czwartek, 31 marca 2016

[Trasa rowerowa] Objazd trasy Klasyku Beskidzkiego 2016 (przymiarka pierwsza).

Kilka lat temu jadąc w Beskid Niski na góralach z przytroczonymi sakwami i wspinając się mozolnym podjazdem z Łosia pod Bielankę i dalej w stronę Kunkowej oraz Nowicy, spotkaliśmy z mężem tłumy uśmiechniętych kolarzy szosowych, przemykających w przeciwnym kierunku. Nie wyglądali co prawda jakby się ścigali, ale czuć było, że coś się tu dzieje... Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że na początku maja w Beskidzie Niskim odbywa się kultowy wyścig zwany Klasykiem Beskidzkim, a napotkani kolarze, beztrosko zjeżdżający w dół, gdy my z ciężkim rowerami z trudem pedałowaliśmy pod górę, odpoczywają po morderczym wyścigu...

Gdyby rok temu, ktoś powiedział mi, że przekonam się do szosy i zapragnę wziąć udział w tych zawodach, nie uwierzyłabym. Tak się jednak stało, że szukając wyścigów w najbliższej okolicy wpadłam właśnie na Klasyk Beskidzki. Trasa wyścigu biegnie pod naszym domem, grzech nie spróbować. Marzenia o rowerze szosowym stały się bardzo realne. Na początku grudnia po raz pierwszy wsiadłam na kolarzówkę. Przyzwyczajenie się do wąskiej kierownicy, szybszej jazdy, długich zjazdów i asfaltu zabrało mi trochę czasu, ale muszę przyznać, że się spodobało, choć nadal uczę się jak okiełznać ten jednoślad.




Dziś chciałabym opisać trasę Klasyku*. Muszę przyznać, że z racji naszego miejsca zamieszkania i mojej miłości do jazdy na rowerze w ogóle (choćby był to stary rzęch), każdy odcinek wytyczonego szlaku znałam już wcześniej i wielokrotnie przejechałam. Jednak dopiero teraz, po czterech miesiącach nauki jazdy na szosie (a były to miesiące zimowe, więc nauka szła powoli), udało mi się objechać tę trasę w całości za jednym zamachem.

Mijane miejscowości i miejsca: Łosie - Ropa - Klimkówka - Uście Gorlickie - Hańczowa - Ropki - Stawisza - Śnietnica - Czarna - Uście Gorlickie - Hańczowa - przełęcz pod Kiczerką - Skwirtne - Regietów - Smerekowiec - Kwiatoń  - Uście Gorlickie - Kunkowa - Leszczyny - Bielanka
Trasa na mapie: kliknij tutaj
Długość trasy: 67 km 
Przewyższenia: 1150 m

*Jak się szybko okazało "to jest stary projekt trasy". Obiecuję więc wkrótce, objechać, upamiętnić na zdjęciach i opisać aktualną jego wersję. Ha! Gotowe (KLIK)!

Trasę rozpoczynamy w Łosiu. Pierwsze 3 kilometry jedziemy po płaskim, potem zaczyna się podjazd pod Klimkówkę. Z przełęczy nad jeziorem rozciąga się niepowtarzalny widok, warto jednak pamiętać, że do 1994 roku w dolinie zamiast wody była wieś.

Widok na Klimkówkę z przełęczy.



Przez kolejne 6 kilometrów jedziemy wzdłuż jeziora, mijając kilka wzniesień. Zjeżdżając z nich możemy rozpędzić się tak, żeby bez większego wysiłku pokonać kolejne pagórki. Na końcu czeka nas długi zjazd do Uścia. We wsi na rondzie skręcamy w prawo kierując się na Wysową. Gdy miniemy ostatnie zabudowania, kręta droga wzdłuż rzeki Ropa towarzyszy nam przez 6 kilometrów. Jest jakby płasko, ale jednak cały czas pod górę, do tego bardzo często na tym odcinku jedzie się pod wiatr.

Wzdłuż Ropy będziemy jechać dwukrotnie i choć jest to prawie płaski odcinek, na pewno go zapamiętamy!





W końcu docieramy do Hańczowej. Na przeciw kapliczki i ukrytej za nią cerkwi, skręcamy w prawo, na Ropki. Nie ma zabudowań, są jedynie łąki i świetnej jakości asfalt pod kołami.

Droga z Hańczowej do Ropek, na chwileczkę robi się płasko i można odetchnąć.





Cały czas trzymamy się asfaltu. Przy wjeździe do lasu podłoże jest tak świeże, że ma jeszcze czarny kolor. Cień drzew daje nam odrobinę wytchnienia.

Las między Ropkami, a Stawiszą.

Trudy jazdy pod górę wynagradza wkrótce zjazd do Stawiszy. Jeśli ktoś lubi oglądać murowane domy we wszystkich kolorach tęczy, to ma ku temu wyjątkową okazję...

Wjeżdżając do wsi, po lewej stronie mijamy ceramicznego anioła, prawosławny krzyż, oraz tablice upamiętniające wysiedlenia łemkowskich wsi. 

Zdjazd przez Stawiszę.

Zjazd przez wieś trwa prawie 5 km. Można się nieźle rozpędzić. Asfalt jest dobrej jakości, ale trzeba uważać na psy wybiegające z gospodarstw. Po długim zjeździe docieramy do Śnietnicy. Droga robi się szersza, jest w niej jednak pełno dziur i łat. Na pierwszym większym skrzyżowaniu skręcamy znów w prawo, za brązowymi drogowskazami kierującymi nas do kilku zabytków szlaku architektury drewnianej. Jedziemy przez wieś Czarna, znów przez chwilę jest jakby płasko, a jednak... pod górę! Po prawej mijamy drewnianą cerkiew. Od tamtej pory nie ma już wątpliwości, jest zdecydowanie pod górę!

Czarna cerkiew w Czarnej.


Po mozolnej wspinaczce czeka nas długi przyjemny zjazd przez las. Żegnamy się z Czarną i znów na chwilę jesteśmy w Uściu.

Zjazd z przełęczy między Czarną a Uściem Gorlickim.


Za mostem skręcamy w prawo. Jesteśmy na tej samej drodze, którą jechaliśmy jakiś czas temu. Jest tylko jedna różnica, gdy dotrzemy do skrzyżowania w Hańczowej skręcamy w lewo. Mijamy cerkiew prawosławną i wspinamy się na przełęcz pod Kiczerką. Z początku łagodny podjazd przez łąki, robi się coraz stromszy, aż nachylenie sięga 11%.

Gdy łąki zamieniają się w krzaki, to znak, że przełęcz tuż tuż...
Męczący podjazd wynagradza nam przyjemny zjazd z przełęczy. Cień i chłód lasu daje chwilowe wytchnienie, a potem możemy rozkoszować się pięknymi widokami...

Zjazd z przełęczy pod Kiczerką.

Widok na Kwiatoń, Uście i okoliczne góry.
Gdy droga się kończy skręcamy w prawo. Na tym skrzyżowaniu trzeba jednak bardzo uważać, nie dość, że skręcamy pod kątem ostrym, to nawierzchnia nie przypomina nawet asfaltu. 

Pniemy się pod górę, wąskim, krętym i kiepskim jakości asfaltem, pełnym niekiedy błotnych plam z ciągników. To wieś Skwirtne, a w niej drewniana cerkiew.

Cerkiew w Skwirtnem.
Gdy zabudowania się kończą przez chwilę jedziemy wzdłuż łąki, na moment wjeżdżamy do lasu i zanim się obejrzymy jesteśmy w Regietowie. 

Błoto, koń i krowa. To znak Regietowa!
Skręcamy w lewo. Mijamy stadninę koni, a potem malownicze łąki, aż w końcu docieramy do lasu. 

Wyjazd z Regietowa.
Przez las jest lekko pod górę, ale tylko przez chwilę, bo dalej czeka nas zjazd do Smerekowca.

Zjazd do Smerekowca.
Na skrzyżowaniu skręcamy w lewo i... przez 7,5 kilometra jedziemy lekko na dół wzdłuż rzeki Zdynia. Można dokręcać i nieźle się rozpędzić. Mniej więcej w dwóch trzecich tego odcinka mijamy Kwiatoń, wraz z jedną z najbardziej znanych cerkwi w Beskidzie.

Cmentarz i cerkiew w Kwiatoniu.
W końcu docieramy do Uścia. Na skrzyżowaniu z drogowskazami na Szymbark (kolor zielony) i Kunkową (kolor brązowy) skręcamy z prawo i zaczynamy wspinaczkę przez pola nad Uściem. Trud wynagradza widok na jezioro Klimkówka i wieś.

Podjazd przez łąki nad Uściem to wspaniała okazja, by podziwiać takie widoki.
Po jakimś czasie żegnamy się z łąkami i wjeżdżamy do lasu. Cień pozwala nam odpocząć, a i teren się wypłaszcza. Wkrótce znów zjeżdżamy dół do Kunkowej, to ostatni zjazd na tej trasie.

Zjazd do Kunkowej.
Po lewej stronie na zboczu góry widać cmentarz i cerkiew z miedzianym dachem, my jednak skręcamy w prawo i jedziemy szerokim, krętym asfaltem wzdłuż rzeki. Ostatnia szansa by rozkoszować się w miarę płaskim kawałkiem. Gdy widzimy dach cerkwi w Leszczynach to znak, że będzie już tylko pod górę. Ostro pod górę!

Cerkiew w Leszczynach.
Za cerkwią skręcamy w prawo. Zostało już niewiele ponad  kilometr do mety, ale jest to wyjątkowo wyczerpujący odcinek...

5 komentarzy:

  1. Już nie mogę się doczekać zakupu nowego rowera. Też mam ochotę na takie wypady :)

    OdpowiedzUsuń
  2. *Śnietnica ;)

    To stary projekt trasy, obecnie skręca się na Czarną, zjeżdża do Śnietnicy i wyjeżdża w Ropkach..a potem na Kiczorkę i dalej.

    WojtekJG

    OdpowiedzUsuń
  3. Będzie trochę krócej :)
    http://www.klasykbeskidzki.pl/trasa/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pozostaje nic innego jak przejechać, obfocić i opisać jeszcze raz. :)

      Usuń