wtorek, 28 lutego 2017

Luty 2017, przedwiośnie?

Przez pierwsze trzy tygodnie lutego miałam wrażenie, że ta zima nigdy się nie skończy... Skończyły się nam za to zapasy własnych świeżych warzyw. Marzyłam o wiośnie, zieleni i ciepłych wiatrach... Pod koniec miesiąca te marzenia zaczęły się spełniać.

Regietów, 12 lutego 2017. W tym czasie, 30 km dalej w Gorlicach nie było już śniegu.



Dni wydłużały się, dzięki czemu zaczęliśmy wstawać wcześniej. Powoli robiło się coraz cieplej, śnieg znikał z dróg i mogliśmy sobie pozwolić nie tylko na spacery, ale i na krótkie rowerowe przejażdżki. Na leszczynie pojawiły się pąki, a ptaki zaczęły intensywnie ćwierkać. 

Jedna z rowerowych przejażdżek zawiodła nas do Regietowa.

Nart nie mamy, lecz kiedy na dzikich stokach panują idealne warunki,
zjazd na brzuchu też dostarcza nie lada wrażeń.









Gdy temperatura podniosła się powyżej zera, roztopił się w końcu lód na rzece. Ponieważ z rzeki do domu mamy około 300 metrów, nie jestem w stanie obserwować jej cały czas. A byłoby to bardzo ciekawe! O sile żywiołu jakim jest woda świadczą kry wyrzucone na brzeg. Miały trzydzieści centymetrów grubości i niosły ze sobą kamienie. Na szczęście kładki nie zerwały.

Kilka ciepłych dni po fali kulminacyjnej, a kry wciąż grube jak wcześniej...

Otwierając drzwi domu płoszyliśmy sarny i jelenie. Wraz z ptakami i lisem, zwierzęta te stanowiły doskonały cel obserwacji, wybijający się z nudnej już niestety bieli śniegu. 


Rozespane stado sześciu łań dostrzegliśmy pewnego poranka w kępie malin. Więcej zdjęć tutaj.

W końcu postanowiłam sama pomóc wiośnie i wysiałam rzeżuchę oraz nastawiłam kiełki rzodkiewki i gorczycy.

Kiełki - doskonały sposób na samodzielne wyhodowanie przedwiosennej zieleniny.
W połowie miesiąca odkryliśmy, że prawie wszystkie drzewka owocowe i sporo ozdobnych zostało obgryzionych przez zające i sarny. Cóż, nie zabezpieczyliśmy ich przed zimą, więc można było się tego spodziewać, kolejny błąd z naszej strony. Gdy śnieg stopnieje całkiem przesadzimy je w obręb ogrodzonego sadu.

Tak wygląda drzewko obgryzione przez zające.

Udało się za to naprawić tunel foliowy! Cieszę się jak nie wiem, bo już na początku marca chciałabym tam wysiać pierwsze nowalijki! 


Tunel naprawiony! Kupa obornika też ma się dobrze. ;)

Do lutowych porządków przedwiosennych możemy zaliczyć też:
- wymianę plandeki na płyty OSB - dzięki temu wiata przy domu (pod którą trzymamy codzienne rowery, doniczki i inne rzeczy gospodarcze) zyskała nie tylko o wiele estetyczniejszy wygląd, ale też stała się praktyczniejsza i solidniejsza,
- podcięcie starej jabłoni i wycięcie otaczających ją tarninowych krzaków,
- porządkowanie zagajników.


Wiatowy bałagan pod nowym pokryciem dachowym.
Brak budynku gospodarczego coraz bardziej daje we znaki, ale planujemy to zmienić. :)

Trzeba jednak uczciwie przyznać, że większość czasu spędzałam w domowych pieleszach. Na szydełku powstało więc kilka nowych żyrandoli, spod igły wyciągałam materiałowe i firankowe woreczki, a lista wartościowych książek przeczytanych w tym roku też nieco się wydłużyła.


Eksperyment z kolorowym żyrandolem, czyli sposób na resztki włóczek.
Lutowe lektury.
Lniany worek na chleb, prosto spod igły.

Stworzyliśmy również plan przygotowywania rozsad i wysiewania warzyw do gruntu na marzec i kwiecień. Już się nie mogę doczekać wiosennych robót grządkowych...

Ale korzystając ze śniegu, udało mi się sfotografować nieco zwierzęcych tropów! Starałam się je rozszyfrować i opisać, lecz co do kilku nadal nie jestem pewna. Może wśród czytelników jest jakiś znawca?


Lis?
Bez dokładnych odbić stopy chyba nie ma szans dojść, co to takiego...
Zające?
Wilk?
Jeleń?

4 komentarze:

  1. Ale interesująco! W mieście tak bardzo nie zauważa się tych zmian,chociaż od czasu do czasu (plan jest taki by codziennie) spacerować ok. godziny w pobliskim lesie. Dziś byłam pomimo deszczu:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten podpisany "bez dokładnych..." to zając, a ślady wilka są duże, jego stopa ma wielkość prawie ludzkiej dłoni i są wydłużone. Bardziej zwarte łapy mają psy.
    Aneta

    OdpowiedzUsuń