niedziela, 25 marca 2018

Recenzja książki "Nieznane więzi natury" Petera Wohllebena

To już trzecia książka niemieckiego leśnika, która wpadła w moje ręce. Po lekturze "Sekretnego życia drzew" oraz "Duchowego życia zwierząt" po cichu czekałam na więcej. Doczekałam się!


"Nieznane więzi natury" to książka o współzależnościach w świecie przyrody. O tym, jak skomplikowane są ekosystemy i jak istotny jest każdy, nawet najdrobniejszy, ich element - niedostrzegalny ludzkim okiem. Peter Wohlleben porównuje naturę do mechanizmu zegarowego pełnego masy niezbędnych trybików i malutkich części:
Wszystko jest tu przejrzyście uporządkowane i zazębia się ze sobą, każde stworzenie ma swoje miejsce i swoją funkcję. (...) Miałem może z pięć lat i podczas wakacji odwiedziłem dziadków w Wurzburgu. Dziadek podarował mi stary zegarek. Natychmiast rozłożyłem go na części, bo żywo mnie interesowało, jak też on działa. Mimo że byłem święcie przekonany, że potrafię go złożyć z powrotem i znowu zacznie chodzić, nie udało mi się to - w końcu byłem małym brzdącem. Po ukończeniu zadania zostało kilka trybików. (...) Czyż natura nie jest bardziej skomplikowana niż mechanizm zegarowy? W końcu w przyrodzie nie tylko jeden trybik zazębia się z drugim, lecz wszystko jest jeszcze dodatkowo powiązane ze sobą niczym w sieci. Ta zaś jest tak gęsto rozgałęziona, że chyba nigdy nie uda nam się jej ogarnąć w całej rozpiętości. To zresztą dobrze, bo dzięki temu świat roślin i zwierząt stale może nas zadziwiać. Musimy tylko koniecznie pamiętać o tym, że nawet drobne ingerencje pociągają za sobą poważne skutki, i dlatego lepiej trzymać się z daleka od spraw natury, jeżeli nasze działania nie są naprawdę niezbędne.
Z książki dowiemy się między innymi dlaczego tak ważne jest, by w lasach żyły wilki, a w rzekach łososie. Jaką rolę w przyrodzie zajmuje woda? Co dają jej mrówki, korniki i dżdżownice? Jak działa na ekosystem zanieczyszczenie światłem? 



Jaki wpływ na przyrodę ma człowiek i czy da się cofnąć lub wstrzymać naszą ingerencję? A może naturę trzeba naprawiać? Najbardziej dał mi do myślenia rozdział, w którym autor próbował zdefiniować, czym jest przyroda: 
Złapmy byka za rogi i zadajmy jedno z najtrudniejszych pytań, a mianowicie - czym właściwie jest natura? Czy to nietknięte lasy tropikalne, czy też dalekie góry, na których szczycie człowiek dotąd nie stanął? A co z kwitnącymi alpejskimi halami, na których pasą się krowy o jasnobrunatnej barwie, a na szyjach dyndają im wielkie dzwonki? Czy liczą się opuszczone kopalnie odkrywkowe, na których dnie zebrała się woda i gdzie teraz żaby rechocą na całe gardło? Prawdopodobnie tyle jest definicji natury, ile jej miłośników. Jedna z nich prosta i powszechna, głosi: natura to przeciwieństwo kultury, czyli wszystko to, czego człowiek nie wymyślił i nie zmienił.
Hmm... Czy istnieją jeszcze miejsca na ziemi nietknięte ludzką ręką? 
W innych koncepcjach za element natury uważa się człowieka, a tym samym również jego działalność. W takiej sytuacji natury i kultury nie da się ściśle oddzielić. I tu właśnie leży problem współczesnej ochrony przyrody - co mianowicie uznać za naprawdę godne ochrony, a co uważać za zagrożenie, bądź wręcz destrukcję? Nie da się rozwiązać tej kwestii patrząc z perspektywy własnego podwórka.
Co innego, jeśli spojrzymy na przyrodę globalnie. Oczywiście lasy deszczowe nad Amazonką powinny zostać zachowane w możliwie nienaruszonym stanie. Także Antarktydę na mocy prawa międzynarodowego nienależącą do żadnego państwa, należy pozostawić w spokoju. Do podobnych wniosków dojdziecie też w odniesieniu do innych obszarów, czy to będą rafy koralowe u wybrzeży Australii czy też lasy pierwotne Kamczatki. We własnej okolicy natomiast trzeba kierować się elastyczną regułą mówiącą, że w szczególnych okolicznościach na ochronę zasługuje również krajobraz kulturowy. Zwłaszcza zaś wtedy, gdy pierwotna natura zniknęła już całkowicie. Obstawałbym raczej przy jasnym rozdziale, gdyż w przeciwnym razie pewnego dnia zaliczymy do natury plantacje palm olejowych na Borneo.
Czy jednak ów rozdział rzeczywiście jest tak prosty? Od której epoki będziemy traktować człowieka jako czynnik zakłócający?




"Nieznane więzi natury" to dla mnie nie tylko książka przyrodnicza, ale też kawałek dobrej literatury. W wydaniu ilustrowanym, uczta dla oka! Mnie uczy pokory i jeszcze większego zachwytu przyrodą. Sama nie raz do niej wrócę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz