czwartek, 20 kwietnia 2017

Recenzja książki "Mniej. Intymny portret zakupowy Polaków" Marty Sapały

Po lekturze kilku książek "o minimalizmie" i wielu rozczarowaniach, do każdej kolejnej pozycji tego typu podchodziłam z coraz większym dystansem. Kiedy jednak pozytywne opinie o publikacji "Mniej" pojawiały się na ustach osób, których zdanie sobie cenię, postanowiłam dać szansę książce o, co by nie było, sensacyjnym podtytule...





Pracę Marty Sapały kupiłam sobie na czas pobytu w szpitalu związanym z urodzinami naszego dziecka. Leżała na porodowej torbie ponad dwa tygodnie i kusiła, by przeczytać ją wcześniej... Gdy w końcu po nią sięgnęłam i zagłębiłam się w lekturze, okazała się jednym z lepszych reportaży jakie w życiu czytałam! Książka to bowiem pełna anegdot i zabawnych historii, ale nade wszystko prawdziwa i niezwykle bliska codzienności... 

Nie pamiętam już, kiedy i dlaczego przyszło mi do głowy, że kluczem do codzienności może być portfel. Jego zawartość (bądź jej brak) i to, co się z nią robi. Piszę o tym, co się dzieje, gdy spróbuje się – na jakiś czas – radykalnie ograniczyć codzienną konsumpcję. Oskubać ją do tego, co naprawdę niezbędne. Tymczasowy zakupowy post, na podjęcie którego zdecyduje się kilkanaście gospodarstw domowych z całej Polski, stanie się też częścią mojej codzienności. Na dwanaście eksperymentalnych miesięcy. Na cały roczny cykl.
Przez ten rok zaglądam do nie swoich portfeli, spiżarni, szaf i głów. Dowiaduję się, ile może kosztować przetrwanie, wykończenie mieszkania, zaproszenie na świat człowieka. Ile płacimy za poczucie bezpieczeństwa, szacunek, spokój. Jaka jest cena dostępu do zdrowia, wiedzy, czystego powietrza, wody, chlorofilu. Jak przeliczyć czas na pieniądze, pieniądze na przedmioty, przedmioty na relacje. Czy redukcja we wszystkich tych dziedzinach daje swobodę, a może wręcz przeciwnie – uwiera?
Czy „mniej” w jednej dziedzinie oznacza „więcej” w innej? I dlaczego bilans między nimi nie chce się zgodzić?  


"Mniej" nie jest, ku mojej wielkiej radości, kolejnym poradnikiem. Nie znajdziemy tu wypunktowanych wskazówek na to, jak zrezygnować ograniczyć posiadanie, pozbyć się niepotrzebnych rzeczy czy wyrzec się konsumpcji. Nikt nie przybliża nam listy 100 rzeczy, które trzeba mieć, ani nie reklamuje gadżetów minimalisty. To raczej kronika, szczegółowy zapis zmagań kilkunastu osób, które zdecydowały się przez jeden rok kupować tylko to, co niezbędne. 
Zasady? Nie istnieją. Każdy ustala sam, osobiście definiując "niezbędność". A to okazuje się wcale nie być proste. Kwestia pierwsza: w oparciu o co je ustalać? Zapotrzebowanie średniokrajowe czy osobiste?  






Czym jest rzecz koniecznie potrzebna? Co absolutnie trzeba kupić, a z czego można zrezygnować? Czym kierujemy się robiąc zakupy? Czy decydując się na ich brak da się nadal normalnie funkcjonować w społeczeństwie? Jak trudno jest bronić się przed konsumpcją? Po co to robić? Gdzie jest granica? Czy da się wejść w posiadanie przedmiotów potrzebnych do życia nie wydając ani grosza, a jeśli tak, to jakie są tego koszty? Co zyskuje i co traci osoba, która postanowiła nie kupować? To tylko kilka podstawowych pytań, które zadają sobie autorka i bohaterowie książki "Mniej". Czytelnik nie znajdzie na nie jednoznacznej odpowiedzi, ale też trudno będzie mu przed nimi uciec.



Autentyczność, dynamika i prosty, ale nie banalny, język przekazu w książce "Mniej" świadczą o niezwykłym talencie obserwacyjnym i warsztacie dziennikarskim autorki. Moc w niej inspiracji odpowiadających współczesnym polskim realiom, wiele mądrych (błyskotliwych wręcz) spostrzeżeń, bez liku pytań, które warto sobie postawić. A w tym wszystkim trzeźwe spojrzenie i zdrowy rozsądek! Ta pozycja urzekła mnie bez reszty i na pewno natchnęła, by kupować mniej. Podniosła też na duchu, bo pokazała, że istnieją zwykli-niezwykli ludzie, którzy odważnie stawiają czoła wyjątkowemu jak na dzisiejsze czasy wyzwaniu. Czuję, że pożyczę ją nie jednej osobie, a i sama chętnie powrócę do lektury.

5 komentarzy:

  1. Zaraz, zaraz, Ty o ksiazce a tu takie wazne wydarzenie i nic wiecej o tym nie piszesz????
    Czy juz przyjmujecie gratulacje i zyczenia zdrowia i pomyslnosci dla powiekszonej rodziny?
    Pozdrawiam
    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miał być osobny post, ale w końcu go nie opublikowałam. ;)
      Dziękuję za życzenia! :*

      Usuń
  2. Gratuluję narodzin potomka :) A książka jest świetna- przeczytałam ją już 3 razy, to jedna z tych pozycji do których się wraca i które prowokują do myślenia. Uwielbiam styl autorki, a dobór bohaterów pozwala spojrzeć na zagadnienie w naprawdę szerokim kontekście.

    OdpowiedzUsuń
  3. I zainspirowałaś mnie do kolejnej książki :) p.s Gratulacje :)

    OdpowiedzUsuń