Lipiec upłynął nam pracowicie. Porządkowaliśmy łąki, grodziliśmy grządki, przygotowywaliśmy drewno opałowe, zbieraliśmy grzyby z lasu, dzikie maliny z łąki oraz warzywa z naszych upraw i robiliśmy z tego wszystkiego przetwory. Mimo, że żadna z tych czynności nie jest szczególnie imponująca i nie wydaje się jakaś skomplikowana, ich zmasowana ilość spowodowała, że zmęczeni jesteśmy jak nigdy i marzymy o urlopie!
Na początku lipca porządkowaliśmy łąki, pomogli nam w tym znajomi i całą pracę udało się wykonać chyba tylko dzięki ich młodzieńczemu entuzjazmowi i bluesowym piosenkom podśpiewywanym podczas machania kosą (sami mordowalibyśmy się z tym ze dwa tygodnie, a sił mamy coraz mniej). Łąki trzeba było oczyścić z małych drzewek skoszonych traktorem lub wyciąć te drzewka ręcznie (piłą i sekatorem) i przy pomocy kosy ściąć kępy traw dookoła. Na koniec dnia czekała na nas najprzyjemniejsza część, czyli wieczorne ogniska (na których już wszyscy zasypiali)!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDwHDokoFB8ncihxY06tOtFnjPzfpvhus0UC7Vi2_uGh93j5LndrcL__28oWIeUU9wv5yfr2RKhdv4HRws3bX604hz6xjElZYp4n1fYbrawbt7yJyQlYOhk5Vt-UZN7PM6Bdj9-FD4ZGY/s640/DSC06112.JPG) |
Skoszone łąki i bele z siana, czyli Beskid w lipcu. |
W końcu przyjechały paliki do grodzenia grządek. Wieczorami okorowywaliśmy je do wysokości około metra, potem trzeba było je pomalować. By wykopać dziury w ziemi wynajęliśmy wiertnicę z lokalnej wypożyczalni sprzętu. Póki co mamy więc okorowane i zaimpregnowane paliki i około 60 dołków. :)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhN21HVkiAwLxKZHonCyXoS4YvCueGEDxrm6lMAHaBa0EZ8h-0ne9yn5z6js6bKrmumNhCpdIcFrlreHwFdw0URUu625clQ_G-YSrrqwSW5weVtKa4Sg9WiRDqKXBg-pOfhzhYsE3pJcbI/s640/2016.07.06+023.jpg) |
Sterta palików na ogrodzenie. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8CuYdkT_JkZdyxRN85udvUuTzO11yuomJepOpOHmnoZFXE7XkfZEJABCC4MSDnnPworH7lSnq8n4HIDhELLQw3OzVlz-dxPJFkTg7dlgnQ21C_Z8iNDvsfOgce5K8l0sV9eP5lDogW5U/s640/2016.07.06+029.jpg) |
Pierwsza okorowana partia. |
Przyjechało też drewno opałowe, na które czekaliśmy od marca... Ciężko co prawda nazwać drewnem opałowym dwumetrowe bale o średnicy pół metra i żal je ciąć, ale nie mamy wyboru i musimy się z nim rozprawić... W ruch poszły piły i siekiery. Na razie udało nam się pociąć, porąbać i poukładać połowę z dziesięciu zamówionych kubików, a i tak powoli kończy się nam miejsce na jego składowanie.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheXwuQaO8rgVq-7HHB9kO1AzHETyLgCOQ1-LkPYjbzVVppopmtcwMRe3-MtZg96WA_PNGVWOhzVwcSqM08CeeOmdLcWoc6E9FJvj51bVFwzqQFCPFzavYqD4s7rSV7VnUZxNjKggSv8Oc/s640/2016.07.06+032.jpg) |
Przed. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwNvMCnT57Z2I5CrqnW_h1P1C-QnSRbM9ZTypOvv-gKhpQeX50ObjlhZ0PBrP7Vmog8ehJOMXXVXPUGY6KALQavATynLHFgZvCKYoTikm9O-zUlKkyTUUuoMBzwGB8qzwvMEgbpfk-dNw/s640/28.07.2016+013.jpg) |
Po. |
Poza pracami z drewnem większą część naszego czasu zajmowało zbieranie i przetwarzanie. O klęsce urodzaju może świadczyć mój czterodniowy wyjazd do Krakowa, po którym zebrałam kilka skrzynek warzyw. Najbardziej obrodziły ogórki szklarniowe i cukinie - nie mogąc ich przejeść rozdawaliśmy sąsiadom.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGIcq7bjdc8FVAqigz4AnllPTxChDXh6xvpceeKuPZTk6-NMLq5_K8Ah8QMXCY1FyHs56ysnEG5Is7YA1GX8jQyRSChTr7rohq1zg194-sNJFk9-cPKsvHdlJxZcaw8VslISG1P3iyUCo/s640/2016.07.18+015.jpg) |
Po czterech dniach bez wizyty w szklarni ledwo byłam w stanie podnieść skrzynkę z ogórkami. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSErDE4brGSIUJQD3YpZsD6aBpQUMe5D_YRkOh9zNwcvJO8Ht81KO88ovNOidE9qgM6PZyHjWcWtUa2urd5JYDh68HLtonm_1iq-9M6vyeCFpFjTBI-btiTglhfoN2Iyd5qu4g3uJp7Zo/s640/30.07.2016+002.jpg) |
Mniej więcej tak wyglądały codzienne zbiory pod koniec lipca. Czasem towarzyszyły im jeszcze ziemniaki, buraki, sałata i kapusta. |
Tydzień spędziliśmy w kępach dzikich malin. Malutkie, ale niezwykle aromatyczne owocki przerobiliśmy na dwadzieścia słoików soku, dwie butelki nalewki i kilka tart.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgt27aWA4PaTAxlJWMAAmu6c8IqUDU3QkVkMsJHVhzqgqetZMXW0avwsJo2YzUNkggKURAIOAlr52EUqFlVKeS1u6nLIN0h2eGqhTDm63NX2hE1faxzKgd16OGCUofXzyPkL3zk1xXyTgA/s640/2016.07.06+020.jpg) |
Malinowe pyszności! |
Spełnia się marzenie o domowych przetworach z własnych upraw i zbiorów. Póki co udało się zamrozić kilka kilogramów szpinaku i bobu, zakisić kilkadziesiąt słoików ogórków i zrobić tarte kiszone ogórki na zupę, a także zająć się pomidorami i przerobić je na soki, lecza oraz inne frykasy.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnHxVbjAPFDaAx4Nqn7DquKz9PmR0FIe1BChxR95nkFLHkfT7s9j9i1BJXR-46UWllLVdt5zwgibgPzp9im_vUIu3OY3DwBkkSDCCsBCLvG68l0kwcHch6EJwvbuwQdJEW7Q6Oy9XtBqc/s640/2016.07.06+011.jpg) |
Szpinak poddusiłam, zblendowałam i zamroziłam w sylikonowych foremkach na babeczki, by mieć wygodne porcje. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV3La4OLI_jydtHcQfViBD4bs-Sfa6MKk5PUz6OHF2I08ieXmZluRNLAl-J1UAueNb_wHzlFZNPtXVr58dnqXbFOub91cJCDJS3033LYTvZjliDgHWx5BRGRUeGbf5lPPvTgzZFAVEXUI/s640/28.07.2016+002.jpg) |
Obieranie bobu. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNMBBi5xhOvxq_BerjlR3VdPN4xn5_wUM-syIPeWu_HWaG26eSBGgDC6z684DqJ1q8o-RTb7g_BPMHdtTgJjMeyzIIITpbtDeD7Hn4AdU7kihkhZggvOqVXo5YydlVkeBtqCHV4IjdsxY/s640/28.07.2016+003.jpg) |
Kiszenie ogórków. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF-uOM467pW4s5Ulh33bbXHEtzJh6AzYCYzxPkoQfsLmIc28DjLUSGU11ArgpQ3-LEABBGEKNMJpy4TtOQ8QLSwmqja9S6jB3DzfnaaTfmAtDwcP3WzcbloAjymqziVvIf5qK5kfED_JE/s640/28.07.2016+011.jpg) |
Na kiszonki do zupy zużyłam trochę ogórków szklarniowych. Najpierw je ukisiłam, a potem starłam i zalałam kwaśnicą. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2tjqIVpSQQ7vJTyWixe84ut-Tamvkx4NQoagC30Rcscw2aVJhREKvfpIR2bnsx3vmIZeOxBevLZ1Qsznojn_W2b3aY6fsVf_PjnCLnpHawKgA6_OV6GbYDN5RUqQNvdGMsVqIbTBgn2Y/s640/28.07.2016+007.jpg) |
Pomidorowe przetwory. Od lewej: leczo z cukinią, suszone pomidory w oliwie, całe pomidory w zalewie. |
Zbiorów było tyle, że praktycznie nie chodziliśmy do sklepu. Zajadaliśmy się cukiniami, fasolką szparagową, burakami, młodymi ziemniakami i kapustą, koperkiem, pietruszką, różnymi cebulkami, sałatą... W sierpniu mam nadzieję dołożyć do tego jadłospisu także szczaw, kukurydzę i paprykę, a na jesień selera, marchew, pietruszkę, dynie i jarmuż (które teraz od czasu do czasu podbieram z grządki). Bakłażany co prawda zakwitły, ale nie widzę na nich żadnych owocowych zawiązków.
W ramach eksperymentów zrobiłam też macerat i nalewkę z dziurawca. Udało się już je zlać i schować w ciemne miejsce - czekają na swój moment!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaxTH2yuROZH66PGhxpEi5tHWt-XLDkL5_HVMDNjcbgdXF2pUzDmM5HsdFUJ3YtHh894sN7dnA7NRCl9ZTPgc79Ols55Gp5b-JQNEYdkuJYAexBOK9D7geUnHMoomZZeWUL8U0K3ANVaA/s640/2016.07.18+005.jpg) |
Dziurawiec na łące. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEvtursgMWwrm1wxs_vPZSI6N0LqG_2T8fZVpSzyssRbfiadFGKAlF-QGsWm4z01avrtRSCQkVWaYKfxfbynHuVianmfbwyQIR8jEtrK4ajXmB0XEGJb9rMNjR5RS8onib08iX25HT3Tg/s640/2016.07.18+002.jpg) |
Nalewka. Kwiaty dziurawca zalałam 70% alkoholem. Po kilku dniach zrobił się purpurowy, po dwóch tygodniach przelałam go do czystej buteleczki, dodałam miodu i gotowe! |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoVz2CpV7yLLj3dW-rKI0Tpqh_NpQ6eSeT8u1tcfKoIImYsDQk_QbmB8jBvsjU1XctGUyhvX5Ud-ByLHHROZin31rXv94RA9Me16lYUJQkM78ZsMGco81bX3eORsYPpT6GZoRI7ZheQhM/s640/28.07.2016+016.jpg) |
Kto by pomyślał, że z żółtych kwiatów i zielonych liści powstanie czerwony olej! |
Lipiec to także dwie wyprawy na grzyby. Na jednej nie znaleźliśmy nic (choć spotkaliśmy innego grzybiarza). Druga powiększyła nasze grzybowe zapasy o cztery słoiki suszu. Kilka maślaków znaleźliśmy też podczas rowerowej wycieczki do Wysowej.
To nie dzikie pszczoły, tylko osy :)
OdpowiedzUsuńAa! Dziękuję, nie wiedziałam.
UsuńAle bajka! Wasza praca przynosi niesamowite plony. Podziwiam i zazdroszczę - mam nadzieję, że u mnie tez kiedyś tak będzie :) Na razie muszę się zadowalać sporadycznymi weekendowymi wypadami na przyrodę i zbiorami darów natury. Bukowy Księżyc będzie też super do medytacji!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i za przyszłe plony i za teraźniejsze wyprawy na łąki i w lasy po dary natury!
Usuńwarto czytać takie blogi świat od razu staję sie piekniejszy !
OdpowiedzUsuń