wtorek, 1 marca 2016

Mamałyga!

Mamałyga kojarzy mi się z dzieciństwem, bo kiedy byłam mała mama zajadała się tym cudem na śniadanie. Jeszcze do wczoraj myślałam, że ta nazwa to nasz domowy język... Jakież było moje zdziwienie, gdy znalazłam mamałygę na Wikipedii! Okazuje się, że mamałyga to rumuńska potrawa narodowa, w Polsce znana i jedzona głównie w Małopolsce Wschodniej. Dawniej stanowiła pokarm biedoty. Na śniadanie i kolację była głównym daniem, a na obiad traktowano ją jako dodatek. Mamałyga ugotowana na sztywno była wałówką na drogę lub pokarmem dla drwali.

Ja zajadam się kaszką ugotowaną na wodzie, podaną z cukrem, cynamonem, olejem kokosowym i suszonymi śliwkami na śniadanie! Takie danie doskonale syci i rozgrzewa o poranku. Choć nie prezentuje się pięknie (w końcu to mamałyga), to smakuje wybornie!




Porcja dla jednej osoby:
100ml suchej kaszki kukurydzianej
200ml wody
łyżeczka oleju kokosowego
8 suszonych śliwek
łyżka cukru trzcinowego
½ łyżeczki cynamonu
  1. Do małego garnuszka wsypać kaszkę i zalać ją wodą. Zagotować.
  2. Maksymalnie zmniejszyć ogień i gotować aż kaszka wchłonie całą wodę. Mieszać by nic się nie przypaliło.
  3. Okrasić olejem, posypać pokrojonymi śliwkami, cukrem i cynamonem. Zajadać prosto z garnuszka!
Jeśli nie jecie cukru, możecie go pominąć lub zamienić na inny słodzik (miód, syrop klonowy itp.).

5 komentarzy:

  1. Mamałyga to mamałyga jeżeli chodzi o wygląd ;) ale taki zapach i smak o poranku z olejem kokosowym i śliwkami to musi być bajka :) Zdecydowanie wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ślinka pociekła :)

    Dziękuję za wspomnienia

    OdpowiedzUsuń
  3. Pycha!mam miłe wspomnienia z mamałygą!Miałam przyjemność być gościem wiele lat temu w rumuńskiej rodzinie i tam po raz pierwszy jadłam mamałygę z rybą.Smakowała wybornie!Słodkości uwielbiam więc przepis wypróbuję!Gratuluję blogu!

    OdpowiedzUsuń