Wrzesień to dla nas miesiąc szczególny. Świętujemy pierwszą rocznicę przeprowadzki w Beskid. Za nami rok absolutnie wyjątkowy - pełny nowych doświadczeń oraz wynikających z nich radości i zmęczenia, a także wciąż pojawiających się planów i marzeń, jak żyć lepiej...
piątek, 30 września 2016
piątek, 16 września 2016
Ryżowa sałatka o smaku sushi.
Dziś wymarzyło mi się na obiad sushi. Nie miałam jednak ani czasu, ani ochoty zwijać rolek. Postanowiłam zaryzykować i zrobić sałatkę, która choć trochę będzie przypominała w smaku tę najbardziej znaną japońską potrawę.
Wiem, wiem - profanacja pełną gębą... Tak, elegancko podane rolki smakują inaczej - jeśli wolicie tradycyjne sushi, to przypominam przepis z zimy.
czwartek, 15 września 2016
Klasyk w wersji wege, czyli moje pierwsze eksperymenty z kotletami sojowymi.
Rzadko używam produktów spożywczych dedykowanych weganom. Gotowce, mleka i śmietany roślinne, tofu, smarowidła i pasztety to rzeczy, które wydają mi się wysoko przetworzone. Do tego nie da się ich kupić na wagę - są dostępne w mikroporcjach opakowanych w plastik. Prawdę powiedziawszy, w Beskidzie nie są dostępne w ogóle... ;) Zwykle więc wolę gotować od zera - z warzyw, nasion i kasz. Kiedy jednak zobaczyłam na półce lokalnego sklepu kotlety sojowe, postanowiłam się przełamać, udać, że nie widzę plastikowej torebki i dać im szansę. Bałam się bardzo, że eksperyment się nie uda i będziemy głodni, więc na wszelki wypadek przyrządziłam też dużo warzyw...
środa, 14 września 2016
Dynia makaronowa z pieczonymi pietruszkami, awokado, pomidorkami koktajlowymi i migdałami.
Dynię makaronową dostaliśmy kilka dni temu od sąsiada w zamian za wiadro pomidorów. Jest to bardzo wdzięczne warzywo, a nazwa bierze się stąd, że po upieczeniu jego miąższ przypomina nitki makaronu.
Taka dynia doskonale komponuje się z sosem pomidorowym lub pesto. Ja postanowiłam jednak poeksperymentować i ozdobić ją zimnymi dodatkami, a przy okazji pieczenia dyni podpiec też malutkie pietruszki, które miałam z przerywania grządek, a żal było wyrzucić - jeśli takich nie macie pokrójcie duży korzeń na kawałki.
Potrawa jest relatywnie prosta w wykonaniu i prawie nie brudzi naczyń podczas przygotowywania - w sam raz dla kuchennych leniuchów! ;)
Potrawa jest relatywnie prosta w wykonaniu i prawie nie brudzi naczyń podczas przygotowywania - w sam raz dla kuchennych leniuchów! ;)
wtorek, 13 września 2016
Z prądem czy bez? O moich skromnych próbach rezygnacji z tego co elektryczne.
Wielu z nas marzy o życiu prostym i prostej codzienności, a przynajmniej tak twierdzi. Pociąga nas romantyczna wizja pasterza mieszkającego w szałasie i chodzącego ze swym stadem po górskich halach, ogrodnika umiejącego wyhodować zapas jedzenia na cały rok, rzemieślnika w drewnianym domu, który potrafi sam zrobić sobie półkę, buty i naprawić rower... Wzrusza nas widok mężczyzn rąbiących drewno i kobiet łuskających fasolę...
Kiedy jednak skosztujemy takiego życia i porządnie się spocimy lub wynudzimy, tęsknimy za maszynami i elektroniką, za tym, by ktoś zrobił coś za nas. Inwestujemy w nowe sprzęty, wyrzucamy stare i kupujemy coraz to "doskonalsze" modele. Jesteśmy tak przekonani o wartości tych sprzętów, że sami polecamy je innym - ileż to razy słyszeliśmy lub mówiliśmy "Przydałby Ci się...". Która ze współczesnych gospodyń nie słyszała o Termomixie?
Jeśli wielkie czarne pudło zajmuje centralne miejsce w Twoim salonie, zdarza Ci się wracać kilka kilometrów po zapomniany w domu telefon, mimo, że przez to spóźnisz się na umówione spotkanie, nie wyobrażasz jazdy na rowerze bez licznika, to mój artykuł najprawdopodobniej Cię nie porwie, być może nawet wyda się dziwny i denerwujący.
Sama zastanawiam się ciągle gdzie jest granica, co się faktycznie jest przydatne i praktyczne, a co nie. Do stopniowej powolnej rezygnacji z elektrycznych i elektronicznych sprzętów zainspirowała mnie tęsknota za prostotą, ale też psujące się i znikające liczniki rowerowe, kategoryczne stwierdzenie męża, że rezygnuje z telefonu komórkowego oraz filmy i książki poruszające temat elektroprzemysłu i elektrośmieci. W dzisiejszym poście postaram się opisać moje pokusy, próby i doświadczenia w rezygnowaniu z rzeczy, które uznałam za niepotrzebne. Jeśli uda mi się zainspirować kogokolwiek do rezygnacji z zakupu jakiegoś sprzętu na prąd, będę bardzo szczęśliwa!
poniedziałek, 5 września 2016
Rozgrzewająca zupa kukurydziana.
Zupa kukurydziana to jedno z moich wspomnień z dzieciństwa. Cudownie sycąca i rozgrzewająca. Niezwykle prosta w przygotowaniu. W rodzinnym domu nazywaliśmy ją siorbatką, gdyż zwykle trafiała na stół, gdy była za gorąca by ją zjeść... ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)