We wstępie do książki autorki piszą tak:
W dzisiejszych czasach, kiedy niemal wszystko można kupić w sklepach, tworzenie rzeczy ręcznie, bez użycia skomplikowanych i drogich przyrządów, może wielu osobom wydawać się anachroniczne, a nawet dziwne. W ostatnich latach zdecydowanie rośnie jednak grupa ludzi tęskniących, aby chociaż w ramach hobby powrócić do technik i zajęć naszych dziadków i pradziadków. Rękodzieło powraca - tym razem nie jako jedyny sposób na wytworzenie rzeczy, jak miało to miejsce dawniej, ale jako odskocznia od cyfrowego świata, która daje nam możliwość powrotu do harmonii.
Czy w takiej sytuacji nasze dłonie nie są najwspanialszym i najbardziej dostępnym, a przy tym darmowym narzędziem?
Trudno się z nimi nie zgodzić!
"Robótki na paluszkach" to pięknie wydany poradnik, z którego dowiemy się jak spleść szalik, komin, opaskę, czapkę, bolerko lub torbę. Autorki zachęcają do łączenia różnych włóczek, bawienia się kolorami i wzorami, wplatania koralików, a nawet tworzenia na cztery ręce.
Paluszkowo-włóczkowe zabawy mogą być nie tylko sposobem na wyprodukowanie przydatnej części garderoby czy wyposażenia wnętrza, ale także formą edukacji plastycznej dzieci lub rehabilitacji dorosłych.
Paluszkowo-włóczkowe zabawy mogą być nie tylko sposobem na wyprodukowanie przydatnej części garderoby czy wyposażenia wnętrza, ale także formą edukacji plastycznej dzieci lub rehabilitacji dorosłych.
Możecie zapytać jaki związek z ekologią ma rękodzieło i co ta książka robi na blogu. Dla mnie każdy rodzaj twórczości, który w nieinwazyjny dla środowiska sposób prowadzi do samowystarczalności i uczy zaradności wpisuje się w ekologiczny nurt. Tworzenie z prostych, lokalnie dostępnych półproduktów i przy użyciu uniwersalnych narzędzi (a czyż takimi nie są nasze palce?) umożliwia zaopatrzenie się w niezbędne dobra bez udziału opakowań i transportu. Kreując coś samodzielnie dyskretnie sprzeciwiamy się konsumpcjonizmowi, inspirujemy i dajemy przykład. Przez własne doświadczenie uczymy się jak dużo wysiłku trzeba, by coś wyprodukować i łatwiej nam docenić pracę innych twórców, rękodzielników czy rzemieślników.
W pozycji zabrakło mi co prawda instrukcji na kilka praktycznych przedmiotów codziennego użytku takich jak koc, poszewka na poduszkę czy pufa... Ciekawa jestem czy na paluszkach da się zrobić bezrękawnik, skarpetki i rękawiczki, albo nawet sweter! Liczyłam chyba na więcej przepisów.
Niemniej jednak książka mnie oczarowała! Zmotywowała, by nie tylko wrócić do dziergania na drutach i szydełku, ale też spróbować stworzyć niejedną robótkę na paluszkach. Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz