Początek marca przywitał nas wielkimi roztopami. Woda spływała z gór i zalewała pola nad rzeką. Posępną atmosferę potęgowała szaruga, mgły i deszcze. W końcu jednak ziemia wchłonęła wilgoć, a po śniegu nie zostało ani śladu.
Potem każdego dnia wiosna powoli budziła się do życia i choć w Beskidzie kolor łąk jeszcze przez kilka dni bardziej przypominać będzie bardziej uschnięte siano niż żywą zieleń, to czuć już, że przyroda odżyła!
|
2 marca, po wielkich roztopach przyszedł przymrozek... |
|
... woda wsiąkała, ale zostały lodowe tafle tworzące bajkowe krajobrazy. |
Dni były coraz dłuższe, więc staraliśmy się z tego korzystać. Przeprowadzaliśmy przydomowe i zagajnikowe porządki, wycinaliśmy super kolczastą tarninę i wierzby, które rosną tu jak chwast. Mąż podcinał stare zdziczałe jabłonie, przesadzał drzewa i krzaki owocowe w obręb ogrodzonego sadu, by już żadne zające i sarny nam ich nie zjadały (część niestety została spisane na straty, gdyż korzenie obgryzły wstrętne norniki). Posadził też własnoręcznie czterysta (sic!) topoli oraz kilkadziesiąt innych drzew i krzewów ozdobnych jak dęby, akacje, sosny, katalpy, róże, lilaki... Ja ściółkowałam je kartonami, by nie znikły pod trawą, która już za miesiąc sięgać będzie co najmniej kolan. Przekopywaliśmy i nawoziliśmy też te grządki, które nie zostały poruszone przed zimą.
|
Nornicze ślady. |
|
Przesadzanie drzewek. |
|
Ściółkowanie kartonami. |
W doniczkach przygotowywaliśmy pierwsze rozsady - selerów, porów, kapust, kalafiorów, sałat i papryk - te niestety wyszły bardzo słabe lub nie wyszły wcale (nasz błąd - nie sprawdziliśmy kiełkowności nasion przed wysianiem). Udały się za to kwiaty i zioła - kosmosy, aksamitki, majeranek, bazylia i kolendra. Cieszymy się też rabarbarem (absolutnie kosmicznym), czosnkiem, szczypiorkiem i szczawiem, które przezimowały w gruncie i wybiły książkowo! Klomb czarował nas krokusami i żonkilami. W połowie miesiąca w tunelu wysialiśmy w ramach przedplonu rzodkiewkę, rukolę, szpinak oraz koperek i wysadziliśmy siewki sałaty. Jest nadzieja na świeże zieleniny własnej produkcji jeszcze na święta.
|
5 marca. |
|
18 marca. |
|
30 marca. |
|
Szczaw. |
|
Czosnek. |
|
Cebulka siedmiolatka. |
Podziwialiśmy także pierwsze mgnienia wiosny w zagajnikach. Dzikie prymulki, czosnek niedźwiedzi, przylaszczki i zawilce wybijają się spod gęstej warstwy liści i cieszą oko.
|
Dzika prymulka. |
|
Czosnek niedźwiedzi. |
Nad stawem każdego dnia pojawiało się jakieś zwierzę - najczęściej były to żaby składające skrzek lub bocian czarny, ale mąż wypatrzył też czaplę siwą, myszołowa, bażanta i kaczki. Kiedyś zbłąkała się tam jakaś sarna.
Fotograf przyrody ze mnie fatalny - zanim wyciągnę aparat, żaby zagrzebują się w mule, sarny są już daleko, a ptaki szybują wysoko po niebie...
|
16 marca, bocian czarny. |
|
26 marca, żabi skrzek. |
Spuszczaliśmy też sok z klona i piliśmy go do śniadania lub przerabialiśmy na syrop (co nieraz niestety kończyło się zagapieniem, przypaleniem i przygnębieniem).
|
30 marca. Sok prosto z klona. |
W deszczowe lub chłodniejsze dni szydełkowałam. W marcu postanowiłam robić dywany i koce. Udało mi się również wziąć udział w warsztatach decoupage'u w lokalnym ośrodku kultury. Wytwory nie wychodzą jeszcze zjawiskowo, ale przynajmniej wiem już, czym to się je.
|
Mój pierwszy dywan ma 110 cm średnicy i waży ponad 3 kg!
Drugi będzie patchworkiem z kolorowych sześciokątów.
Na jego powstanie trzeba jeszcze jednak trochę poczekać. |
|
A tu nieco mniejsza robótka, albo raczej złożona z mniejszych elementów... W planach koc!
Czy starczy włóczki - zobaczymy? |
Lekcje przyrody z Tobą Dorotka, to byłaby dla szkolnych dzieciaków czysta przyjemność :-)
OdpowiedzUsuńOjej! Dziękuję. :*
UsuńZazdroszcze klonowego soku.
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać. Nie lubię jak mi ktoś zazdrości, więc nie pozostaje nic innego jak życzyć rychłego odnalezienia klona pełnego soku!
UsuńMoj sposob na 'zlapanie' ;-) zab jest taki, przychodze, akceptuje, ze znikaja, zastygam w pozycji gotowosci i po pewnym czasie one znow wychodza na brzeg i wtedy: pstryk :-)
OdpowiedzUsuńA jest tez taki czas gdy one nie uciekaja, ale to jest czas ich milosci, wiec no wiadomo...
Pozdrawiam wiosennie
A
Hihi! To znaczy, że albo nie mam tyle cierpliwości, albo jestem strasznym potworem, bo przy mnie żaby nie wychodzą nawet po półgodzinie... ;)
UsuńWidac Twoje sa jakies bardziej niesmiale ;-)
UsuńA u nas w zeszlym roku bylo tak:
https://www.youtube.com/watch?v=kBqJam0LMqk&feature=youtu.be
Wow!
UsuńZdradzisz, z czego składa się Twój domowy proszek do prania? Niby kupuję i używam "ekologicznego", ale chciałabym, żeby kończące się właśnie opakowanie było ostatnim i szukam prawdziwie naturalnej alternatywy.
OdpowiedzUsuńObecnie używam pasty: https://calkiemlubiechwastycom.wordpress.com/2016/07/29/ekspresowa-i-hypoalergiczna-pasta-pioraca-czyli-przelom-w-ekologicznych-srodkach-pioracych-tutorial/
UsuńPrzed praniem rozpuszczam łyżkę pasty w 200 ml wody i wlewam do pralki.
Dzięki, będę próbować:)!
OdpowiedzUsuń