajdują się w tym dymie i jaki mają wpływ na kondycję ludzi oraz otaczającą nas przyrodę. Postaram się także wyjaśnić, czym różni się utylizowanie śmieci w specjalnych spalarniach od palenia nimi w domowych piecach i dlaczego pierwsze z tych rozwiązań jest mniejszym złem.


poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Maj, czerwiec, lipiec i sierpień 2020 - cztery trudne miesiące

Przeglądam fotografie z ostatnich czterech miesięcy. Piękne obrazki. Wizualna dokumentacja tego, co cieszyło albo się udawało. Często wyrwane z kontekstu kadry, bo rzadziej niż kiedykolwiek sięgałam po aparat. Mam wątpliwości, czy widać na nich pełnię naszej codzienności. Nie umiem też na zdjęciach oddać całego spektrum emocji, które towarzyszyły mi w tym czasie.


Dużo bardziej realistyczne będą tym razem opisy, choć i w słowach nie wszystko potrafię ująć. Bo jak oddać radość i smutek odczuwane prawie równocześnie? Jak pogodzić ciężką pracę z odpoczynkiem? Jak wytłumaczyć, że było u nas to, co się zwykle racjonalnie wyklucza?

Za zdjęciami kryją się dziecięce jęki, narzekania, żądania, marudzenia i płacze. Dorosła złość i frustracja wyrażana w mniej lub bardziej udany sposób. Tęsknota za ciszą w domu i pracą wykonaną zgodnie z planem od początku do końca. Kilka tysięcy upranych pieluszek. Kilkaset słoików z przetworami. Dużo ponad sto nocy pourywanych na kawałki. Podobna ilość śniadań, obiadów i kolacji zrobionych z tego, co wcześniej nazbieraliśmy w grządkach. Kilkadziesiąt kilometrów pchania przyczepkowózka z zacinającym się kółkiem po kamienistej drodze. D
ługie dojazdy na badania i kontrole. Kilkanaście zajrzeń do uli. Ślimaki zjadające połowę plonów. Hałas, wióry i pył ze strugów, pił i szlifierek. Dzieci na rękach, kolanach i plecach. Wiele kłótni. Godziny z bólem głowy i kręgosłupa...

Nie uchwyciłam na fotografiach nieśpiesznych spacerów. Smaku świeżego bobu z grządek i domowych łazanek z młodą kapustą przygotowanych przez sąsiadkę, zapachu ziemi i kopru, słodyczy pomidora zerwanego prosto do buzi, kruchości fasolki, soczystości cukinii. Chłodu poranka i wilgoci deszczu. Prób wspierania się. Wiary w to, że będzie lepiej. 
Świadomości, że bywa trudniej. Tych wszystkich małych radości, ale jakże ważnych!

Dlatego tym razem nie będzie zdjęć. Dziś zostawiam Was ze słowami! 

czwartek, 30 kwietnia 2020

Marzec i kwiecień 2020

Śnieg stopniał i powoli dawały o sobie znać oznaki wiosny. Szare łąki zazieleniały się. Pierwsze liście oraz kwiaty wychylały coraz śmielej, aż w końcu wybuchły całą gamą kolorów. Pchaliśmy nasze życie do przodu, z dnia na dzień.


Był to czas wypełniony codzienną pracą, wiosennymi krzątaninami, radością z narodzin dziecka i opieką nad dwójką maluchów z wszystkimi tego urokami. Czas spędzany w domu oraz jego najbliższym otoczeniu, choć w wolnych chwilach staraliśmy się korzystać z beskidzkiej przyrody.


poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Własne grządki z warzywami? Od czego zacząć?

Wiosna to świetny czas, żeby założyć własne grządki z warzywami. Początkujący ogrodnicy mogą jednak poczuć się zagubieni w gąszczu informacji. Wraz z mężem przygotowaliśmy garść krótkich porad, od czego zacząć przygodę z uprawą własnych warzyw w ogrodzie, by się nie zniechęcić.

Tak wyglądały nasze grządki w maju 2016 roku. Niecałe dwa miesiące po tym, jak zaczęliśmy je zakładać.

sobota, 29 lutego 2020

Styczeń i luty 2020

Początek 2020 roku był dla mnie czasem trudnym. W końcu przyszła zima. Niezbyt mroźna, niezbyt śnieżna, ale jednak. Z dnia na dzień pchaliśmy codzienność do przodu. W jej pozytywnym przeżywaniu ratowały nas sanki, rowery, proste domowe aktywności i niezbędne krzątaniny.

Odśnieżanie tarasu.
Zabawy na zamarzniętym stawie.
Widok z okna i bałwan.

sobota, 22 lutego 2020

Szukam języka...

Jakim językiem mówić o ekologii? Zarażać pozytywnie, coś realnie zmienić? Uwrażliwiać na problemy środowiskowe? Zabierać głos, czy milczeć? A jeśli mój głos kogoś uraża, dotyka do żywego? Może nic nie mówić, tylko robić swoje? Dawać przykład po cichu, w swoim domu i na tym poprzestać? Co potraktować priorytetowo, a kiedy odpuścić? Czy w ogóle jest czas na odpuszczanie?




Ekologia dotyka wszystkich sfer życia. Wszędzie konsumujemy, produkujemy śmieci i zanieczyszczenia. Każdy z nas coś je, w coś się ubiera, jakoś pracuje, czymś interesuje, w jakimś stopniu współistnieje z otaczającymi ludźmi, gdzieś musi dotrzeć… Jesteśmy gatunkiem społecznym. Potrzebujemy do życia innych i ważne jest, by żyć z nimi w zgodzie. Potrzebujemy także, a może przede wszystkim, czystej planety! Jak to pogodzić?

Czy jest istnieje taki język? A może nie o język tu chodzi? Albo nie tylko?

poniedziałek, 27 stycznia 2020

Recenzja książki "Jak stworzyć wegański świat. Podejście pragmatyczne" Tobiasa Leenaerta.

W tej prowokującej do myślenia książce Tobias Leenaert wskazuje, że dotychczasowe strategie działania na rzecz praw zwierząt się nie sprawdziły. Pomimo działalności tysięcy zaangażowanych aktywistów i coraz bardziej błyskotliwych, a nie rzadko szokujących kampanii, spożycie mięsa i produktów odzwierzęcych wciąż rośnie. Leenaert prezentuje nową wizję tego, jak możemy stworzyć wegański świat. Biorąc pod uwagę naszą obecną sytuację, gdy niemal całe społeczeństwo zależy od wykorzystywania zwierząt, potrzebujemy innego, bardziej pragmatycznego podejścia.
- czytamy w opisie publikacji. 


Przez kilka lat starałam się jeść wegańsko, między innymi ze względów środowiskowych. Po jakimś czasie powróciłam jednak do diety zawierającej nabiał, nie w dużej ilości, ale zauważalnej - z wygody, lenistwa, tęsknoty za pewnymi smakami i konsystencjami, potrzeby życia w większej zgodzie ze społeczeństwem i niewyróżniania się aż tak bardzo, nie robienia problemów. Jem lub podaję rodzinie i gościom jajka, mleko, masło oraz ser od zwierząt trzymanych przez sąsiadów. Równie często kupuję ser żółty, jogurt naturalny i  mleczną czekoladę, co ich sobie odmawiam. Staram się to ograniczać, ale też uczę się odpuszczać. Mięsa nie jem, chyba że już pojawi się na moim talerzu, a ja nie zdążę temu zapobiec, na przykład w postaci skwarek na pierogach w restauracji. Używam skórzanych butów i wełnianych skarpet. Do mydeł dodaję miód i wosk pszczeli. Planujemy założenie pasieki.

Czy mogę nazwać siebie weganką lub namawiać innych ludzi do weganizmu, jeśli sama nie daję konsekwentnego przykładu? Tobias Leenaert twierdzi, że tak! Co więcej, uważa, że mogę być w tym skuteczniejsza, niż wielu 100% wegan.

piątek, 17 stycznia 2020

Recenzja książki "Nie śmieci" Julii Wizowskiej

Na książkę autorki bloga Na nowo śmieci czekałam kilka lat. Samego bloga śledzę od początku jego istnienia – to z niego dowiedziałam się, że z koca można uszyć płaszcz i że przerabianie starych rzeczy na coś użytecznego nazywa się upcykling








O czym jest ta książka?
Jak marnować mniej jedzenia? Na co zwracać uwagę, kupując ubrania, by miały one długie życie? Czy wszystkie produkty reklamowane jako „bio” i „eko” rzeczywiście są przyjazne dla środowiska? Od czego zacząć ograniczanie odpadów na co dzień? Dokąd śmieci trafiają po wyrzuceniu i co się z nimi dalej dzieje? Czy recykling w Polsce – to fikcja? Po co segregować, skoro wszystko zabiera jedna śmieciarka? Jak w małej kuchni zmieścić pięć koszy? Dlaczego rosną opłaty za wywóz odpadów? Jak sprawić, by odpady zostawały surowcami, nie śmieciami?
– czytamy w opisie pozycji.

"Nie śmieci" to ponad 340 stron rzetelnego reportażu o śmieciach, systemach ich zbiórki, recyklingu oraz utylizacji w Polsce. Lektura składa się z 6 rozdziałów, a każdy z nich ma jakiś temat przewodni i zwykle jest to rodzaj odpadu. Julia Wizowska zabiera nas nie tylko do składowisk, sortowni, zakładów recyklingu, spalarni, kompostowni, czy papierni, ale też mniej oczywistych miejsc związanych ze śmieciami, jakimi są firmy i instytucje zajmujące się zbiórką używanych tekstyliów, renowacją obuwia, robieniem legginsów z plastikowych butelek czy dystrybucją niechcianego jedzenia. Reporterka rozmawia też ze zwykłymi ludźmi – tymi, którzy biodegradowalne sztućce próbują kompostować we własnym domu, a nawet tymi, którzy we własnoręcznie skonstruowanej maszynie potrafią przetopić butelkę po ketchupie na estetyczną doniczkę. Wreszcie sama opowiada, jak radzi sobie z odpadami i co robi, by produkować ich jak najmniej.

Książka Julii Wizowskiej to nie tylko tekst, ale także grafiki. Te, w czytelny sposób przekazują cenne informacje na początku każdego rozdziału, a nawet na okładce!

środa, 15 stycznia 2020

Recenzja książki "Energia" autorstwa Alice James z ilustracjami Petera Allena

Energia... Czym jest? Skąd pochodzi? Jak ją pozyskujemy? Dlaczego stała się niezbędna do życia współczesnego człowieka? Jakie mogą być jej źródła? Na wszystkie te pytania (i wiele innych z energią związanych) graficzna pozycja od wydawnictwa Olesiejuk próbuje odpowiedzieć.




Książka będąca dziełem całego zespołu redakcyjnego pełna jest informacji – zawartych w tekście i grafikach, ukrytych pod ogromną liczbą okienek. Wszystko to sprawia, że podróż w świat energii, nie tak prostej do wyjaśnienia wielkości fizycznej, staje się niezwykle interesująca.


czwartek, 9 stycznia 2020

Ogień...

Znacie to zjawisko? Jesteście w ogrodzie lub z wizytą u przyjaciół, ktoś rozpala ognisko i w pewnym momencie wszyscy stoją wokół niego i wpatrują się w płomienie. Dzieje się tak nawet latem, kiedy w łagodne wieczory jest dostatecznie ciepło i bez ognia. Dlaczego to robimy? Jasne istnieje mnóstwo powodów, które i wy, i ja moglibyśmy wymieniać - nastrój jest romantyczny, wszyscy kochamy trzaskanie polan i grę płomieni, jednak tym samym przenosimy się w krainę emocji, a one są językiem instynktów. Fascynację ogniskiem mamy zatem zakodowaną w podświadomości. Pytanie brzmi tylko, czy nasze pozytywne emocje opierają się na tym, czego się nauczyliśmy, czy też na tym, co odziedziczyliśmy?
Jeżeli chcielibyśmy zgłębić nasz stosunek do lasu i drzew, niezwykle ważną rzeczą jest to, by najpierw przyjrzeć się ogniowi. On bowiem ukazuje wyjątkowo dobitnie, że nasze losy są nierozerwalnie związane z drewnem...
– cytat pochodzi z książki Petera Wohllebena "Poczuj, dotknij, zobacz".

Zdjęcie: Anna i Piotr Warzyńscy.

niedziela, 5 stycznia 2020

Recenzja książki "Śmieci. Najbardziej uciążliwy problem na świecie!" Gerdy Raidt

Dzieło niemieckiej autorki i ilustratorki to książka graficzno-tekstowa. Choć śmieci nie są wdzięcznym obiektem ilustracji, tu zostały przedstawione w bardzo estetyczny sposób, a same rysunki pomagają nie tylko uświadomić sobie skalę problemu, ale też inspirują do ekologiczniejszego życia.



Z książki możemy się sporo dowiedzieć. Opowiada ona o tym:
  • czym jest śmieć,
  • jakie śmieci powstają w naszych domach, a jakie produkuje przemysł,
  • dlaczego śmieci można znaleźć nawet na szczytach najwyższych gór, w głębinach oceanicznych oraz w przestrzeni kosmicznej,
  • jak wygląda polityka śmieciowa w różnych częściach świata i dlaczego w jednych krajach śmieci nie widać, a w innych jest ich pełno,
  • jakim zagrożeniem są śmieci dla przyrody, a jakim dla człowieka,
  • jak radzono i nie radzono sobie z odpadami dawniej,
  • dlaczego w dzisiejszych czasach śmieci jest tak dużo i trudno nam je w rozsądny sposób zagospodarować, 
  • jakich surowców używa się obecnie do produkcji różnych przedmiotów i technologii,
  • jak się te surowce odzyskuje, przetwarza, zamienia na nowe rzeczy i jakie wiążą się z tym problemy,
  • dlaczego składowanie, spalanie i recykling nie pomagają nam w pozbyciu się wszystkich odpadów, 
I wreszcie:
  • jak produkować mniej śmieci w swoim domu i życiu codziennym (less waste),
  • jakie są sposoby naprawiania i przerabiania rzeczy, które zepsuły się w naszych domach (upcykling),
  • co ludzie świadomi ekologicznie lub rezolutni ekonomicznie potrafią zrobić z rzeczami uważanymi przez szerszą społeczność za śmieci (freeganizm).


sobota, 4 stycznia 2020

Recenzja książek Renaty Kijowskiej "Hela foka. Historie na fali" oraz "Kuba niedźwiedź. Historie z gawry"

Książki Renaty Kijowskiej "Hela foka. Historie na fali" oraz "Kuba niedźwiedź. Historie z gawry" wpadły w moje ręce dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak. Pierwsza z nich czekała na półce przy łóżku ponad pół roku. Gdy ją przeczytałam, z niecierpliwością sięgnęłam po drugą!




Obie pozycje opowiadają o relacji człowiek-zwierzę we współczesnym świecie. Poruszają tematy takie jak: ludzkie śmieci w przyrodzie, ograniczanie przestrzeni dla zwierząt, zabijanie zwierząt, ingerowanie w prawa natury, oddzielanie potomstwa od rodziców, śmierć zwierząt ze stresu i rozpaczy, opieka nad zwierzętami w zoo, rezerwatach czy fokariach. Dla mnie tematy trudne i często kontrowersyjne.