środa, 10 lutego 2016

Zagajnikowe znalezisko.

Smutna historia? Dziwne, nieprawdopodobne zdarzenie? Przygoda? A może rzeczywistość przy bliskim obcowaniu z naturą? 




Wczoraj wieczorem pierwszy raz nie przeszłam przez rzekę, płynęła od brzegu do brzegu, była mętna i niosła krę. Wybrałam się nad nią z ciekawości i po to, żeby zobaczyć, czy w skrzynce nie ma awizo. Nie przeszłam, trudno, nic się nie stało. Awizo może poczekać, wszak czas tu płynie inaczej... Mąż pierwszy raz od bardzo dawna skończył pracę przed zmrokiem. Odszedł od komputera i postanowił sprawdzić, czy rzeczywiście rzeka jest aż tak groźna. Tylko, że mój mąż nie chodzi wytyczonymi drogami, on uwielbia spacerować na przełaj.

Zagajnik znajduje się może 40 metrów od naszego domu. Porastają go szare olchy, buki i brzozy. Wśród tych drzew i jesiennych liści leżał szkielet jelenia. Mąż wrócił po mnie do domu, żeby pokazać swoje znalezisko. Do tej pory zdążyło się już ściemnić, a moje lenistwo podsuwało pomysł by położyć się w łóżku, pod ciepłym kocem, z książką w ręku. Nie wiem w sumie dlaczego dałam się namówić na wieczorny spacer. 

Idziemy, odnajdujemy to miejsce. No i oglądamy, oglądamy i coś nam się nie zgadza, bo są tylko trzy nogi i nie ma głowy. Zaczęliśmy więc szukać czwartej (nogi) (i głowy). Po paru minutach poszukiwań, kawałek dalej znalazła się brakująca noga. Natomiast dwa metry obok była reszta szkieletu, czaszka i ogromne poroże.

Poniższe zdjęcia w kolejności naszych odkryć:

Pierwsze znalezisko.
Kawałek kręgosłupa i noga.
Brakująca noga.

Łopatka.
Szczęka.
Dziś poszłam zobaczyć wczorajsze odkrycie w świetle dnia. Szkielet wygląda na dosyć świeży, na głowie znajduje się jeszcze trochę skóry...

Jaka jest historia tego zwierzęcia? Kiedy umarło? Czy zabiły go głód, choroba, wilki czy ludzie? Kto rozprawił się ze skórą i wnętrznościami? Jakim cudem szkielet znalazł się tak blisko naszego domu? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz