Kilka lat temu wybrałyśmy się z mamą, siostrą i jej małą córeczką na wycieczkę w góry. Jechałyśmy samochodem i w pewnym momencie siostra zarządziła postój, mama zjechała na bok, z bagażnika wyjęto nocnik, ustawiono go na poboczu drogi i posadzono na nim moją dziewięciomiesięczną siostrzenicę. Z jednej strony miałam poczucie, że robimy straszny cyrk, z drugiej wywarło to na mnie duże wrażenie.
Gdy przygotowywałam się do macierzyństwa zastanawiałam się jak w sprawach opieki i pielęgnacji niemowląt radzono sobie, kiedy nie było samochodów, fotelików, wózków i pampersów. Ba! Jak rozwiązywano problem higieny takich małych szkrabów gdy nawet stosy tetry, pralki i żelazka nie były w powszechnym użyciu? Przecież dzieci załatwiały się również 1 000, 10 000, czy 100 000 lat temu... Choć Kinga Cherek nie drąży historii załatwiania potrzeb toaletowych dzieci na przestrzeni tysiącleci, to z sukcesem obala mit, jakoby w wychowaniu dziecka niezbędne były stosy pieluch, a siedzenie na nocniku można było opanować w wieku co najmniej dwóch lat.
O czym jest zatem książka "Pożegnanie z pieluszkami"? Autorka we wstępie pisze tak:
Niezależnie od tego, kiedy zdecydujecie się rozpocząć wychowanie do życia bez pieluch, z pewnością znajdziecie tu mnóstwo niezwykle cennych wskazówek i porad praktycznych. Zarówno jeśli Wasze dziecko ma dopiero 2 miesiące, jak i skończone 2 lata, na pewno wykorzystacie wiele z opisywanych tutaj sposobów radzenia sobie w typowymi trudnościami. W kolejnych rozdziałach dowiecie się jak osiągnąć sukces, czyli jak rozpoznawać i reagować na potrzeby dziecka, jak nawiązać z nim współpracę i bliskie porozumienie oraz jak dostrzegać wpływ diety na naukę korzystania z toalety.
Sugeruje, że rozpoznawania potrzeby skorzystania z toalety możemy się nauczyć tak samo jak spostrzegania faktu, że dzieciątko jest głodne.
Od pierwszego dnia życia dziecko swoim zachowaniem sygnalizuje rodzicom swoje potrzeby. Prawidłowe rozpoznawanie oznak głodu, bólu, zimna i innych odczuć malucha jest najtrudniejszym zadaniem młodych rodziców. Od samego początku niemowlę sygnalizuje również potrzebę wypróżnienia i oddania moczu. Niektóre z tych sygnałów zwracają uwagę dorosłych i są prawidłowo odczytywane. Jednak w naszej kulurze przyjęte jest, aby sygnały związane z wypróżnianiem i oddawaniem moczu u małych niemowląt całkowicie ignorować lub przeczekiwać, skupiając się tylko na symptomach dotyczących głodu, bólu, zimna/ciepła i potrzeby snu lub towarzystwa. Rodzice często nawet wiedzą co się dzieje i celowo czekają ze zmianą pieluszki, aż dziecko skończy się wypróżniać. Zwolennicy Naturalnej Higieny Niemowląt postępują odmiennie - widząc te same oznaki rozbierają niemowlę i pozwalają mu załatwić potrzeby fizjologiczne w toalecie (oczywiście odpowiednio podtrzymując dziecko), uznając to nie bez przyczyny za znacznie bardziej higieniczne i logiczne rozwiązanie. Niektórzy widzą to jako jeden ze sposobów okazywania dziecku szacunku, twierdząc, że to nie w porządku aby istota ludzka leżała lub siedziała we własnych odchodach. Jest to z pewnością dość dosadne ujęcie tematu. Czy jednak nie ma w tym odrobiny racji?
Podważa tezę jakoby korzystanie z pieluszek było przywilejem dzieciństwa.
Nie mówmy, że dziecko "ma prawo" używać jednorazowych pieluch - to nie jest nic przyjemnego. Obawiam się, że większość dzieci w naszej kulturze jest po prostu do tego zmuszona. To nie jest ich prawo, one po prostu nie mają wyjścia. Muszą sikać w pieluchy jednorazowe przez rok, dwa albo trzy, póki dorośli nie zadecydują, że można zacząć je zdejmować i ubierać dziecko w bieliznę z miłej dla skóry bawełny. Warto więc jak najwcześniej umożliwić dziecku pozbycie się niemiłych i niezdrowych pieluch. W razie konieczności lepiej zamiast pieluszek jednorazowych używać pieluch do prania wykonanych z naturalnych tkanin. Kiedy tylko sytuacja na to pozwala zrezygnujmy też ze stosowania nieprzemakalnych wierzchnich majteczek wykonanych z ceraty lub innych tworzyw sztucznych. Kupując ubranka dla niemowląt wiele mam kieruje się zasadą, że tworzywa sztuczne to wróg dzieci. Ależ tak! I dotyczy to przecież całej powierzchni skóry dziecka, również - a może przede wszystkim - tej szczególnie wrażliwej skóry okolic intymnych!
Przypomina, że niemowlę nie jest zbyt małe, by odczuwać i komunikować swoje potrzeby życiowe. Czujna obserwacja, rozpoznanie znaczenia i reagowanie na wysyłane sygnały jest najważniejszym zadaniem rodziców takiego maleństwa.
Naturalne jest zaspakajanie różnych potrzeb niemowlęcia, zanim stanie się ono w danej kwestii zupełnie samodzielne. Jeżeli dziecko płacze z głodu podajemy mu pierś, butelkę lub zupkę, na długo przed tym, zanim maluch urośnie na tyle, żeby samodzielnie kupić pożywienie, otworzyć lodówkę i zjeść używając naczyń i sztućców. Aby nie odczuwało zimna, od początku ubieramy przecież niemowlę w koszulki i śpioszki, nie czekając aż nauczy się samo wyjmować ubranko z szafy i zapinać guziki! Wreszcie - przecież mówimy do dziecka od pierwszego dnia jego życia, nie czekając aż jego krtań i pozostałe narządy mowy rozwiną się na tyle, aby artykułować wyraźnie całe słowa i zdania. Cieszy nas każda forma odpowiedzi niemowlęcia, doceniamy wagę głużenia, gaworzenia i niezdarnego wypowiadania pierwszych sylab. Są to ważne i niezbędne etapy rozwoju umiejętności płynnego mówienia i komunikowania się. Na tej samej zasadzie możemy przecież pomagać dziecku korzystać z nocnika lub toalety, nie czekając, aż nauczy się samo chodzić, mówić, zapalać światło, korzystać z papieru toaletowego i spuszczać wodę. Wystarczy zacząć dostrzegać również i ten rodzaj potrzeb dziecka, a następnie pomagać mu w powolnym wzrastaniu i dojrzewaniu, stopniowo wychowując je do życia bez pieluch.

W poradniku Kingi Cherek znajdziemy wskazówki na to jak BEZ kar, przekupywania nagrodami, zmuszania, zawstydzania, pośpiechu, zdenerwowania i przetrzymywania na nocniku nauczyć dziecko czystości. Autorka rozwiewa wiele wątpliwości odpowiadając między innymi na pytania kiedy zacząć, jak się do tego przygotować, jak rozpoznawać symptomy potrzeb fizjologicznych u noworodków, niemowląt i małych dzieci, jak mówić do dzieci o tych sprawach i radzić sobie z buntem. Opisuje co robić w nocy, poza domem i na wypadek mokrej wpadki, a także wtedy, gdy pracujemy poza domem i nie jesteśmy w stanie opiekować się maluchem 24 godziny na dobę.
Takie podejście ma wiele zalet. Załatwianie potrzeb dziecka do toalety, umywalki, miseczki lub nocnika a nie do pieluszki, od pierwszych dni jego życia, jest z pewnością zdrowsze. Po pierwsze dlatego, że unika się odparzeń, po drugie pozwala rodzicowi szybciej zaobserwować ewentualne niepokojące znaki świadczące o jakiejś chorobie. Rezygnacja z pieluch to także znaczne ograniczenie zarówno własnych pieniędzy, jak i kosztów środowiskowych. Nawet jeśli korzystamy z pieluszek wielorazowych, to warto by energii i surowców zużytych na ich produkcję, a potem wody i detergentów potrzebnych do prania było jak najmniej. Samoświadomość swoich wewnętrznych odczuć i samodzielność jaką uzyskuje dziecko dzięki szybkiemu i bezbolesnemu odpieluchowaniu również są nie do przecenienia!

Wychowanie bezpieluszkowe to najbardziej ekologiczna i higieniczna opcja załatwiania potrzeb toaletowych dzieci. Myślę, że z treściami zawartymi w książce warto się chociaż zapoznać, porady zapamiętać i w miarę możliwości się do nich stosować. Mnie ujął serdeczny język w jakim autorka pisze zarówno o dzieciach, jak i rodzicach, a na przykładzie swojej małej siostrzenicy wiem, że z pieluszkami można się pożegnać bardzo wcześnie. Brzmi kusząco!

Bardzo ciekawie to zostało opisane.
OdpowiedzUsuńNiesamowicie wartościowy wpis. Super
OdpowiedzUsuńZachwycił mnie ten wpis
OdpowiedzUsuńsuper wpis
OdpowiedzUsuńTe informacje są istotne
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Podoba mi się
OdpowiedzUsuń