niedziela, 31 marca 2019

Marzec 2019 - rozsady, wysiewy, drewno i porządki

Marzec minął nam pod znakiem prac około domowych i ogrodowych. Przekopywaliśmy grządki, sialiśmy pierwsze rzeczy do gruntu, sadziliśmy maliny i kwiatki, robiliśmy rozsady i przygotowywaliśmy drewno na kolejne zimy. Przy okazji staraliśmy się porządkować co się da. Pracy było dużo, czasu mało, ale narzekać nie ma na co, bo pogoda dopisywała!

Gdy śnieg stopniał całkowicie, powiesiliśmy huśtawkę,
a korzystanie z rowerów i przyczepki okazało się o wiele łatwiejsze niż zimą!
Na zdjęciu sieję groszek. Wzdłuż siatki, by miał się po czym piąć. Udało się też posiać pietruszkę i marchew oraz posadzić arcydzięgiel litwor i trochę kwiatków w klombie. Ku naszej radości w grządkach wykiełkował zasadzony jesienią czosnek, wyrósł już rabarbar i pojawił się szczypior wieloletniej cebulki. 
Przygotowywaliśmy też rozsady! Do doniczek wysialiśmy selera, pora, pomidory, ogórki szklarniowe, papryki oraz aksamitki, nagietki i majeranek.
Między pracą przy komputerze, a tą na świeżym powietrzu, podziwialiśmy bociany odwiedzające nasz staw, spotkaliśmy żmiję, zachwycaliśmy się przebiśniegami, czosnkiem niedźwiedzim, krokusami, żonkilami i prymulkami w przydomowym zagajniku oraz klombie. Kilka razy wybraliśmy się na rodzinne wycieczki. Maleństwo prawie każdą wolną chwilę spędzało na powietrzu.

Maleństwo wyciągało nas na długie spacery po zagajnikach wokół domu.
Żmija napotkania w połowie marca podczas jednej z rowerowych wycieczek.

Bocian nad naszym stawem i maleństwo, które bardzo chciałoby go zobaczyć z bliska...

Bobrowa tama w Regietowie. Ta akurat jest przerwana, ale dzięki temu widać dno basenu. 

A tu siedzimy na kłodzie i moczymy nogi w... lodowatej wodzie!


W ramach aktywności społeczno-kulturalnych  udało mi się wziąć udział w warsztatach lalek motanek i wyprzedaży garażowej. Oba wydarzenia miały miejsce w Zagrodzie Maziarskiej w Łosiu! Powoli, a przecież mieszkam tu już prawie 4 lata, odkrywam tu miejsca, z którymi mogę się identyfikować.

Na warsztatach lalek motanek powstały takie ślicznotki. Robiliśmy dziesiąciorączki, czyli magiczne lalki pomocnice. Powiem szczerze, że czasem sama chciałabym mieć tyle rąk!
Po raz kolejny mieliśmy okazję zmienić właścicieli wielu porządnych rzeczy - z tych, u których się one kurzą i zalegają, na tych, którzy uznają je za potrzebne lub przydatne. Na wyprzedaż oddałam sporo fajansu. Wróciłam natomiast do domu z naturalnymi tkaninami, z których mam nadzieję uszyć hamaki i huśtawki, dwoma kolorowymi ręcznie malowanymi talerzykami śniadaniowymi oraz turkusowymi krótkimi spodenkami. Całkowity dochód z tego przedsięwzięcia poszedł na cele charytatywne, chcieliśmy pomóc rodzicom Antosi z Gorlic w zebraniu pieniędzy na operację.

5 komentarzy:

  1. Zdjęcie maleństwa i bociana najlepsze, pięknie uchwycona chwila.:) Miło było poznać Waszą codzienność. Pozdrawiam serdecznie.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcie na drzewie świetne, Maleństwo w liściach-trudno się nie uśmiechnąć! :) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne zdjęcia. Uwielbiam właśnie ten moment, w którym wszystko na nowo się budzi do życia, a dzieci znowu mogą się bawić na świeżym powietrzu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Prosimy o posty o wychowaniu dziecka tak, że tak się kocha tarzać w liściach :)

    OdpowiedzUsuń