poniedziałek, 30 września 2019

Wrzesień 2019 - przetwory i spacery po lesie

Kolejne słoiki z pomidorami odnoszone do spiżarni, kiszenie kapusty, mrożenie szpinaku, robienie soków oraz kremów malinowych, wielki gar z winnym moszczem stojący na stole w kuchni, czyszczenie, krojenie i suszenie grzybów - tegoroczny wrzesień upłynął nam pod znakiem robienia przetworów i przerabiania na bieżąco tego, co zbieraliśmy z grządek i lasu. 

"Muchlodomory!" Mówią, że tam, gdzie rosną one, rosną też prawdziwki. Rosły! Po załadowaniu szlachetnego borowikowego suszu do siedmiu czterolitrowych słojów, uznaliśmy, że wystarczy i zostawiamy te grzyby w lesie innym zbieraczom.
Z kolejnych części naszego ogródka wybieraliśmy kamienie i obsiewaliśmy je gorczycą na zielony nawóz. Mąż zajął się także po raz kolejny renowacją kładki.

Ku mojemu zadowoleniu nie zabrakło spacerów i przejażdżek na rowerze. Z maleństwem dreptaliśmy po polnych drogach, łąkach, zagajnikach i w lesie. Czasem sami, innym razem z gośćmi, czasami na wycieczkę wybieraliśmy się do znajomych z sąsiedniej wsi, niekiedy udawało się to całą rodziną.  Cieszyłam się poczuciem, że pracowite lato dobiega końca i wreszcie można będzie nieco odpocząć na co dzień. Zachwycać się kolorowymi liśćmi na drzewach i pod nogami.

Gotowałam zupę dyniową, robiłam jarmużowe chipsy i pasztety z prawdziwkami, smażyłam rydze, zapiekałam jabłka z sadu koleżanki pod cynamonową kruszonką.

Upiekłam nawet cynamonowe bułeczki! 
W lesie najfajniej.
Rydzobranie. Choć grzyby zdołały jedynie zakryć dno, to doszliśmy do wniosku, że było ich w sam raz - udało się nacieszyć oczy, przewieźć je na rowerze i nic nie zgubić po drodze, zjeść i się nie przejeść, a troszkę zamrozić na przyszłość.
- Ooo! Mama! Pać, jakie duzie dziewo. Oglomne! To liiipa? - Nareszcie jest czas i siła na spacery po łąkach, lasach oraz zagajnikach, a w nich Wielki Zachwyt przyrodą! Jesień ma coś magicznego...

Grzyby, zwłaszcza te robaczywe, to wdzięczny materiał do nauki krojenia.

Nasze jarmużowe pole! 

Wrześniowe radości. Żałuję, że dynie schowaliśmy do ciemnego miejsca, zanim zdążyłam je sfotografować. Zebraliśmy ponad trzydzieści dyń hokkaido. Będzie zup a zup! 

Miałam przyjemność prowadzić warsztaty szycia upcyklingowych woreczków na zakupy i nie tylko podczas Święta Rydza w Wysowej. Bardzo się cieszę z takich przedsięwzięć, bo przypominają mi jak bardzo lubię tworzyć ręcznie praktyczne rzeczy wraz z innymi ludźmi.
Dla mnie samej zaskoczeniem było, że materiały warsztatowe zajęły tylko pół plecaka i dla nikogo nic nie zabrakło. Mogłam więc pojechać rowerem i przewieźć je na własnych plecach. Wspólne szycie miało w sobie coś niezwykłego.
Był to także czas różnych zdziwień. Po raz pierwszy widziałam tak wielkie kępy muchomorów, ogromny traktor koszący pobocze leśnej drogi, pieczarki wyrastające przypadkiem w tunelu foliowym, a także paczkę z częściami rowerowymi zapakowanymi w dobrej jakości ubrania...

Muchomory obrodziły w tym roku niesamowicie!
Pieczarka w tunelu foliowym? Tego jeszcze nie było!
Mąż kupił na allegro używane pedały rowerowe. Przyszły  zapakowane pudełko po butach, wielki, stary i nieco poplamiony T-shirt oraz całkiem przyzwoitą męską koszulę.  Koszula na męża za mała, ale mi się spodobał wzór i kolor - jak znalazł na grzyby do lasu... T-shirt zaś będzie idealną szmatą do czyszczenia rowerów, których to szmat jesienno-zimowym czasem nigdy dość. Trochę nie wiem co o tym sądzić! Z reguły nie lubię rzeczy, które przychodzą do naszego domu przypadkiem, ale tym razem taka niespodzianka rozbawiła nas okrutnie.

14 komentarzy:

  1. o jak cudownie piszesz o slow life i jak sobie nim zyjesz....

    OdpowiedzUsuń
  2. Jarmużowe pole wygląda jak puszcza amazońska z lotu ptaka :) pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. mniam! Te cynamonowe bułeczki wyglądają mega smakowicie. Podawałaś kiedys na nie przepis? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korzystałam z przepisu na takie bułeczki Weganona i na wieniec cynamonowy Jadłonomii. Z ich książek (obie książki recenzowałam na blogu).

      Usuń
  4. Dorotko, dobra zmiana! ;) serio serio. Normalnie w Kauflandzie przy stoiskach z warzywami i owocami pojawily się wielorazowe worki na jedzenie (2,99 za 2 sztuki), a na wadze, na której wybiera się i nakleja ceny, są teraz opcje: bez opakowania, worek jednorazowy, worek jednorazowy. E.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę się doczekać co miesiąc tych wpisów, uwielbiam jak piszesz pięknie o swoim życiu, jak sobie cudownie radzicie, doceniacie :) cudowny wrzesień

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Cieszę się, że moje wpisy, choć takie zwyczajne, kogoś cieszą. :*

      Usuń
  6. Ja nie komentuje zazwyczaj, ale naprawdę regularnie tutaj zaglądam i robię to z przyjemnością :) może właśnie dlatego, że tak zwyczajnie :) Myślę, że ten Wasz świat, to chyba taki wg koncepcji z "Boskiej Ziemi" Polecam do przeczytania, można się zorientować w treści na moim FB i na FB samego o. Jaromiego jest recenzja :) Polecam z serca. Zaluje tylko, że tak rzadko te teksty z tego sielskiego świata się pohawiaja... ;) Chociaż raz na 2 tygodnie? 🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię wszystko co w mojej mocy, żeby pojawiały się choć raz na miesiąc. Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  7. Uwielbiamy rodzinne spacery, zwłaszcza po lesie. Żona daje nam zawsze ciepłe skarpety, żeby stopy nam nie zmarzły za szybko jesli sa to zimowe badz jesienne spacery.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rewelacyjna jest ta relacja. Grzybobranie to super pomysł dla każdego.

    OdpowiedzUsuń