Kilka lat temu jadąc w Beskid Niski na góralach z przytroczonymi sakwami i wspinając się mozolnym podjazdem z Łosia pod Bielankę i dalej w stronę Kunkowej oraz Nowicy, spotkaliśmy z mężem tłumy uśmiechniętych kolarzy szosowych, przemykających w przeciwnym kierunku. Nie wyglądali co prawda jakby się ścigali, ale czuć było, że coś się tu dzieje... Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że na początku maja w Beskidzie Niskim odbywa się kultowy wyścig zwany Klasykiem Beskidzkim, a napotkani kolarze, beztrosko zjeżdżający w dół, gdy my z ciężkim rowerami z trudem pedałowaliśmy pod górę, odpoczywają po morderczym wyścigu...
Gdyby rok temu, ktoś powiedział mi, że przekonam się do szosy i zapragnę wziąć udział w tych zawodach, nie uwierzyłabym. Tak się jednak stało, że szukając wyścigów w najbliższej okolicy wpadłam właśnie na Klasyk Beskidzki. Trasa wyścigu biegnie pod naszym domem, grzech nie spróbować. Marzenia o rowerze szosowym stały się bardzo realne. Na początku grudnia po raz pierwszy wsiadłam na kolarzówkę. Przyzwyczajenie się do wąskiej kierownicy, szybszej jazdy, długich zjazdów i asfaltu zabrało mi trochę czasu, ale muszę przyznać, że się spodobało, choć nadal uczę się jak okiełznać ten jednoślad.
Gdyby rok temu, ktoś powiedział mi, że przekonam się do szosy i zapragnę wziąć udział w tych zawodach, nie uwierzyłabym. Tak się jednak stało, że szukając wyścigów w najbliższej okolicy wpadłam właśnie na Klasyk Beskidzki. Trasa wyścigu biegnie pod naszym domem, grzech nie spróbować. Marzenia o rowerze szosowym stały się bardzo realne. Na początku grudnia po raz pierwszy wsiadłam na kolarzówkę. Przyzwyczajenie się do wąskiej kierownicy, szybszej jazdy, długich zjazdów i asfaltu zabrało mi trochę czasu, ale muszę przyznać, że się spodobało, choć nadal uczę się jak okiełznać ten jednoślad.
Dziś chciałabym opisać trasę Klasyku*. Muszę przyznać, że z racji naszego miejsca zamieszkania i mojej miłości do jazdy na rowerze w ogóle (choćby był to stary rzęch), każdy odcinek wytyczonego szlaku znałam już wcześniej i wielokrotnie przejechałam. Jednak dopiero teraz, po czterech miesiącach nauki jazdy na szosie (a były to miesiące zimowe, więc nauka szła powoli), udało mi się objechać tę trasę w całości za jednym zamachem.
Mijane miejscowości i miejsca: Łosie - Ropa - Klimkówka - Uście Gorlickie - Hańczowa - Ropki - Stawisza - Śnietnica - Czarna - Uście Gorlickie - Hańczowa - przełęcz pod Kiczerką - Skwirtne - Regietów - Smerekowiec - Kwiatoń - Uście Gorlickie - Kunkowa - Leszczyny - Bielanka
Trasa na mapie: kliknij tutaj
Długość trasy: 67 km
Przewyższenia: 1150 m
*Jak się szybko okazało "to jest stary projekt trasy". Obiecuję więc wkrótce, objechać, upamiętnić na zdjęciach i opisać aktualną jego wersję. Ha! Gotowe (KLIK)!
Długość trasy: 67 km
Przewyższenia: 1150 m
*Jak się szybko okazało "to jest stary projekt trasy". Obiecuję więc wkrótce, objechać, upamiętnić na zdjęciach i opisać aktualną jego wersję. Ha! Gotowe (KLIK)!
Trasę rozpoczynamy w Łosiu. Pierwsze 3 kilometry jedziemy po płaskim, potem zaczyna się podjazd pod Klimkówkę. Z przełęczy nad jeziorem rozciąga się niepowtarzalny widok, warto jednak pamiętać, że do 1994 roku w dolinie zamiast wody była wieś.
| Widok na Klimkówkę z przełęczy. |
Przez kolejne 6 kilometrów jedziemy wzdłuż jeziora, mijając kilka wzniesień. Zjeżdżając z nich możemy rozpędzić się tak, żeby bez większego wysiłku pokonać kolejne pagórki. Na końcu czeka nas długi zjazd do Uścia. We wsi na rondzie skręcamy w prawo kierując się na Wysową. Gdy miniemy ostatnie zabudowania, kręta droga wzdłuż rzeki Ropa towarzyszy nam przez 6 kilometrów. Jest jakby płasko, ale jednak cały czas pod górę, do tego bardzo często na tym odcinku jedzie się pod wiatr.
| Wzdłuż Ropy będziemy jechać dwukrotnie i choć jest to prawie płaski odcinek, na pewno go zapamiętamy! |
W końcu docieramy do Hańczowej. Na przeciw kapliczki i ukrytej za nią cerkwi, skręcamy w prawo, na Ropki. Nie ma zabudowań, są jedynie łąki i świetnej jakości asfalt pod kołami.
| Droga z Hańczowej do Ropek, na chwileczkę robi się płasko i można odetchnąć. |
Cały czas trzymamy się asfaltu. Przy wjeździe do lasu podłoże jest tak świeże, że ma jeszcze czarny kolor. Cień drzew daje nam odrobinę wytchnienia.
| Las między Ropkami, a Stawiszą. |
Trudy jazdy pod górę wynagradza wkrótce zjazd do Stawiszy. Jeśli ktoś lubi oglądać murowane domy we wszystkich kolorach tęczy, to ma ku temu wyjątkową okazję...
| Wjeżdżając do wsi, po lewej stronie mijamy ceramicznego anioła, prawosławny krzyż, oraz tablice upamiętniające wysiedlenia łemkowskich wsi. |
| Zdjazd przez Stawiszę. |
Zjazd przez wieś trwa prawie 5 km. Można się nieźle rozpędzić. Asfalt jest dobrej jakości, ale trzeba uważać na psy wybiegające z gospodarstw. Po długim zjeździe docieramy do Śnietnicy. Droga robi się szersza, jest w niej jednak pełno dziur i łat. Na pierwszym większym skrzyżowaniu skręcamy znów w prawo, za brązowymi drogowskazami kierującymi nas do kilku zabytków szlaku architektury drewnianej. Jedziemy przez wieś Czarna, znów przez chwilę jest jakby płasko, a jednak... pod górę! Po prawej mijamy drewnianą cerkiew. Od tamtej pory nie ma już wątpliwości, jest zdecydowanie pod górę!
| Czarna cerkiew w Czarnej. |
Po mozolnej wspinaczce czeka nas długi przyjemny zjazd przez las. Żegnamy się z Czarną i znów na chwilę jesteśmy w Uściu.
| Zjazd z przełęczy między Czarną a Uściem Gorlickim. |
Za mostem skręcamy w prawo. Jesteśmy na tej samej drodze, którą jechaliśmy jakiś czas temu. Jest tylko jedna różnica, gdy dotrzemy do skrzyżowania w Hańczowej skręcamy w lewo. Mijamy cerkiew prawosławną i wspinamy się na przełęcz pod Kiczerką. Z początku łagodny podjazd przez łąki, robi się coraz stromszy, aż nachylenie sięga 11%.
| Gdy łąki zamieniają się w krzaki, to znak, że przełęcz tuż tuż... |
Męczący podjazd wynagradza nam przyjemny zjazd z przełęczy. Cień i chłód lasu daje chwilowe wytchnienie, a potem możemy rozkoszować się pięknymi widokami...
| Zjazd z przełęczy pod Kiczerką. |
| Widok na Kwiatoń, Uście i okoliczne góry. |
Gdy droga się kończy skręcamy w prawo. Na tym skrzyżowaniu trzeba jednak bardzo uważać, nie dość, że skręcamy pod kątem ostrym, to nawierzchnia nie przypomina nawet asfaltu.
Pniemy się pod górę, wąskim, krętym i kiepskim jakości asfaltem, pełnym niekiedy błotnych plam z ciągników. To wieś Skwirtne, a w niej drewniana cerkiew.
| Cerkiew w Skwirtnem. |
Gdy zabudowania się kończą przez chwilę jedziemy wzdłuż łąki, na moment wjeżdżamy do lasu i zanim się obejrzymy jesteśmy w Regietowie.
| Błoto, koń i krowa. To znak Regietowa! |
Skręcamy w lewo. Mijamy stadninę koni, a potem malownicze łąki, aż w końcu docieramy do lasu.
| Wyjazd z Regietowa. |
Przez las jest lekko pod górę, ale tylko przez chwilę, bo dalej czeka nas zjazd do Smerekowca.
| Zjazd do Smerekowca. |
Na skrzyżowaniu skręcamy w lewo i... przez 7,5 kilometra jedziemy lekko na dół wzdłuż rzeki Zdynia. Można dokręcać i nieźle się rozpędzić. Mniej więcej w dwóch trzecich tego odcinka mijamy Kwiatoń, wraz z jedną z najbardziej znanych cerkwi w Beskidzie.
| Cmentarz i cerkiew w Kwiatoniu. |
W końcu docieramy do Uścia. Na skrzyżowaniu z drogowskazami na Szymbark (kolor zielony) i Kunkową (kolor brązowy) skręcamy z prawo i zaczynamy wspinaczkę przez pola nad Uściem. Trud wynagradza widok na jezioro Klimkówka i wieś.
| Podjazd przez łąki nad Uściem to wspaniała okazja, by podziwiać takie widoki. |
Po jakimś czasie żegnamy się z łąkami i wjeżdżamy do lasu. Cień pozwala nam odpocząć, a i teren się wypłaszcza. Wkrótce znów zjeżdżamy dół do Kunkowej, to ostatni zjazd na tej trasie.
| Zjazd do Kunkowej. |
Po lewej stronie na zboczu góry widać cmentarz i cerkiew z miedzianym dachem, my jednak skręcamy w prawo i jedziemy szerokim, krętym asfaltem wzdłuż rzeki. Ostatnia szansa by rozkoszować się w miarę płaskim kawałkiem. Gdy widzimy dach cerkwi w Leszczynach to znak, że będzie już tylko pod górę. Ostro pod górę!
| Cerkiew w Leszczynach. |
Za cerkwią skręcamy w prawo. Zostało już niewiele ponad kilometr do mety, ale jest to wyjątkowo wyczerpujący odcinek...
Już nie mogę się doczekać zakupu nowego rowera. Też mam ochotę na takie wypady :)
OdpowiedzUsuń*Śnietnica ;)
OdpowiedzUsuńTo stary projekt trasy, obecnie skręca się na Czarną, zjeżdża do Śnietnicy i wyjeżdża w Ropkach..a potem na Kiczorkę i dalej.
WojtekJG
O kurcze, nie wiedziałam. :(
UsuńBędzie trochę krócej :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.klasykbeskidzki.pl/trasa/
Nie pozostaje nic innego jak przejechać, obfocić i opisać jeszcze raz. :)
Usuń