środa, 15 grudnia 2021

Podłaźniczka zamiast choinki?

Interesuję się bardzo kulturą ludową i fascynuję tym, co z niej przetrwało do dziś. Lubię wiedzieć, dlaczego coś robiono. Te informacje pozwalają mi lepiej rozumieć miniony oraz współczesny świat i ludzi w ogóle. 



Gdy przed świętami trwa dyskusja czy choinka powinna być prawdziwa, sztuczna, w doniczce czy cięta albo też alternatywna, chciałabym przypomnieć o staropolskim zwyczaju wieszania pod sufitem podłaźniczek zrobionych z zielonych gałązek drzew iglastych.


Ta ozdoba świąteczna zaczęła być wypierana przez choinkę w miastach na przełomie XVIII i XIX wieku, z wiejskich chat zniknęła po drugiej wojnie światowej.


Zielone gałązki przynoszono z lasu w dzień wigilijny, a pozyskiwanie ich miało często znamiona rytualnej kradzieży! Na podłaźniczce wieszano jabłka, orzechy i światy (kuliste ozdoby z opłatków zalepionych śliną). 


Bardzo popularne były także dekoracje z zbóż - zdobiące gałązki lub stanowiące osobne konstrukcje, jak snopek zwany diduchem czy przestrzenne pająki ze słomy. Wszystkie świąteczne akcenty miały znaczenie symboliczne - pomagały zapewnić dobrobyt, szczęście, urodzaj, płodność, dostatnie życie, radość, zdrowie… Przekazy mówią, że podobnie jak siano pod obrusem i dodatkowe nakrycie podczas wigilijnej wieczerzy mają swoje przedchrześcijańskie korzenie. 


Mnie urzeka fakt, że ozdoby robiono z naturalnych rzeczy, które były w domu, a nie kupowano. Że na to robienie trzeba było się spotkać, natomiast rękodzieła uczono się z pokolenie na pokolenie. Podoba mi się także praktyczność tych rozwiązań, jak choćby to, że powieszone pod sufitem nie denerwują dzieci i zwierząt domowych.


Opowieść o podłaźniczce to dla mnie także opowieść o tym, że czasy i tradycje się zmieniają, że możemy je dopasowywać do potrzeb współczesnego świata i samych siebie. Możemy też zmieniać i tworzyć nowe. Powodować, że coś zniknie bezpowrotnie, a co innego przetrwa. Możemy wybrać to, co wspiera. 


Kto w tym roku wiesza podłaźniczkę? A może ktoś robi pająka?

2 komentarze:

  1. Ja chętnie w kolejnym roku zrobię podlazniczke, że względu na kota i chęć ożywienia ciekawej tradycji. Przeczytałam o niej tu, ale też w książce Etnogadki.

    OdpowiedzUsuń