czwartek, 15 listopada 2018

Recenzja książki "Jak rowery mogą uratować świat" autorstwa Petera Walkera

Rower służy mi za główny środek transportu od kilkunastu (sama nie mogę w to uwierzyć) lat. Jest głównym, jeśli nie jedynym, sprzętem sportowym w naszym domu. Na dwóch kółkach przeżyłam (i nadal przeżywam) miłość i przygody życia, chwile szczęścia i ogromnych frustracji. Przejechałam nim więcej kilometrów niż jakimkolwiek innym pojazdem. Tak bardzo wrósł w moją codzienność, że kiedy przez kilka dni na niego nie wsiadam, bardzo mi tego brakuje.

Kiedy jednak dostałam od Wydawnictwa Wysoki Zamek propozycję lektury i recenzji książki "Jak rowery mogą uratować świat"  podeszłam do tego z dystansem. Czyż tytuł nie zabrzmi dla wielu niedorzecznie? Cóż można napisać nowego o roweracch?




A jednak!

Książka Petera Walkera to dziennikarskie śledztwo. Autor opisuje kolejne wady i zalety rowerów, ale nie posiłkując się jedynie swoimi doświadczeniami i odczuciami, a raczej badaniami naukowymi i wiedzą historyczną.


Dzięki tej pozycji:

  • Dowiedziałam się z jaki wpływ na zdrowie i kondycję społeczeństwa ma jazda rowerem właśnie. Co ciekawe, nawet w krajach niezbyt przyjaznych rowerom, ten środek transportu sprzyja raczej życiu niż śmierci czy chorobie. 
  • Poznałam historię prorowerowych ruchów, dzięki którym kilka krajów i miejsc na ziemi jest wybitnie przyjaznych rowerzystom, choć opowieści te nie były szczególnie wesołe. Pionierzy ruchów rowerowych i pieszych w Holandii oraz Danii okazali się bowiem osobami, które straciły w wypadkach drogowych swoich najbliższych. 
  • Uświadomiłam sobie, że rower to jeden z niewielu pojazdów, który używany jest niezależnie od statusu majątkowego i łączy ludzi z różnych sfer. Autor uważa, że rower jest sposobem na zmniejszanie nierówności społecznych, a tworzenie przyjaznej mu infrastruktury to sprawiedliwszy i bardziej racjonalny sposób zarządzania publicznym budżetem niż powiększanie przestrzeni przyjaznych wyłącznie samochodom.
  • Zrozumiałam dlaczego duże firmy lubią, gdy ich pracownicy i ludzie korzystający z ich usług jeżdżą na rowerach. 
  • Dotarło do mnie, że brak spójnej i przyjaznej infrastruktury jest głównym powodem, dla którego rowerzyści są w wielu miejscach uznawani za szaleńców, a Ci którzy boją się wsiąść na rower nie zrobią tego, dopóki nie będzie bezpiecznej przestrzeni wydzielonej specjalnie dla jednośladów.
  • Przegryzłam się przez temat nienawiści do rowerzystów i tego, dlaczego patrzy się na nich jak na aroganckich intruzów.
  • Zaopatrzyłam się w pakiet argumentów, które przeczą zasadności używania kamizelek odblaskowych i kasków podczas codziennej spokojnej jazdy do pracy, szkoły, na uniwersytet, zakupy czy randkę.
  • Poznałam zalety roweru jako środka transportu z jednej strony pozostającego w klasycznej, niezmienionej formie od lat, z drugiej świetnie współpracującego z nowoczesnymi technologiami i potrafiącego przewieźć znacznie więcej niż się spodziewamy.

Czy książka Petera Walkera ma szansę trafić nie tylko do rowerowych świrów, ale także, a może przede wszystkim, do zagorzałych przeciwników lub umiarkowanych entuzjastów jazdy rowerem? Myślę, że tak. Przystępny język, ilość badań i przykładów prac aktywistów oraz polityków z różnych zakątków naszego globu, na które powołuje się autor, działają zdecydowanie na plus. Chciałabym żeby przeczytał ją każdy, kto chce się wypowiadać na temat projektowania wspólnych przestrzeni i ulic oraz ten, kto regularnie wkurza się i narzeka na zachowania rowerzystów lub pieszych.

Choć w książce jest wiele fragmentów wartych uwagi i mogących stanowić dobry punkt wyjścia do rozmów o zdrowiu, bezpieczeństwie na drogach, miastach przyjaznych mieszkańcom czy przyszłości naszej planety, szczególnie zapadł mi w pamięć jeden cytat:
Saskia Kluit, prezeska holenderskiej organizacji rowerowej Fietersbond, lubi formułować pytania szeroko: "Zazwyczaj nie pytam ludzi o zdanie na temat ruchu czy dróg dla rowerów. Pytam: «W jakim otoczeniu chcecie mieszkać?» Bo nie znajdzie się nikt, kto powie, że chce mieszkać przy ruchliwej drodze. Wszyscy mówią: «Byłoby dobrze mieć więcej drzew, byłoby dobrze mieć mniejszy ruch, byłoby dobrze mieć więcej przestrzeni.» I kiedy już to powiedzą można odpowiadać: «Skoro tego chcecie, to musimy zabrać trochę przestrzeni samochodom, wyznaczyć wydzieloną drogę dla rowerów i wtedy zmieszczą się nam drzewa, żeby wszystko ładnie wyglądało.» I wszyscy są zadowoleni."

Te kilka wieczorów spędzonych z książką "Jak rowery mogą uratować świat?" będę bardzo dobrze wspominać. Po jej lekturze pytanie postawione w tytule nie brzmi już ani trochę niedorzecznie. A rower okazuje się receptą na bardzo wiele problemów, z którymi boryka się współczesny świat! 

9 komentarzy:

  1. Jako umiarkowanie praktykujaca rowerzystka a dość dużo jezdzaca po mieście automobilistka muszę zaprotestować przeciwko argumentom (nie znam ich co prawda :-)) przeciwko noszeniu kamizelek odblaskowych! Uważam że baaardzo dużo dają, nawet w dzień. Jazda autem po mieście do łatwych i bezstresowych nie należy, i naprawdę bardzo jestem wdzięczna rowerzystom w kamizelkach. Od razu ich widać, nie wyskakują jak filip z konopi znienacka... Swoich chłopaków bardzo pilnuje zeby nosili kamizelki gdy idą na rower. Kaski nie. Ale kamizelki - obowiązkowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OK. To wyobraź sobie, że jedziesz na rowerze na ślub, randkę, spotkanie biznesowe. W sukience i szpilkach, z małą torebką. I musisz obowiązkowo mieć na sobie kamizelkę. Co z nią robisz?

      A może jedziesz do babci do szpitala. Z torbą pełną wiktuałów. W lecie, w 30 stopniowy upalny wieczór. Masz świetnie oświetlony rower, ale najpierw musisz się w kamizelce pocić, a potem znów gdzieś ją upchnąć, gdy zsiądziesz z roweru.

      Pewnie szybko przestałabyś jeździć.

      Niestety jazda rowerem po mieście "do łatwych i bezstresowych nie należy" i jestem bardzo wdzięczna kierowcom, którzy jeżdżą na tyle wolno i bezpiecznie, że są w stanie zauważyć mnie nie na oświetlonym rowerze bez kamizelki oraz nie ingerują w mój strój.

      W skrócie: badania potwierdzają, że kamizelki skutecznie zniechęcają ludzi do jazdy rowerem na co dzień, pogarszają komfort jazdy, a nie poprawiają bezpieczeństwa rowerzysty. Ponadto duża plama odblasku powoduje, że sygnalizowanie skrętu w kamizelce staje się niewidoczne.

      Usuń
  2. Hm, to brzmi naprawdę świetnie! Też uwielbiam jeździć rowerem i choć nie przeżyłam tylu kilometrów co Ty, codzienna jazda do pracy jednośladem to absolutne minimum w tygodniu. Nie wiem, jak można się bać, przecież to taka fajna forma aktywności fizycznej! :) A książką naprawdę mnie zainteresowałaś - szczególnie tą kwestią początków ruchów miłośników rowerów. Zawsze mnie ciekawiło, jak to się stało, że niektóre miasta są uważane za "rowerowe". Chyba zapoluję na ten tytuł :)
    A znasz jeszcze jakieś inne, podobne pozycje o rowerach, które możesz polecić? Obudził się we mnie głód wiedzy ;)
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta, polecam książki "Miasto szczęśliwe" i "Walka o ulice".

      Usuń
  3. Dorota, oczywiście że jeżdżenie w kamizelce nie jest komfortowe, ale jeśli chodzi o bezpieczeństwo to stawiam bezpieczeństwo ponad komfort.
    No i nie wiem czy czulabym sie komfortowo w sukience i szpilkach na rowerze. Z kamizelka czy bez. Z drugiej strony, tak naprawdę to nie chodzi stricte o kamizelke na czlowieku. Chodzi o widocznosc, czyli porządne odblaski albo kamizelka zamotana na koszyku rowerowym czy plecaku, coś co rzuca sie w oczy. Kurczę, normalnie poczulam się jak wróg rowerzystów... a sama jestem i rowerzysta i kierowcą więc naprawdę rozumiem i jednych i drugich. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale widoczność zapewniają lampki, a nie odblaski! Lampki stanowią obowiązkowe wyposażenie roweru. Lampki pozwalają zobaczyć rower pieszemu idącemu bez latarki i innemu rowerzyście.

      Zdarza mi się ubrać elegancko i tak właśnie wsiadam na rower. Nie rozumiem dlaczego jedna grupa (kierowcy samochodów) ma mieć komfort jazdy w czym sobie wymyśli, a drugiej (rowerzyści) należy to skutecznie utrudniać. Jadąc ubrana elegancko często nie mam ani koszyka ani plecaka.

      Tu więcej (kilkanaście!) argumentów przeciwko kamizelkom: http://ibikekrakow.com/2011/05/02/dlaczego-nie-powinno-sie-promowac-kamizelek-odblaskowych/ I choć sama nie ze wszystkimi się zgadzam, to wystarczą cztery z tej listy, żeby uświadomić sobie, dlaczego kamizelki są niepotrzebne, a nawet szkodliwe.

      Usuń
  4. Mogą, gdyż w przeciwieństwie do samochodów nie wytwarzają spalin...

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama zaplanowałam przesiadkę z auta na rower. Zastanawiam się tylko nad tym, na co zwracać uwagę przy zakupie roweru? Bo modeli do wyboru jest całe mnóstwo: https://www.metrobikes.pl/pl/c/Rowery/9. Dylemat jest bardzo duży.

    OdpowiedzUsuń