To danie, a właściwie zupa kojarzy mi się z zimowymi weekendowymi wieczorami z dzieciństwa, kiedy tata zabierał nas na narty. Wracaliśmy do domu późno wieczorem, głodni i trochę przemarznięci, a mama czekała z wielkim garnkiem fasolki po bretońsku. Dziś, choć pogoda za oknem bajkowa, a śniegu starczyłoby może nawet na biegówki, nie byliśmy na nartach - kończyliśmy ocieplać ściany sypialni. Reszta jednak się zgadza, wieczorem byliśmy głodni i przemarznięci, a fasolka smakowała nie gorzej niż kilkanaście lat temu w kuchni mojej mamy.
2 szklanki fasoli Jaś
woda do namaczania i gotowanie fasoli
olej
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
łyżeczka nasion kminku
2 garście suszonej papryki w kawałkach
1 duża marchewka
1 mała pietruszka
750ml soku pomidorowego
1 łyżeczka suszonej mielonej wędzonej papryki
1 łyżka majeranku
pieprz czarny
- Fasolę zalać wodą i odstawić do namoczenia na 12 godzin.
- Odcedzić wodę z moczenia fasoli, zalać świeżą i zagotować.
- Trzymać na małym ogniu co najmniej godzinę aż fasola całkiem zmięknie.
- W dużym garnku rozgrzać olej i zeszklić pokrojoną cebulą.
- Dodać drobno posiekany czosnek i poczekać aż się przyrumieni.
- Wsypać kminek i paprykę w kawałkach.
- Marchew oraz pietruszkę zetrzeć na tarce i dodać do cebuli z czosnkiem i kminkiem.
- Dodać ugotowaną fasolę, zalać sokiem i gotować aż warzywa zmiękną.
- Doprawić wędzoną papryką i majerankiem.
- Jeśli potrawa nie jest wystarczająco ostra, doprawić pieprzem.
Widok na Kozie Żebro z łąki nad naszym domem. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz