Herbata z cytryną i miodem? Pychota!
Ale co jeśli staramy się unikać cytryn (bo sprowadzane z daleka i pryskane nie wiadomo czym) i miodu (bo nie wegański)? Jest alternatywa! Etyczna, lokalna i pyszna! Zapewniam Was, że jeśli choć raz zrobicie ten sok, to już nigdy nie pobiegniecie do sklepu po cytrynę do herbaty!
Jeśli macie choć skrawek ziemi, to radzę zachować pestki - zasiejcie je jeszcze tej jesieni, cieszcie młodymi krzaczkami na wiosnę i... własnymi owocami już po 3, 4 latach!
Pigwowiec japoński to krzew ozdobny uprawiany w wielu polskich ogrodach i parkach. Źródła podają, że jest niski, ale może mieć nawet do 3 metrów wysokości, więc karzełek z niego nie jest! Kwitnie na początku maja, a jesienią daje cenne owoce w kształcie jabłek. Niestety nie da się ich jeść na surowo, są potwornie twarde i cierpkie. Kryją w sobie jednak mnóstwo cennych substancji, w tym witaminę C w duuuuużych ilościach.
Z pigwowcowych jabłuszek warto zrobić jakieś przetwory na zimę. W tym roku powstały w naszym domu syropy na zimno i ciepło oraz konfitura. Część owoców dostaliśmy od sąsiadki mojej mamy, resztę zebraliśmy na naszej krakowskiej działce. Z początku ucieszyłam się bardzo, że jest ich tak dużo, pigwowcowe przetwory to nie lada rarytas. Z biegiem czasu mój entuzjazm gasnął. Obieranie 6 kg tych kwaśnych owocków zajęło mi cały dzień, kolejny dzień upłynął pod znakiem robienia przetworów, zacięłam sobie palce w kilku miejscach i klęłam pod nosem, ale było warto!