wtorek, 31 stycznia 2017

Styczeń 2017 - zima, jakiej dawno nie doświadczyłam.

W nowym roku zima dała nam się we znaki. Zamarzła rzeka, mrozy nie odpuszczały, a śniegu cały czas przybywało. Coraz grubsza jego warstwa dawała możliwość codziennej obserwacji wszechobecnych śladów dzikiej przyrody. Przez prawie cały miesiąc ziąb ochoczo wdzierał się do domu, a temperatura na zewnątrz oscylowała w granicach od -10 do -29. Nawet spacerowanie znalazło się na granicy przyjemności i nierzadko walczyliśmy ze sobą, by wyjść z ciepłej chaty na przechadzkę. Zdarzało nam się brnąć przez śniegi, ale głównie poruszaliśmy się tunelami wykopanymi przez męża albo wędrowaliśmy asfaltowymi drogami. O poranku podziwialiśmy sarenki przychodzące nad staw lub do zagajnika pod domem. Na śniadanie jedliśmy rozgrzewające owsianki, na obiad sycące zupy, pod wieczór raczyliśmy się kisielami na bazie domowych soków. Na siebie ubieraliśmy kilka warstw ciepłych swetrów...

Taki trop łapy spotkaliśmy w lesie podczas noworocznego spaceru. Małe prawdopodobieństwo, że był to pies, bo w promieniu 3 km nie znaleźliśmy żadnych śladów podeszwy buta, roweru lub samochodu. Ludzka stopa odbita obok ma rozmiar 45.
Jeśli rano udało nam się wstać z łóżka, jeszcze zanim słońce wyszło zza gór,
zza okien naszego domu podziwialiśmy sarny.

Czy marzliśmy? I tak i nie. Bywały dni, gdy rano było w izbie 10,5 stopnia, a mimo intensywnego grzania osiągnięcie 16 stopni stanowiło wyczyn. Z drugiej strony jesteśmy zahartowani i przy dobrym ubiorze, te temperatury jakoś nie przerażały, choć samej do końca trudno mi w to uwierzyć. Ratowała nas też na pewno świeżo ocieplona łazienka, w której, ku naszej wielkiej radości, stopni było aż 22 - właściwie przez całą dobę! Kiedy jednak na zewnętrznym termometrze pokazało się -3 lub -5 stopni, a w środku +19, odetchnęliśmy z ulgą. W trakcie mrozów podjęliśmy decyzje o kolejnych remontach, ociepleniach i udoskonaleniach, na które prawdopodobnie porwiemy się latem.

Na oknach pojawiły się piękne mroźne malunki.
Przemieszczaliśmy się tunelami w śniegu.
Generalnie jednak pierwsze dwa tygodnie 2017 roku będą mi się kojarzyć z chłodem, marazmem, książkami i kocem, którym starałam się otulić najszczelniej jak się da. Gdy mróz nieco odpuścił postanowiłam w końcu zmotywować się do działania - czytałam, szyłam i szydełkowałam. Mąż natomiast porządkował zagajniki, rozprawiał się z ostatnimi balami drewna do pocięcia i porąbania, robił półeczki, ocieplenia i udoskonalenia do domu.

Domowy makaron, to dla mnie odkrycie miesiąca!
Pierwsze w życiu kapcie na szydełku.
Pierwsza serwetka...
... i pierwsza lampa.
Niektóre styczniowe wyroby szyciowe.

Zrobiliśmy też w końcu spiżarnianą półeczkę na nalewki!

Tunel nie wytrzymał obciążenia śniegiem i połamał się pod jego ciężarem. Gdy ujrzeliśmy jego wrak, serce nam pękło. Cóż napisać, zawaliliśmy na całej linii.  Po pierwsze należało zdjąć folię przed zimą, a jeśli nie, to regularnie odśnieżać dach. Folii nie zdjęliśmy trochę z lenistwa, a trochę dlatego, że w środku rosły rzepki i chcieliśmy je podbierać zimową porą... Nie wiadomo, czy uda się jeszcze uratować tę konstrukcję. A z rzepek na pewno nie skorzystamy dopóki śnieg nie stopnieje. 

Wrak... :( A jeszcze dzień wcześniej ukopaliśmy dwie rzepki i wymyślaliśmy co posadzimy pod tunelem wczesną wiosną.

W styczniu wykończyliśmy zapasy porów i marchewki. Ze świeżych warzyw zostały nam już tylko dynie, ziemniaki, buraki i czerwona cebula. Gdzieś pod śniegiem rośnie jarmuż i pietruszka...

Poniżej jeszcze kilka styczniowych migawek.

Drogi były białe praktycznie cały miesiąc.
Śnieżne zaspy zachwycały.
Nic nie daje takiej radości jak skakanie po zamarzniętej rzece! 
Samotna brzoza w pełnym słońcu.

4 komentarze:

  1. To sie nazywa ZIMA! Fajnie sie czyta ale przyznam, ze nie wiem, czy chcialabym doswiadczyc 10topni w domu...
    Jaka technologie zastosowaliscie w lazience, ze w takich warunkach osiagneliscie 22???
    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łazienka jest malutka (2m x 2,5m).

      Podłoga: 5cm wylewki betonowej + 5cm styropianiu + 5cm wylewki betonowej + płytki
      Ściana zewnętrzna: bal 18cm + wełna mineralna 10cm + płyta gipsowa 2cm + płytki
      Ściany boczne (dwie są ścianami kominowymi): cegła + tynk + płytki

      W łazience wisi zbiornik na ciepłą wodę, który pełni bardzo skutecznie funkcję kaloryfera - ogrzewany jest podkową w piecu kuchennym. W lecie otulamy go izolacją, a w zimie ją zdejmujemy.

      Usuń
  2. Przez pierwsza zime w mieszkaniu w ktorym obecnie mieszkam mialam w kuchni i lazience 16 stopni. Welniane skarpety, sweter, i jak sie siedzi i robi cos "stacjonarnie" to obowiazkowo koc. I bylo spoko. Bylo spoko dopoki nie przychodzila pora mycia - 16 stopni w lazience bardzo usprawnialo branie prysznica ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Krakowie w mieszkaniu mieliśmy 16 stopni. Mam wrażenie, że taka temperatura w murowanym budynku odczuwana jest jako zimniejsza niż w drewnie. A może tylko mi się tak wydaje...

      Potwierdzam jednak, że prysznic w 16 stopniach jest ciężki. ;)U nas towarzyszył temu cały rytuał, w tym rozgrzewanie ręcznika na kaloryferze... Ciepła łazienka zdecydowanie umila życie. :D

      Usuń