Listopad to w beskidzie długi miesiąc krótkich, ponurych dni. W tym roku dużo nie padało, ale często było szaro i mgliście, a przynajmniej zimno i wilgotno. Zmuszałam się, by wyjść z domu w grządki, z dzieckiem na spacer, plac zabaw czy nawet do biblioteki i sklepu.
|
Rodzinna wycieczka do Regietowa przez górę Banne. |
Poza pracą zawodową zajmowaliśmy się sadzeniem akacjowych zagajników, malin i klonów. Wysialiśmy ozimy szpinak i marchew. Mąż po wielu miesiącach wrócił do robót budowlanych w domu dla gości - zaczął montować płyty gipsowe na poddaszu. Jednego weekendu udało nam się też przeprowadzić generalne porządki z drewnianymi deskami leżącymi pod plandekami i blaszanymi daszkami. Zajadaliśmy się pieczonymi jabłkami i mocą zielenin.
Poniżej dosłownie kilka listopadowych migawek:
|
Prawie ostatnie w tym roku prace grządkowe, czyli wysiew ozimych. Zostało już tylko pozbierać pory przed śniegiem i wielkim mrozem. |
|
Listopadowe zieleniny i rogale marcińskie, które dostałam po 11 listopada z restauracji "Stary Dom Zdrojowy" w Wysowej. |
|
Sadzenie akacji i grodzenie mikrozagajników. |
|
Nieprzemakalny płaszczyk, który uszyłam maleństwu, gdy stary okazał się już zbyt dziurawy i wytarty, bym chciała je w niego ubierać. |
|
Wspomnienie ze spaceru dnem zalewu Klimkówka. |
|
Projekt plakatu na kolejną lokalną wyprzedaż garażową planowaną na grudzień. |
Proekologiczną codzienność próbuję opisywać regularnie. Kliknij tutaj, by zobaczyć jak wygląda nasze życie miesiąc po miesiącu, od kiedy przeprowadziliśmy się do małej wsi w Beskidzie Niskim, czyli od ponad czterech lat!
Ludzie są durni, wyrzuci taki jeden z drugim śmieci w okolicznościach wszelkiej przyrody i czy jemu to potem nie przeszkadza, jak przyjedzie kolejny raz ??? Nie rozumiem takich typów.
OdpowiedzUsuńPięknie żyjecie, w zgodzie z naturą. I kurteczka taka piękna, aż dziw bierze, że sama uszyłaś.