Początek marca przywitał nas wielkimi roztopami. Woda spływała z gór i zalewała pola nad rzeką. Posępną atmosferę potęgowała szaruga, mgły i deszcze. W końcu jednak ziemia wchłonęła wilgoć, a po śniegu nie zostało ani śladu.
Potem każdego dnia wiosna powoli budziła się do życia i choć w Beskidzie kolor łąk jeszcze przez kilka dni bardziej przypominać będzie bardziej uschnięte siano niż żywą zieleń, to czuć już, że przyroda odżyła!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkB3wc-3o72_I2QJHNEeGcQkJilfSaceNXFlljjaymE6r4DQyjeSsuIYHg0eanVV6MPM1ax3tq8P4EIGmy7Mz7iVLTitoWzesSsRnWry2SX1kIxxrBK1DDXX4jCq5z2tpKgdxNxVHd8d4/s640/2017.03.02+002.jpg) |
2 marca, po wielkich roztopach przyszedł przymrozek... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglQNS_JFK-VENlBsvEmM8CwsDvOK96KKflDezQIzfI2X5jHyaxr2sH9GmGE09HE0Y-mnzWytJ3P9h70QovOtk44phk1CjF4SrljD3RxlMXkYmPLxOmH2Be7r7vAgvZ6PISLqNffZ9QQMg/s640/2017.03.02+007.jpg) |
... woda wsiąkała, ale zostały lodowe tafle tworzące bajkowe krajobrazy. |
Dni były coraz dłuższe, więc staraliśmy się z tego korzystać. Przeprowadzaliśmy przydomowe i zagajnikowe porządki, wycinaliśmy super kolczastą tarninę i wierzby, które rosną tu jak chwast. Mąż podcinał stare zdziczałe jabłonie, przesadzał drzewa i krzaki owocowe w obręb ogrodzonego sadu, by już żadne zające i sarny nam ich nie zjadały (część niestety została spisane na straty, gdyż korzenie obgryzły wstrętne norniki). Posadził też własnoręcznie czterysta (sic!) topoli oraz kilkadziesiąt innych drzew i krzewów ozdobnych jak dęby, akacje, sosny, katalpy, róże, lilaki... Ja ściółkowałam je kartonami, by nie znikły pod trawą, która już za miesiąc sięgać będzie co najmniej kolan. Przekopywaliśmy i nawoziliśmy też te grządki, które nie zostały poruszone przed zimą.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc7EbwFv3TWahKz9mS9Owhhv8tiC3bGTplM2d7_XXIVktzMSwBKgovJzwROzGyjkv77oie-C7WGQAdQB_De_mR4ImPWhHA4-M1IY7ZDJFaLu3qsW2EPt5r0mwybvCSEaNLKQWGJyhA1xk/s640/DSC06444.JPG) |
Nornicze ślady. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1ACjVlo5gqx4aQhafSnLMzV23ciQWqIMnsCK7aNx_uUT-cXLM5ctQBoVrfxDImYEfSCqzU6HX8qbiKVTTPdNnfx6jnt9bHur6Y3h9naGFy6_OBtWYpgbFP-HZnOppKjGVPEFoQQu2IRc/s640/2017.03.18+013.jpg) |
Przesadzanie drzewek. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYBQgbkTQi0UNsOd5JMP_-ENaDDUN-uUn3XYmApMjLZ2or3zVgZNuor4x8eMMi36uCKQHl5slN_TRkBhly7uO6JIQLXKTgc21IDdMD984K_5EmCBWVE-ZG84HfNnNe7ITLG1XErI6krks/s640/DSC06474.JPG) |
Ściółkowanie kartonami. |
W doniczkach przygotowywaliśmy pierwsze rozsady - selerów, porów, kapust, kalafiorów, sałat i papryk - te niestety wyszły bardzo słabe lub nie wyszły wcale (nasz błąd - nie sprawdziliśmy kiełkowności nasion przed wysianiem). Udały się za to kwiaty i zioła - kosmosy, aksamitki, majeranek, bazylia i kolendra. Cieszymy się też rabarbarem (absolutnie kosmicznym), czosnkiem, szczypiorkiem i szczawiem, które przezimowały w gruncie i wybiły książkowo! Klomb czarował nas krokusami i żonkilami. W połowie miesiąca w tunelu wysialiśmy w ramach przedplonu rzodkiewkę, rukolę, szpinak oraz koperek i wysadziliśmy siewki sałaty. Jest nadzieja na świeże zieleniny własnej produkcji jeszcze na święta.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjh5TVUaNmeXiCSx4VRtnnCXt86qewBbil1epiE2vYKbLLK32GnpjL1ZtbcVw-QXOdlONlTuWWZllplfj_qnLhw53U_T4NTq9FCTX3tND3eGR9T6WwJCNMht_fjVVZ1VjL9mx2YsuFHIg0/s640/4.03-6.03+015.jpg) |
5 marca. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhSs_tPamCIurOfLBUmTcj4hGmKlzFGeA9J8cahd2VBiK-1Ms-Xev3Kb_uTDnhlZzjg6D96oUjp0aH4boFLlhUHRe6LIqJTq-StUKJNXoamfHYnULeBjmTjViWAzzsEJwAYFjGWV6Jqhw/s640/2017.03.18+007.jpg) |
18 marca. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjaJR16TgQWOGdVtLvUpzoeeU_J96TVEroUlAW_G1XnlqUr0ejDtdhAG2B5RcuCfQuX6ZuJINmay3EQgSoL9fHLhhOrfG4LtKZ0Vi6y3T9m8CUABDh1B2K027SFEijORol98im7oDTTFg/s640/2017.03.30+010.jpg) |
30 marca. |
![](https://3.bp.blogspot.com/-mLYnq0JwNXw/WNzHhB_268I/AAAAAAAAGx0/yFUdOYZ5M4Yd_urO4DFGs8vt4ERWdognQCPcB/s640/2017.03.30%2B007.jpg) |
Szczaw. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-d31zT7w1ebRuRfHn9nRRRNTDy0omhUuDsEEhG9yij-6-_-Zy_sWAMVJ9SHzDYEK2g8u9y9nV_8sigW5X4dWWaSXsH05SB_wFUVJ0FFUKB3aIyZ8c3BZqvXLnulWjav4q0VhoIYlBp6g/s640/2017.03.30+011.jpg) |
Czosnek. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBMS5RpyiO37QyAMrbVyjXiE8w3xS5rtaXsRZ0k_huX8Hk532djDo7MMPOVbuJVU4_HkaP8mZs6euqHdz5uee2M1ObioNr5rHGwCWcRe9AkL9sOmAf2vdzji3QZXrDgm7cnMI1koKPd5Y/s640/2017.03.30+008.jpg) |
Cebulka siedmiolatka. |
Podziwialiśmy także pierwsze mgnienia wiosny w zagajnikach. Dzikie prymulki, czosnek niedźwiedzi, przylaszczki i zawilce wybijają się spod gęstej warstwy liści i cieszą oko.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieHGlkDh70X0cteR2f2wdLiWLakN7RPy02Q9Q7oXK11sMS7DNGRpvVmju67e9rl5uhkgqMP6gY9XDiAtiysG3Q9AJgzrpc1Tj_b-M_8boIe7Y2GlijllQm7lwPZBR0Qks9075ywNft5AY/s400/2017.03.30+002.jpg) |
Dzika prymulka. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_pPHsSkviWdCN5EC9tO4_1Ut8Q8WfZJtoGLguKA7l8Ieifln_4sJZb-3juJHNod63IZMFoz2EusFkyj9EZBUTtWWTRYyKTjOK73fRSuC61zIlRPQ5qvsnn85YF1eFIVeE3KZwxhbkjSU/s640/2017.03.18+006.jpg) |
Czosnek niedźwiedzi. |
Nad stawem każdego dnia pojawiało się jakieś zwierzę - najczęściej były to żaby składające skrzek lub bocian czarny, ale mąż wypatrzył też czaplę siwą, myszołowa, bażanta i kaczki. Kiedyś zbłąkała się tam jakaś sarna.
Fotograf przyrody ze mnie fatalny - zanim wyciągnę aparat, żaby zagrzebują się w mule, sarny są już daleko, a ptaki szybują wysoko po niebie...
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEireMboSKoWhZ1kE4CY7NnUKwI62HpH1eTdIvlovKuaSRMgilYJrijyERVLnGbKRy3x_hScYFQ_hglCHt4zhQQpFIMr5I9dpKEtK-6Nmv4Zl4IWbTP57BhkM9MXi8r8BtrYK8Y1yg-ahK4/s640/czarny+002.jpg) |
16 marca, bocian czarny. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKjjmHkrBOc55Y9fuOjgtTrHcXsl-ZmPBzj_sJ0-QDkyGZy6Gi2m60peM_pvOVdX26onB_rUH7kxh3MU3-sOP9ULuv5ICXTZ7JW6Kn2WOeQ6d6SAtaWQD2HAPm3qGlVHIwCeGryzqQBgI/s640/DSC06466.JPG) |
26 marca, żabi skrzek. |
Spuszczaliśmy też sok z klona i piliśmy go do śniadania lub przerabialiśmy na syrop (co nieraz niestety kończyło się zagapieniem, przypaleniem i przygnębieniem).
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwNs8yxdW__DxhKAhGN5jGCTbU6aCmzTky6Et91ssGWsOzJp3dVum7QYvpTOQ8yW36Bdm026AC69vXfzWrRQLkwt-zUhr2jQf_NZXKjJ7AOMANkeAvmWhH13RrrYM8RaEIdnJRlMhnmYs/s640/2017.03.30+004.jpg) |
30 marca. Sok prosto z klona. |
W deszczowe lub chłodniejsze dni szydełkowałam. W marcu postanowiłam robić dywany i koce. Udało mi się również wziąć udział w warsztatach decoupage'u w lokalnym ośrodku kultury. Wytwory nie wychodzą jeszcze zjawiskowo, ale przynajmniej wiem już, czym to się je.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-PMpbzmPm288WAMT_ko9fJUEaAFjFDXvmHbx_wwphT5i5i0dJTjkY325fmmfqhYZuD9O9aLcmUFqj_x-Nn1qFbQJT7AeSHDl4wzbfNcFbsbcwlyKbp7ujJYZyKdVzte56vMOtOXSREI0/s640/2017.03.27+007.jpg) |
Mój pierwszy dywan ma 110 cm średnicy i waży ponad 3 kg!
Drugi będzie patchworkiem z kolorowych sześciokątów.
Na jego powstanie trzeba jeszcze jednak trochę poczekać. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKYAmI_p_7Dv8_h_UapwPSe2rqSjv3stwbUu8sQTauku6W2AsykLqt0QMTuLEoRi9Nr4PanJClCNAyEHcNwB-uO3NT8PPvPE4djnB4l1U_6CJDD-ADhKhi96YFmFmIQCXcnprm76ueUeg/s640/2017.03.27+011.jpg) |
A tu nieco mniejsza robótka, albo raczej złożona z mniejszych elementów... W planach koc!
Czy starczy włóczki - zobaczymy? |
Lekcje przyrody z Tobą Dorotka, to byłaby dla szkolnych dzieciaków czysta przyjemność :-)
OdpowiedzUsuńOjej! Dziękuję. :*
UsuńZazdroszcze klonowego soku.
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać. Nie lubię jak mi ktoś zazdrości, więc nie pozostaje nic innego jak życzyć rychłego odnalezienia klona pełnego soku!
UsuńMoj sposob na 'zlapanie' ;-) zab jest taki, przychodze, akceptuje, ze znikaja, zastygam w pozycji gotowosci i po pewnym czasie one znow wychodza na brzeg i wtedy: pstryk :-)
OdpowiedzUsuńA jest tez taki czas gdy one nie uciekaja, ale to jest czas ich milosci, wiec no wiadomo...
Pozdrawiam wiosennie
A
Hihi! To znaczy, że albo nie mam tyle cierpliwości, albo jestem strasznym potworem, bo przy mnie żaby nie wychodzą nawet po półgodzinie... ;)
UsuńWidac Twoje sa jakies bardziej niesmiale ;-)
UsuńA u nas w zeszlym roku bylo tak:
https://www.youtube.com/watch?v=kBqJam0LMqk&feature=youtu.be
Wow!
UsuńZdradzisz, z czego składa się Twój domowy proszek do prania? Niby kupuję i używam "ekologicznego", ale chciałabym, żeby kończące się właśnie opakowanie było ostatnim i szukam prawdziwie naturalnej alternatywy.
OdpowiedzUsuńObecnie używam pasty: https://calkiemlubiechwastycom.wordpress.com/2016/07/29/ekspresowa-i-hypoalergiczna-pasta-pioraca-czyli-przelom-w-ekologicznych-srodkach-pioracych-tutorial/
UsuńPrzed praniem rozpuszczam łyżkę pasty w 200 ml wody i wlewam do pralki.
Dzięki, będę próbować:)!
OdpowiedzUsuń